Quantcast
Channel: Blog użytkownika Matka Kurka
Viewing all 1688 articles
Browse latest View live

Facet, który chodzi boso pokazał gołą dupę wszelkiej przyzwoitości i nie on jeden

$
0
0

Zanim Wojciech Cejrowski zbłaźnił się i obnażył ostatecznie w głośnej sprawie z bojkotem Empiku, wielu ludzi zarzucało mi co najmniej „czepienie się”, ale tak naprawdę zawiść i „frustrację”. Ostatnie dni przyniosły potwierdzenie mojej diagnozy, która jest banalna z jednej strony, ale wymaga odrobiny asertywności z drugiej. Przypomnę na jakiej podstawie stwierdziłem, że pajacujący Cejrowski jest wychowankiem RPIII trzymanym na krótkiej smyczy. We wszystkich wątpliwych przypadkach zawsze warto sobie zadać pytanie rozstrzygające: „Jak to możliwe, że wielcy kontestatorzy nie schodzą z łamów, ekranów i wielomilionowych premii za swoje występy?”. Cejrowski jest jednym z liderów sprzedaży książek, zarobił na tym biznesie grubo ponad milion złotych, o czym zapewne mało kto wie. Prócz pytań rozstrzygających można postawić pytanie rozsądne. A co to za grzech zarobić na książce? Absolutnie żaden, powiem więcej, książek Cejrowskiego nie czytałem, ale jego reportaże z podróży były bardzo interesujące i rzekłbym nawet, że nafaszerowane erudycją. Podejrzewam, że w książkach nie zszedł dramatycznie ze swojego więcej niż przyzwoitego poziomu wiedzy, w związku z tym nie stawiam Cejrowskiemu zarzutu produkowania chłamu. Problem tkwi w zupełnie innym miejscu. Otóż między bajki wciskam wszystkie rzewne opowieści, które oddzielają talenty od realiów. Nie ma, nie było i długo nie będzie geniusza w RP III, któremu jakakolwiek TV, wydawnictwo, czy gazeta podpisze kontrakt na miliony złotych, jeśli geniusz stanowi realne zagrożenie dla utrwalonej patologii. Koniec i kropka. Czasami zdarza się tak, że książka, czy inne dzieło robi furorę startując z niszy i wtedy korporacje RP III włączają się do biznesu, bo głupie nie są, skoro daje się zarobić, to się zarabia. Jednak nigdy nie ma tak, że zbuntowany geniusz puka do TVN, Empiku, czy GW, a tam witają go z otwartymi rekami i podkładają umowy opiewające na miliony złotych.

Czy to Cejrowski, czy JKM, czy Hołownia, a i nie wyłączając Terlikowskiego, wszyscy są buntownikami pod kontrolą i spełniają kilka pożytecznych funkcji. Przede wszystkich są chodzącą kupą śmiechu z ideałów, które „reprezentują”. Gdybym chciał ośmieszyć katolicyzm, puściłbym do boju Cejrowskiego „disco polo” i fundamentalistę Terlikowskiego. Jest rzeczą oczywistą, że serwowany przez takich radykałów przekaz dotrze do góra 3% ludności i w dodatku będą to odbiorcy mniej lotni od nadawców. Po wtóre kontrolowanie radykałów i za ich zgodą prezentowanie jako oszołomów, daje poczucie bezpieczeństwa. Co mogą złego/dobrego uczynić doktrynerzy ośmieszający doktrynę, którzy w dodatku biorą za to ciężkie pieniądze albo błyszczą w świetle kamer? Po trzecie… mamy wolność, nie żadną cenzurę. Patrzcie i podziwiajcie, każdy wariat w RP III ma głos i gada, co mu się podoba. W końcu po czwarte. Na wolnym rynku poradzi sobie wyznawca szatana i Boga, reszta to sfrustrowani wariaci, bez talentu i z samymi pretensjami. Tylko dla tych czterech zysków warto wypromować paru usłużnych „kontestatorów” i dodać jeszcze „po piąte”. Biedota się cieszy pod niebiosa, że ma „swoich” przedstawicieli. I tak to działa bez zakłóceń, aż do chwili gdy, któremuś z oswojonych zaczyna odbijać.

Dokładnie tak się stało z Cejrowskim i Empikiem. Żałosny typ wyciągnął z Empiku setki tysięcy złotych, na spotkania autorskie chodzi do galerii handlowych i nagle z przepychu i pychy mu odbija. Rzucił się i pokąsał rękę, która z pańskiego stołu nie takie znowu ochłapy podrzuca. Minęło parę dni „buntu” i w końcu poirytowany prezes Empiku napisał do bosego i świecącego gołą dupą Wojtka. Inteligentnie to zrobił, dając miedzy wierszami do zrozumienia, że pajacujący Wojtek łamie zapisy umowy, a to przy dobrym „papudze” będzie kosztować najmniej połowę zysków ze sprzedaży książek podróżniczych. W odpowiedzi Wojtek z gołą dupą wytarł sobie buzię Panem Bogiem i chrześcijańskimi wartościami, w sposób merkantylnie prymitywny, wykorzystując świąteczny czas bredził o przebaczeniu i nastrojowej choince. Wszystko wróciło na swoje miejsce i za chwilę Cejrowski znów powie głośne zdanie pod publiczkę, która Cejrowskiemu zapomni nie tyle blamaż, co pełną demaskację. Smutno się takie teksty pisze, ale gdyby ktoś chciał wiedzieć, jak RP III traktuje rzeczywistych buntowników, to polecam przyjrzeć się losom: Roberta Tekieli, Janusza Rewińskiego, Wojciecha Reszczyńskiego, Jerzego Zelnika. Nie grają w reklamach, nie mają promocji w Empikach, nie otrzymują listów od znanych prezesów i taka jest cena braku pokory.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(10 votes)

„Jasna Sprawa” czyli nowa firma Owsiaka założona metodą „Amber Gold”!

$
0
0

Przykładami bezczelności i poczucia bezkarności prezesa Owsiaka mógłbym sypać godzinami. Pierwsze z brzegu to oczywiście lekceważenie obowiązującego prawa: odmowa realizacji prawomocnych zarządzeń Sądu, czy permanentne łamanie ustawy o dostępności do informacji publicznej. Tylko te dwa karygodne i ostentacyjne omijanie przepisów prawa pokazują, że Jerzy Owsiak czuje się nietykalny. Niestety podobne postawy są czymś powszednim u pana prezesa i rzec by można, że na nikim to nie robi większego wrażenia. Większość się przyzwyczaiła do istnienia Owsiaków, Nowaków, Sikorskich, Wojewódzkich, pozostali tracą ochotę do opisywania patologii, którą wyniesiono na poziom cnoty. Zdarzają się jednak takie „numery”, które powinny obudzić najbardziej obojętnych. Dziś opiszę niewiarygodnie bezczelne zagranie Owsiaka, pokazujące w jakim poczuciu wyższości i kpiny ze zwykłych ludzi żyje pan prezes. W dniu 3 kwietnia 2014 roku Sąd Rejonowy w Złotoryi wydał zarządzenie, w którym zażądał od WOŚP i „Złotego Melona” przekazania kopii dokumentacji finansowej odzwierciedlającej „wszelkie operacje finansowe” w trójkącie: „Mrówka Cała”, „Złoty Melon” i WOŚP. 12 maja 2014 roku trafiło do Sądu kilkanaście nieistotnych i wewnętrznie sprzecznych świstków, z czego spora część została wyprodukowana w Excelu. Z dostarczonej do Sądu makulatury wiadomo, że z fundacji WOŚP i „Złotego Melona” prywatna firma żony Owsiaka „Mrówka Cała” wydoiła co najmniej 1,3 miliona złotych, w postaci rozmaitych zleceń i innych usług wykonywanych za pieniądze donatorów, w tym za pieniądze z puszek. Sąd nie dał wiary pociętym starym gazetom, które księgowa Pilarska i Jerzy Owsiak drwiąc z ludzkiej inteligencji podpisali: „zestawienia finansowe”. 17 czerwca 2014 roku Sąd wydał nowe zarządzenia, domagając się pełnej dokumentacji w postaci ksiąg rachunkowych, co jak wiadomo skończyło się odmową i kompromitacją Jerzego Owsiaka oraz fundacji WOŚP wraz z przyległymi spółkami i firmami.

Powyższe fakty są powszechnie znane, ale to dopiero tło dla najnowszego biznesu Jerzego Owsiaka, przyklejonego do WOŚP i "Złotego Melona". Gdy sprawy zaczęły się Owsiakowi i jego żonie wymykać spod kontroli, razem wykonali klasyczną dla RP III operację biznesową. Działalność spalonej „Mrówki Całej” została zawieszona, a klika dni wcześniej Jerzy Owsiak pod jakże znamienną nazwą: „Jasna Sprawa” założył własną firmę. Chociaż kolekcjonuję kłamstwa i moralne oszustwa Owsiaka i śledzę niemal każdy jego ruch, nie przyszło mi do głowy, że prezes „Złotego Melona” w czasie dla niego wyjątkowo niebezpiecznym może tak „pójść po bandzie”. Wróćmy jeszcze raz do dat i pokażmy pełne kalendarium:

1. W dniu 3 kwietnia 2014 roku Sąd Rejonowy w Złotoryi wydał zarządzenie, w którym zażądał od WOŚP i „Złotego Melona” przekazania kopii dokumentacji odzwierciedlającej „wszelkie operacje finansowe” w trójkącie: „Mrówka Cała”, „Złoty Melon” i WOŚP.
2. 16 kwietnia 2014 roku, po zarządzeniu Sądu Lidia Niedźwiedzka-Owsiak biegnie do urzędu i zawiesza działalność „Mrówki Całej”.
3. 24 kwietnia 2014 roku, po zarządzeniu Sądu, Jerzy Owsiak zakłada swoją firmę "Jasna Sprawa".
4. 1 maja 2014 roku firma Jerzego Owsiak „Jasna Sprawa” rozpoczyna działalność gospodarczą.
5. 12 maja 2014 roku do Sądu trafia kilkanaście nieistotnych i wewnętrznie sprzecznych świstków, z czego spora część została wyprodukowana w Excelu.
6. 17 czerwca 2014 roku Sąd uznając dokumenty za niewiarygodne, wydaje nowe zarządzenia, w których żąda od fundacji WOŚP i "Złotego Melona" dostarczenia kopii ksiąg rachunkowych.
7. 5 września 2014 roku pełnomocnik Owsiaka i WOŚP, po wielu tygodniach kluczenia, przysyła do Sądu pismo, w którym oświadcza, że fundacja i "Złoty Melon" nie wykonają prawomocnych zarządzeń, które dotyczyły kopii ksiąg rachunkowych.

Sekwencja zdarzeń inteligentnemu człowiekowi mówi wszystko. Sztubackie zagrywki z wnoszeniem pudeł na salę sądową i bieganie po stole w poszukiwaniu słoika zostały przez Sąd ukrócone. Happening, który miał odwrócić uwagę od prywatnych biznesów małżeństwa Owsiaków robionych na chorych dzieciach, przy pomocy dzieci wyganianych w styczniu na ulicę, przyniósł odwrotny skutek. Ponieważ „Mrówka Cała” była podwykonawcą dla „Złotego Melona” i WOŚP, wyciągając z tego układu publiczno-partnerskiego miliony złotych, małżeństwo "filantropów" postanowiło pozbierać rozlane mleko. W jaki sposób? Metodą małżeństwa „Amber Gold”. Owsiakowie zawiesili działalność spalonej firmy i w tym samym czasie otworzyli firmę, której właścicielem jest Jerzy Owsiak, a pełnomocnikiem Lidia Niedźwiedzka-Owsiak. Czy muszę tłumaczyć, jaki profil działalności ma „Jasna Sprawa”? A jakże by inaczej, pewnie, że szkolenia edukacyjne, medyczne, produkcja filmowa, muzyczna i gadżetów wszelakich, słowem wszystkie zlecenia „Mrówki Całej” do przejęcia. „Jasna Sprawa” to najzwyklejszy w świecie klon „Mrówki Całej”. Z tej przyczyny zwykły Kowalski, którego US potrafi ogołocić za niewykazanie 10 złotych przychodu, nie potrafi zrozumieć po co ten cały cyrk? Jaki sens w tym wszystkim? Zawieszać jedną firmę i zakładać drugą pod własnym nazwiskiem, w dodatku z pełnomocnikiem, do którego należała zawieszona firma? Tak właśnie się robi, jeśli się czuje, że prokuratura, sądy, urzędy skarbowe i wszelkie inne instytucje nie tkną podobnego poziomu bezczelności, ponieważ nie ma sygnału z centrali. Czy małżeństwo „Amber Gold” wysilało się przy rejestracji nowych podmiotów? Absolutnie nie, facet z kilkoma wyrokami, drwiąc z prawa, zakładał nową firmę, a gdy się nie dało posyłał żonę i dalej na oczach wszystkich robił biznes.

„Mrówka Cała” przez lata doiła WOŚP i „Złotego Melona” na ciężkie miliony złotych, teraz czas na „Jasną Sprawę”. Owsiak nie mógł sobie odpuścić wielkiej kasy na kilka miesięcy przed żniwami. Przypomnę, że 1 maja 2014 roku „Jasna Sprawa” zaczęła działać, żeby zdążyć przed 31 lipca na „Przystanek Woodstock”, no i coś mi się wydaje, że także w dniu 11 stycznia 2015 roku firma Owsiaka nie będzie narzekać na brak zleceń. Sama organizacja „Przystanku Woodstock” to jest 7-8 milionów, między innymi wyjętych z puszek i 1% podatków. Mając przed sobą taką perspektywę rozum śpi i budzi się pożądanie. Owsiak wiedział, że grunt mu się pali pod nogami, że sprawy przybrały fatalny obrót, ale nie był w stanie powstrzymać się przed manewrem „Amber Gold”, bo na „Przystanku Woodstock” i Finale WOŚP zarabia się największe pieniądze. Dlatego do Sądu ostatecznie nie trafiły księgi rachunkowe, tylko jakieś kieszonkowe Owsiaków z umów zleceń i śmiesznych premii, bo prawdziwa wielomilionowa kasa kryje się w dwóch źródłach: prywatne firmy prezesa i pani dyrektor finansowej wykonujące zlecenia na rzecz WOŚP oraz beztroskie życie na koszt fundacji. Przy Owsiakach „trójka madrycka”, ośmiorniczki Sienkiewicza, czy wino Sikorskiego to skromne życie.

Policzcie sobie „kilometrówkę” Owsiaka, który niemal co weekend jedzie ponad 700 km w obie strony do Szadowa-Młyn. Policzcie jego wizyty w New Yorku, Paryżu, Londynie i wszelkie inne „szkolenia”. Policzcie wszystkie delegacje, wizyty w knajpach, hotelach, przeloty samolotowe itd., itp. Daję głowę, że roczne utrzymanie Owsiaków przez podatników i donatorów, wiele nie odbiega od poziomu ministrów napychających się u „Sowy”, że o zwykłych posłach nawet nie warto wspominać. Zresztą same ich pensje są ministerialne, no i skąd się biorą takie kwoty, jak: 4 miliony kosztów administracyjnych, czy 7 milionów na reklamę i działalność propagatorską? I wszystko to jest możliwe, ponieważ Owsiak cięgle jeszcze należy do kasty nietykalnych, gdyby takie akcje z lekceważeniem prawa i zakładaniem firm w stylu„Amber Gold” przeprowadzał Piotr Wielgucki, następnego dnia miałby US na głowie, a potem sąd pieczętowałby wniosek prokuratury o trzymiesięczny areszt. Mimo wszystko coś się zmienia, ludzie zaczynają przecierać oczy i łączyć fakty, stąd też pan prezes Owsiak z podpalonym tyłkiem schodzi coraz niżej, przesyłając 120 anonimów z prośbami ludzi, którzy mu zaufali i powierzyli swoje ciężkie losy, a których on i jego pomagierzy potraktowali, jak mięso armatnie w brudnej, łamiącej prawo walce. Ten symbolicznie wyrażony stosunek Owsiaka i WOŚP do biznesu, nie filantropii, jest doskonałym podsumowaniem i wytłumaczeniem „Jasnej Sprawy”.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(17 votes)

List do Daimler Deutschland. Lekceważenie prawa i używanie „argumentu Auschwitz” przez Owsiaka!

$
0
0

Bardzo się cieszę, że wielu ludzi oferuje swoją konkretną pomoc w nagłaśnianiu prawdy o działaniach Jerzego Owsiaka. Jest to cenne i przede wszystkim ma konkretny wymiar, jak poniższe i obiecane tłumaczenie na język niemiecki listu do Mercedesa-Benz Deutschland (Daimler Deutschland). Dwa maile przetłumaczył Czytelnik kontrowersje.net, który chce pozostać anonimowy, ale to nie znaczy, że moim obowiązkiem nie jest imienne podziękowanie. Dziękuję bardzo. Trzeciego maila przetłumaczyła firma i zrobiła to za darmo. Nie proszony o nic podaję namiar i polecam usługi, sprawnie, szybko, rzetelnie wywiązują się z powierzonych zadań: www.loquax.pl. Owocem bezinteresownego wsparcia dla "słusznej sparwy" jest gotowy materiał do powszechnego użytku i kolportażu. Proszę o włączenie się do akcji, której celem jest rozpowszechnienie skandalicznej odpowiedzi Rzecznika Mercedes-Benz Polska, który zakpił sobie nie tylko z marki Mercedes, ale z ustaleń Sądu i profesjonalnego podejścia do wykonywanego zawodu. Aby włączyć się do protestu i przekazać Mercedesa-Benz Deutschland informacje na temat używania przez Owsiaka argumentu Auschwitz w polemice z krytykami i przede wszystkim wskazać na łamanie przepisów prawa procesowego zarówno przez fundację WOŚP, jak i jej prezesa zarządu, wystarczy:
 

  1. Wkleić poniższy tekst w całości do dowolnego programu pocztowego.
  2. W tytule wiadomości wpisać: Auschwitz als Argument in einer „Diskussion”! Skandalöses Verhalten des Pressesprechers von Mercedes-Benz Polska Sp. z o.o
  3. W polu, gdzie wpisujemy mail odbiorcy wkleić: dialog@daimler.com, media.dialog@daimler.com
  4. Po słowach „Mit freundlichen Grüßen” (tuż nad kreską oddzielając list do Mercedesa Deutchland od przetłumaczonej korespondencji z polski rzecznikiem) dopisać swoje imię lub/i imię i nazwisko. Nie jest to konieczne, ale mile widziane.

 
I to wszystko, cała operacja nie powinna zająć więcej niż 30 sekund, oczywiście im więcej maili spłynie do niemieckiej centrali, tym większa szansa, że uzyskamy satysfakcjonującą odpowiedź. Proszę wszystkich razem i każdego osobna, by zadał sobie tę odrobinę trudu i  przyłączyć się do akcji. Po staropolsku – z góry dziękuję.


An: Pressesprecher Mercedes-Benz Deutschland
 
Sehr geehrte Damen und Herren,
 
ich möchte hiermit mein Bedauern und Empörung aufgrund der Äußerung Ihres Kollegen, den Pressesprecher von Mercedes-Benz Polska Sp. z o.o aussprechen. Herr Aleksander Rzepecki hat auf eine skandalöse Art und Weise und mit Gefährdung des guten Rufes des Unternehmens Mercedes-Benz Stellung zu Fragen hinsichtlich des Engagements der Firma Mercedes-Benz Polska Sp. z o.o an der Wohltätigkeitsveranstaltung „23. Finale WOŚP“ genommen.
 
Im Anhang finden Sie  sowohl die originale Antwort, als auch eine Übersetzung zu Ihrem Verbleib und der freundlichen Bitte um Stellungnahme zu deren Inhalt und Stil.
Um Ihnen ein bessere Bild der Situation zu vermitteln, ist eine kurze Schilderung des Sachverhaltes vonnöten. Der Veranstalter der Wohltätigkeitsaktion „23. Finale WOŚP“ ist eine Stiftung (WOŚP), die in Polen viele Kontroversen auslöst. Dies ist vor allem durch die sehr undurchsichtige Finanzierungsstrukturen der Stiftung und deren Vorsitzenden, Herrn Jerzy Owsiak, zu verschulden.
 
Seit Jahren lehnt es die Stiftung ab, Informationen zu detaillierten Abrechnungen der Spenden und öffentlichen Mitteln zu veröffentlichen. Im September 2014 hat die Stiftung mehrmals die rechtskräftige Aufforderung des Gerichtes zur Freigabe der Buchhaltungsunterlagen ignoriert.
Diese offensichtliche Missachtung des Gesetzes muss selbstverständlich Zweifel an der Glaubwürdigkeit der Stiftung WOŚP wecken, so dass jede Firma, die mit einer das Gesetz missachtenden Stiftung zusammenarbeitet, Ihren eigenen Ruf aufs Spiel setzt.
 

  1. Umso mehr ist das skandalöse Verhalten des Vorsitzenden Jerzy Owsiak, welcher es nicht zu unterlassen mag seine Kritiker vulgär anzugreifen und in seinen Aussagen den Terminus „Auschwitz“ missbraucht:
     „(…) solche Standards herrschten in Auschwitz, solche Standards haben Nazis eingeführt, solche Standards hat der tiefe Kommunismus und Stalin eingeführt, der Menschen aufteilte und erklärte wer wer ist und wer vernichtet werden sollte und wer nicht. (…)

    QUELLE:http://niezalezna.pl/51613-owsiak-czuje-sie-jak-w-obozie-w-auschwitz-pytania-o-wosp-porownuje-do-nazizmu
     

  2. "Das, was sich in der letzten Zeit um uns herum dreht ist einfach unfassbar. Es ist etwas, was ich mit meinem Verstand nicht real umfassen kann. Weil, wenn ich das zu irgendetwas vergleichen will, dann muss ich es leider mit dem Geruch der Gaskammern vergleichen, mit Kommunismus- oder Nazionalsozialismums-Sprache, mit Worten die vielleicht in Katyn oder in Auschwitz fielen."

    QUELLE: http://wyborcza.pl/1,75968,15422689,Owsiak_przesadzil__Nie_mozna_banalizowac_Zaglady.html
     

  3. „Das ist diese Kraft, diese Freude, die es mir ermöglicht dem Blogger „Matka Kurka“ zu sagen: verpiss dich!(…)

    QUELLE: http://web.archive.org/web/20140122171110/http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103088,14970087,Owsiak_o_internautach__Mamy_klopocik_w_postaci_chamowy_.html
     

  4.  „Das gibt uns diese Kraft, so dass wenn jemand im Blog Schwachsinn schreibt, dann machen wir das in 3 Schritten: Hör zu, höre auf das zu machen, du liegst falsch, wir Rechnen alles genau ab. Und beim 3. Mal sagen wir: OK. Wir gehen vor Gericht. Und dann sagt dieser Blogger: Na klar, die haben die Gerichte doch in der Tasche, dann bin ich ja schon verurteilt, ich habe schon verschissen. Gut, dann hast Du halt verschissen!

    QUELLE: http://web.archive.org/web/20140122171110/http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103088,14970087,Owsiak_o_internautach__Mamy_klopocik_w_postaci_chamowy_.html

 
Der oben erwähnte Kritik – ein Blogger, der bereits vor Gericht eine Reihe von Unstimmigkeiten in der Finanzierung und Funktionsweise der Stiftung WOŚP beweisen konnte, musste sich jetzt der Fäkalsprache und Vorwürfen des Vorsitzenden Owsiak stellen.
 
Das Gericht hat den Blogger von allen Vorwürfen der Stiftung freigesprochen. Des weiteren wurden 5 der 6 Vorwürfe von Herrn Owsiak abgelehnt. Das Gericht hat nur einen Punkt der Anklage anerkannt. Hier handelt es sich um den Vorwurf, der Blogger hätte den Vorsitzenden als „Friedhofhyäne“ beleidigt. In diesem Fall befand das Gericht als Richtig, den Angeklagten nicht zu bestraffen, da  hier eine weitgehende „Gegenbeleidigung“ vorliegt (siehe oben: „Gerüche aus Gaskammern Auschwitz, verpiss dich), was de facto bedeutet, dass nach dem Urteil des Gerichts der Vorsitzende Owsiak eine Straftat begangen hat.
 
Der Pressesprecher von Mercedes-Benz Polska Sp. z o.o hat in einer öffentlichen Stellungnahme mit Absicht das Gerichtsurteil verzerrt und sah es nicht ein, weshalb Ihr Haus eine das Recht verachtende Stiftung wirtschaftlich unterstützen sollte. Des weiteren hat er seine große Begeisterung und Unterstützung von Herrn Owsiak bestätigt, der in der Öffentlichkeit Kritiker mit Hassparolen beschmeißt.
 
Bezug nehmend auf die oben geschilderten Tatsachen, möchte ich Ihnen folgende Fragen stellen.
 
Ist es in Deutschland üblich, dass die Firma Mercedes-Benz Stiftungen unterstützt, die offensichtlich Gerichtsurteile missachten?
 
Ist es in Deutschland üblich, dass Ihr Haus vollstes Vertrauen und Sympathie Stiftungsvorsitzenden aussprechen, die ihre eigenen Kritiker mit Fäkalsprache beschimpfen und die eigene Kritik nicht verkraften können und mit den schrecklichen Taten in Auschwitz vergleichen?
 
Ich möchte Sie um eine ehrliche und eindeutige Stellungsnahme bitten.
 
Sollte Mercedes-Benz Deutschland ähnliche Verhaltensweise nicht tolerieren, wovon ich zu triefst überzeugt bin, erwarte ich von Mercedes-Benz Polska die Einhaltung der gleichen Standards in meinem Land, in dem die Marke „Mercedes“ einen hervorragenden Ruf geniest, da jeder Pole genau weiß was in Auschwitz passiert ist. 
 

Mit freundlichen Grüßen


 
Nichtreglementiertes Portal - www.kontrowersje.net

Guten Tag,

In Zusammenhang damit, dass Sie offizieller Sponsor der Stiftung WOŚP (Großes Orchester der Hilfe zu Weihnachten) sind und beabsichtigen, an der von der Stiftung am 11. Januar 2015 organisierten öffentlichen Sammlung teilzunehmen, wende ich mich an Sie um Abgabe einer offiziellen Stellungnahme in den folgenden Angelegenheiten:
 

  1. Im Amtsgericht in der Ortschaft Złotoryja wurde ein Urteil gefällt, dass für Jerzy Owsiak und die Stiftung vernichtend ist. Das Gericht verweist darauf, dass die Aussagen der Zeugen: Jerzy Owsiak, der Buchhalterin Dorota Pilarska und des Sprechers Krzysztof Dobies zur Finanzierung und zur Tätigkeit der Stiftung an der Wahrheit vorbeigehen. Wie nehmen Sie zur Tatsache Stellung, dass prominente Vertreter der Stiftung in der Meinung des Gerichts nicht die Wahrheit über die Finanzen und die Tätigkeit der Stiftung gesagt haben? Hat diese Tatsache für Sie eine Bedeutung?
  2. Trotz mehrmaliger rechtskräftiger Anordnungen des Gerichts habendie Stiftung und Jerzy Owsiak die Übergabe einer Kopie der Rechnungsbücher an das Gericht verweigert. Wie lautet Ihre Stellungnahme zur außergewöhnlichen Tatsache, die evident nicht nur den Glauben an die Transparenz der Stiftung untergräbt, sondern auch deutlich zeigt, dass sich Jerzy Owsiak und die Stiftung nicht an das in Polen gültige Recht halten? Bedeutet die Zusammenarbeit mit der Stiftung in Ihrer Meinung für Sie nicht einen Vertrauensverlust?
  3. Möchten Sie angesichts der obigen Tatsachen, bestätigt durch ein Gerichtsurteil, mit Ihrer Marke, Ihrem Geld und mit Ihrem Engagement weiterhin zu Gunsten der Stiftung tätig sein und sich damit dem Vorwurf der Zusammenarbeit mit einer Organisation aussetzen, die sich nicht an das Gesetz hält und ihre Transparenz selbst untergräbt?

 
Zur Bestätigung meiner Worte zitiere ich nachfolgend die wichtigsten Passagen der schriftlichen Urteilsbegründung des Amtsgerichts in Złotoryja und gebe den Link zur vollständigen Begründung an.
 
 
I.                Im Lichte des späteren Verhaltens von Jerzy Owsiak als Vorsitzender der Stiftung und der Gesellschaft "Złoty Melon" weckten die Erklärungen zur Absicht Vorbehalte, dem Gericht alle von ihm geforderten Dokumentationen dieser Wirtschaftsteilnehmer zugänglich zu machen (im Umfang des Punktes I der Anweisungen von den Karten 769 und 770).Das ist besonders verwunderlich, wenn es um die Erklärungen von Jerzy Owsiak zu Buchhaltungsfragen geht, wo er grundsätzlich kein detailliertes Wissen hatte (was man ihm nicht übel nehmen konnte), sondern auf das Wissen der Buchhalterin verwies (das Gericht hat Dorota Pilarska verhört), aber die Buchhalterin verwies bei detaillierten Fragen auf die Dokumentation und die wurde dem Gericht letztendlich verweigert.
II.             Diese Dokumentation hatte entscheidende Bedeutung für die Bewertung des in der Meinung des Gerichts grundlegenden Vorwurfs vonPiotr Wielgucki, der sich vereinfachend auf die Feststellung reduziert, dass bei der Nutzung der Firmen "Mrówka Cała” und "Złoty Melon” für Transaktionen dieser Wirtschaftsbeteiligten mit der Stiftung die aus den öffentlichen Sammlungen stammenden Geldmittel zu einem bestimmten Teil an Jerzy Owsiak abgeführt werden.
III.        Piotr Wielgucki bewies die Existenz des Mechanismus der Transaktionen und Verträge im Dreieck der Wirtschaftsbeteiligten (Stiftung WOŚP, Gesellschaft "Złoty Melon" und Firma "Mrówka Cała", und sogar diese zweifelhafte Buchhaltungsdokumentation hat diesen Mechanismus bestätigt – erforderlich war die Feststellung des Umfangs dieses Mechanismus und somit der Stichhaltigkeit der vom Beklagten auf diesem Gebiet verwendeten Formulierungen, durch Anforderung der Buchhaltungsdokumentation in einer Form, die eindeutig eine Antwort auf die Beträge dieser Transaktionen gibt – und diese wurde dem Gericht verweigert.
 
Gesamte Begründung:http://kontrowersje.net/foto/uzasadnie3.pdf
 
***
 
Sehr geehrter Herr Wielgucki,

vielen Dank für Ihre Nachricht und für Ihr Interesse an unseren Wohltätigkeitsaktivitäten.
In der Tat arbeiten wir mit mehreren Wohltätigkeitsorganisationen zusammen, darunter auch WOŚP, welches wir als eins der ehrbarsten Organisationen des gemeinsamen Nutzen in Polen sehen. Dies bestätigt auch der vor kurzem an Herrn Owsiak verliehene Titel - „Mann der 25 Jahre“. Die Firma  Mercedes-Benz Polska ist stolz darauf, dass wir mit der Wohltätigkeitsstiftung WOŚP, der viele Menschen Gesundheit und Leben verdanken, zusammenarbeiten.

Wir kennen den gesamten Inhalt des von Ihnen herangezogenen (nicht rechtskräftigen) Urteils. Dieses Urteil behauptet lediglich, dass Sie, entgegen der Meinung von WOSP, das Recht hatten Ihre subjektive Meinung zu deren Tätigkeiten zu äußern.  Des weiteren, ist es ein Urteil, das Sie als schuldig erklärt, Herrn Owsiak beleidigt zu haben.

Aufgrund des baldiges Weihnachtsfestes wünsche ich Ihnen alles gute, eine besinnende Zeit und mehr Vertrauen an Menschen die gutes tun. Ich hoffe Sie werden niemals in die Lage geraten, dass Sie Hilfe von einem der Geräte gebrauchen welche mit dem roten Herzchen der WOSP gekennzeichnet sind.

Viele Grüße
Aleksander Rzepecki
Public Relations
Product Communication Mercedes-Benz Commercial Vehicles
Mercedes-Benz Polska Sp. z o.o.
ul. Gottlieba Daimlera 1
02-460 Warszawa
Phone: +48 22 312 7223
Fax: +48 22 312 7221
mailto: aleksander.rzepecki@daimler.com

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(12 votes)

Projekt: „Kucharka rządzi Polską” się zagotował i spalił

$
0
0

Wiele nie ryzykuję twierdząc, tu i teraz, że tragikomiczny patent na rządy Ewki premier zakończył się pełną kompromitacją. Po nocach się nie zrywam i paznokci nie obgryzam, ale nie powiem, żeby autorstwo tej brzydkiej tragedii było poza sferą mojej ciekawości. Pachnie mi to oślizłymi łapakami „Miśka”, który sprzedał wszystko co miał za 30 miedziaków. Jak było naprawdę nie napiszę, bo nie wiem i nie jest to też tak bardzo istotne, pokazuje jedynie, że marność przyciąga marność. Dużo ważniejsze jest pytanie, dlaczego pomysł spalił na panewce i nie będą mieli racji niecierpliwi krytycy, którzy stwierdzą, że to się nie mogło udać. Przeciwnie, jeśli się pozbyć niechęci do głównej bohaterki opery mydlanej i wziąć pod uwagę masowe gusta, to projekt: „Ewka kucharka” nie prawa się nie udać. Mało tego „Misiek” Judasz, czy inny fachman, wcale nie przestrzelił, ale idealnie dobrał gatunek do widza. Co tu dużo mówić fachmani od mieszania ludziom w głowach doskonale wiedzą, że taka Ewka premier musi być ciotką z mydlanej opery, którą się przy kolacji ogląda w telewizji i komentuje rozliczne przygody „z życia wzięte”. Idąc tym tropem natrafiamy na wizyty w przedszkolach, zakupy w warzywniaku i słynne już łapanie kur oraz chowanie dzieci pod kołdrę, gdy przyjdzie wojna. Wszystko się zgadza i idealnie pasuje do kiczowatego gatunku, jakim się zachwyca odpowiednia większość demokratyczna. Gdzie w takim razie leży przyczyna klapy? O słodki paradoksie! W polityce! „Misiek” Judasz zapomniał, że jak świat światem kucharka z mydlanej opery jest tą, której politycy i różne „Jaśnie Państwo” żyć nie dają. A co robiła kucharka w wydaniu judaszowym? Gderała jak Tusk i Niesiołowski razem wzięci i żadnym zmywaniem garów, smażeniem kotleta, czy przewijaniem pieluch wyciszyć gderania się nie dało. Stąd też, całkiem niepostrzeżenie co bardziej odważni publicyści zaczęli pisać wprost o „Urbanie w spódnicy”, czy „porażce intelektualnej”, która nie zasługuje na żaden szacunek.

Łączyć trzeba umieć, a jak się nie umie, to się korzysta ze starych sprawdzonych receptur. Ewka premier ma tak marne gadane, że Tuska z niej wyrzeźbić nie sposób. Ktoś jej jednak podpowiedział, żeby w środę odbierała poród, a sobotę na zjeździe PO robiła za Niesiołowskiego mówiącego głosem Donalda. Jeśli jednego dnia rozmydlona aktorka gra gosposię domową, by drugiego zagrać gangstera, to się robi konflikt postaci tak ewidentny, że nawet wierni wyznawcy gatunku nie kupią blagi. Odrębną kwestią są talenty aktorki i tutaj rzeczywiście podpisuję się pod oceną, że Tusk chciał pokazać wszystkim, co to znaczy marny, obciachowy, polityk i jak bardzo Donald był światowy. O ile oślizłe łapki „Miśka”, jako producenta farsy nie są pewne, to casting w całości zalatuje cynizmem Tuska. Zemsta pewnie przerosła oczekiwania i dodatkowo zwaliła na głowę Komorowskiego niezły pasztet. W samej PO nikt chyba nie wie, jak się sprawy potoczą, panuje pełen marazm, przypadek goni przypadek i działacze tracą instynkt samozachowawczy, na dowód wystarczy przytoczyć listę gości na imieninach Nowaka. Jedynym człowiekiem z PO, który ma o co walczyć jest Komorowski i coś mi się wydaje, że wypił z Nałęczem nie jedną 0,7 pod bigos z dzika, by poszukać pomysłu na zmianę wizerunku swojego zaplecza.

Ewka premier wewnątrz partii z całą pewnością ma obrabianą pupę na wszelkie możliwe sposoby. Pisząc wprost jest pośmiewiskiem i to dla frakcji, które od początku jej nie chciały, jak i dla spółdzielni, która reprezentuje. Co dalej? W marazmie i przypadku wszystko jest możliwe, ale intuicja mi podpowiada, że epizodyczna rola w mydlanej operze zakończy się jakimś zderzeniem z kartonowymi pudłami w stylu Hanki Mostowiak albo będzie to inny finał, przypominający końcowe kadry odegrane przez Ryśka z Klanu. Tak, to właśnie chce powiedzieć, że scenarzyści, o ile chcą nadal robić biznes na tym tandetnym spektaklu, będą musieli wymienić bohaterów. Rola Ewki premier jest kompletnie spalona, cała Polska zobaczyła, że Ewka w kuchni przypala nawet wodę, a w polityce przypomina trzeci garnitur, którego się w telewizji nie pokazuje. Na koniec kompromitacji pojawia się jeszcze wątek koleżanek i w co trudno uwierzyć, na zdecydowanie niższym poziomie niż reprezentuje Ewka premier. Wiele widzowie i „młoda demokracja” wybaczy, ale bez przesady, z tym naprawdę coś trzeba będzie zrobić, inaczej widzowie przełączą kanał, nawet bez przełączania wajchy.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(2 votes)

Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej nie ma pojęcia, co Owsiak zrobił z kasą za Allegro!

$
0
0

Kilka razy pisałem o wprowadzaniu w błąd ofiarodawców biorących udział w aukcjach Allegro organizowanych na rzecz WOŚP i nie do wszystkich ta elementarna wiedza dotarła. Powtórzę. Pieniądze z Allegro TO NIE JEST PUSZKA i nie są rozliczane w ramach celów zbiórki publicznej, czyli: „Dla podtrzymania wysokich standardów leczenia dzieci na oddziałach pediatrycznych i onkologicznych oraz godnej opieki medycznej seniorów”. Słowem kto wystawi lub wylicytuje przedmiot na Allegro nie wrzuci ani grosza na cel zbiórki, ponieważ Allegro do zbiórki nie należy. Pisałem też, że Owsiak nie wykazał przychodu z aukcji w sprawozdaniu merytorycznym, w co znów sporo ludzi powątpiewało, tymczasem organ nadzorujący Organizacje Pożytku Publicznego potwierdził  podany przeze mnie fakt. Wszelkie zapytania kierowane do WOŚP kończą się jak zawsze – łamaniem ustawy o dostępie do informacji publicznej w związku z tym zadałem pytanie ministerstwu, któremu podlegają Organizacje Pożytku Publicznego. Odpowiedź od Ministerstw Pracy i Polityki Socjalnej uzyskałam kilka tygodni temu, ale powstrzymywałem się z publikacją, czekając na właściwy moment, aby przekazać zarówno sprzedawcom, jak i kupującym na www.aukcje.wosp.org.pl, że pieniądze na 100% nie idą do „puszki”, czyli na chore dzieci i starców, co więcej nikt poza Owsiakiem i księgową Pilarską nie wie, czy kwoty te w ogóle są księgowane na koncie fundacji. Zanim wszyscy zainteresowani zapoznają się z treścią odpowiedzi ministerstwa chcę zwrócić uwagę na kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze magiczne zawołanie „fundacja jest sprawdzana na 1000 sposób”, to jest czysta fikcja. MPiPS pisze wprost, że nie tylko nie ma wiedzy, ale i możliwości sprawdzenia, co Owsiak zrobił z pieniędzmi za Allegro. Po drugie MPiPS wskazuje wyraźnie, że jeśli WOŚP zaksięgowała przychód z Allegro, w którymkolwiek z punktów przychodu z działalności statutowej:
 

a) Przychody z XXI Finału z wpłat pieniężnych 47 255 061,58 zł,
b) Przychody z darowizn rzeczowych i celowych 10 214 810,60 zł,
c) Przychody z 1% podatku 3 292 316,37 zł.
 
to naruszyła „ustawę o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie”. Ktoś naiwny spyta o podstawową rzecz. W takim razie jak to się dzieje, że MPiPS nie jest w stanie stwierdzić, gdzie się podział przychód z Allegro, jednocześnie stwierdza, że nie mógł się pojawić w przychodach z działalności statutowej i kompletnie nic się nie dzieje. A co to za nowość? Czy to pierwszy raz organy nadzorujące otwartym tekstem pokazują, że „nic nie mogą” i to nie ich sprawa? Rozwiązanie zagadki jest trywialne, nie ma takiej siły, żeby WOŚP rozliczyła aukcje Allegro zgodnie z obowiązującym prawem, zatem albo prawo złamała (kolejny raz) albo aukcje WOŚP poszły na zupełnie inne konta. Żeby było jeszcze ciekawiej Owsiak w reklamówce na www.aukcje.wosp.org.pl mówi o celach statutowych. Tak Szanowni Naiwni Rodacy działa system kontroli nad tym, co kreatywnie wyczynia Owsiak w trójkącie: WOŚP, „Złoty Melon”, śp. „Mrówka Cała” zastąpiona „Jasną Sprawą”. Odpowiedź MPiPS.
 

(…) Ministerstwo nie posiada wiedzy na temat przedstawionych przez Pana naruszeń, „w tym odmowy udzielenia informacji publicznej przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w zakresie przekazania kopii ksiąg rachunkowych”. Należy podkreślić, że takich informacji nie przekazał do ministerstwa żaden organ ani sąd.
 
Fundacja zarówno w sprawozdaniu finansowym (w informacji dodatkowej) jak również w sprawozdaniu merytorycznym za rok 2013 nie wykazała przychodów ze sprzedaży produktów na aukcjach internetowych. W informacji dodatkowej wykazano jedynie w pkt. IV (Informacje uzupełniające o przychodach i kosztach) strukturę przychodów wskazaną przez Pana w pytaniu tj.:
 
a) Przychody z XXI Finału z wpłat pieniężnych 47 255 061,58 zł,
b) Przychody z darowizn rzeczowych i celowych 10 214 810,60 zł,
c) Przychody z 1% podatku 3 292 316,37 zł.
 
 
Jednocześnie w sprawozdaniu merytorycznym z działalności, Fundacja także nie wyodrębniła przychodów z aukcji internetowych. W sprawozdaniu tym fundacja wskazała, że prowadziła jedynie działalność nieodpłatną pożytku publicznego, przy jednoczesnym braku prowadzenia działalności odpłatnej pożytku publicznego oraz działalności gospodarczej.

W związku z powyższym nie ma możliwości jednoznacznego wskazania przez Ministerstwo, w których przychodach organizacja uwzględniła przychody z aukcji internetowych.     

Stosownie do uzasadnienia do projektu ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z Nr 209, poz. 1244) uznać należy, iż skoro przy sprzedaży przedmiotów darowizny z zasady nie pojawia się koszt dla organizacji, a jedynie przychód, to nie można jej uznać z definicji za działalność odpłatną. Zgodnie bowiem z treścią art. 8 ust. 1 ww. ustawy działalnością odpłatną pożytku publicznego jest działalność organizacji pozarządowych oraz podmiotów wymienionych w art. 3 ust. 3 w sferze zadań publicznych, za którą pobierają one wynagrodzenia, a w przypadku gdy wynagrodzenie to jest w odniesieniu do działalności danego rodzaju wyższe od tego, jakie wynika z kosztów tej działalności, staje się ona działalnością gospodarczą (art. 9 ust. 1 pkt 1 ustawy). Ponadto trudno jest uznać działalność polegającą na sprzedaży przedmiotów darowizny za działalność w sferze zadań publicznych, a tym samym za działalność odpłatną pożytku publicznego.
 
W związku z powyższym nie można uznać przychodów z aukcji internetowej za przychody z działalności statutowej (nieodpłatnej pożytku publicznego i odpłatnej pożytku publicznego). (…)
 
 

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(7 votes)

Lepiej! Dużo szczęścia i słodyczy w Nowym Roku Matka Kurka życzy!

$
0
0

Tak, tytuł wszystko zdradza, należę do tych kręgowców, które młodszą połowę życia mają za sobą i coraz częściej, choć jeszcze dyskretnie, znacząco kiwają głową po słowach: „Nowy Rok? A z czego tu się cieszyć”. Życia mniej, życia więcej, jak śpiewał artysta. Jest jednak okoliczność, która czyni z obowiązku gospodarza niewymowną przyjemność – to mocne postanowienie, że ma być lepiej. I tego właśnie życzę w Nowym Roku, konsekwentnego dążenia do wszystkiego co najlepsze. Oby Nam się darzyło dużo lepiej, z każdej strony: zawodowej, osobistej, społecznej, narodowej, ludzkiej. Dzień przed nowym rokiem można i nawet trzeba sobie pofolgować na konto starego, ale od 1 stycznia na ciężkim kacu zawijam rękawy i liczę, że sam łopatą machał nie będę, bo lepiej niestety samo się nie zrobi. Dziękuję za stary rok i proszę o obecność w nadchodzącym roku, cokolwiek dobrego udało się w 2014 zrobić, udało się dzięki ludziom, którzy nie życzą sobie złego, głupiego i zakłamanego. Mam optymistyczne wrażenie, że takich ludzi ciągle przybywa, nie jest to jeszcze siła wodospadu i grom z jasnego nieba, ale widoczny marsz we właściwym kierunku. Postęp się zaznaczył i to cieszy, pamiętajmy jednak, że ma być lepiej, aby się w pół drogi z nadmierną satysfakcją nie zatrzymać! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.170002
Average: 5.2(6 votes)

Ktoś i coś roku!

$
0
0

Tradycja zobowiązuje, zatem nie marudząc i nie złorzecząc w kolejności i hierarchii przypadkowej przedstawiam swoich zwycięzców. W kategorii mecenasa roku zwycięża Roman Giertych za utrzymanie się w palestrze po serii kompromitacji nie wyłączając podżegania do przestępstwa. Za wyczucie właściwego momentu i nieuniknionych konsekwencji wieniec laurowy wręczam Sylwestrowi Latkowskiemu. Wiedział kiedy bronić własną piersią i kiedy olać własnym…. W kategorii największe jaja roku nie pamiętam nominacji i dlatego nagrody nie będzie. Politykiem roku zostaje „prezydent Europy” Donald Tusk, który nauczył się czytać z tabletu po angielsku, szybciej niż się jego najwięksi wrogowie spodziewali. Urbanem roku w spódnicy, mianuję Tomasza Lisa, za niezłomne wrzucanie do Wisły cywilnych trupów wrogów socjalistycznej ojczyzny. Najmodniejszy gadżet roku, to oczywiście zegarek z 30 tysięcy, który był prezentem od żony zarabiającej na gabinecie stomatologicznym 5 tysięcy złotych. Hejtrem roku niech po wieczne czasy zostanie profesor Chazan, za to, że nie chciał zabić nienarodzonego kaleki, co doprowadziło do licznych nieodwracalnych chorób wśród żyjących zwolenników zabijania wszystkiego, co się w macicy napatoczy. Odkrycie roku samo się nominowało i jest nim genialny lider ludowej partii Janusz Piechociński, któremu jednocześnie przyznaję medal czarnego konia roku. Piosenką roku wybieram słowiańską melodię ludową przepuszczoną przez maślnicę, cycki i ruski syntezator. Piosenkarzem roku bez dwóch zdań zostaje austriacka kiełbasa z brodą. Rozczarowanie roku wiąże się z dwoma przykrościami: Kaczyński nie podpalił Polski, krzyż w Sejmie nadal wisi. Premiera roku wybrał polityk roku, a nagrodę wręczyła kolorowa prasa kulinarna.

Dla odmiany marszałek i jednocześnie sołtys roku nie odbierze pierwszej nagrody, ponieważ jest poza zasięgiem, nikt nie wie w jakiej roli, jakim samochodem i za czyje pieniądze pojechał do knajpy na wino i kto mu dowiezie pizzę. Hańbą roku i naruszeniem najlepszych stosunków od czasów II Wojny Światowej z naszym zachodnim sąsiadem, jest wygrana 2:0 w meczu eliminacyjnym do mistrzostw Europu – wyszły polskie kompleksy. Słoikiem roku sam siebie okrzyknął prezes, który nie pamięta, czy jest prezesem. Taśma roku była, ale zniknęła, w tej sytuacji nagrody nie będzie. Po zażartej walce tytuł prezydenta roku nadaję Robertowi Biedroniowi, za bigos znacznie smaczniejszy od czekoladowego orła. W kategorii dziennikarka roku widziałem mnóstwo kandydatek, ale ostatecznie nie chcę krzywdzić żadnej. Gdyby w przyszłym roku pojawiła się dziennikarka wychodząca ze studia w trakcie programu, zbulwersowana faktem, że dziecko zrobiło kupę w pieluchę, nie będąc w telewizji, której nie kupili sobie rodzice, pokuszę się o nominację.

Coś roku? No nie wiem, co by tutaj sobie wybrać? Posłankę Krzysię Bęgowską, męską prostytutkę Rafalalę? A może propagandową „Idę”, wzruszającą historię żydowskiej zbrodniarki, którą zaszczuł polski „antysemityzm”. Zawieszam wybór na lepsze czasy, gdzieś widziałem Macieja Stuhra w stroju zakonnicy, jak tylko pojawi się ojciec Jerzy w pampersie przywiązany do machiny oblężniczej pod Cedynią, będę na TAK. Czy ktoś jeszcze? Pokrzywdzonych znajdzie się cała armia, ale uprzedzałem, że to nie jest uporządkowany system nominacji i nagród, tylko swobodna, żeby nie powiedzieć chaotyczna rozrywka. Zwycięzcy nawinęli się pod rękę, ciężko przez cały rok pracując na tytuły. Głośno się zastanawiam, czy ranking w 2015 roku będzie wyglądał lepiej, czy gorzej i proszę mnie nie pytać, co przez to rozumiem. Rok Pański 2014 za nami, działo się sporo, dla jednych na szczęście, dla innych niestety się skończyło. Na koniec wypadałoby jeszcze napisać parę słów o sobie i być może samemu sobie przyznać order z kartofla. Mam pomysł na siebie i ogłaszam włąsne zwycięstwo w kilku kategoriach jednocześnie: frustrat roku, faszysta roku, spiskowiec roku, nieudacznik roku, lecz się roku, co ty zrobiłeś dla innych roku, oszołom roku, porażka roku, wieśniak roku, Lol roku. Tyle w Nowym Roku, jeśli chodzi o rok poprzedni, cała reszta będzie się dziać na naszych oczach i nie we wszystko będziemy mogli uwierzyć.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(4 votes)

Odpowiedź na apelację – kompendium dla ambitnych Czytelników, mediów i prawników

$
0
0

Dziś lektura dla wytrwałych, ale też dla mediów, prawników i ludzi, którzy proszą mnie o kompendium w sprawie Owsiaka. Stali Czytelnicy zapewne wiedzą, że mecenas Zagajewski przedłużając wszystkie terminy zawite do ostatniego dnia, w końcu złożył 38 stronicową apelację, która obszernymi fragmentami przypomina komedię, a reszta jest tragicznie napuchnięta. Dość powiedzieć, że w apelacji mamy na żywca wklejone pismo mecenasa Zagajewskiego, w którym pełnomocnik w imieniu Owsiaka i WOŚP odmawia przekazania dokumentacji księgowej. Inną perełką są cytaty z komentarzy internetowych, tak topornie przerobione, że nawet rytualne (sic!) nie zostało usunięte. Siłą rzeczy odpowiedź musiała być obszerna, ale zawiera zaledwie 18 stron, w tym blisko połowa to cytaty. Zwracam uwagę na dwie podstawowe rzeczy, kłócące się propagandą WOŚP. Przede wszystkim wbrew kłamstwom rozprowadzonym po forach o tym, że Matka Kurka nie pisał prawdy i nie odnosił się do faktów, tylko folgował sobie w ramach wolności słowa, gros punktów z apelacji Zagajewskiego stawia zarzuty Sadowi I instancji odnoszące się do…. uznania publikacji Matki Kurki za solidnie przygotowany materiał, zawierający prawdziwe twierdzenia.

Po drugie jeśli ktoś nie ma ochoty na całą lekturę proszę przynajmniej przeczytać te fragmenty, które dotyczą słynnego „dostarczania dokumentów” przez WOŚP. Obszerny fragment chronologicznie pokazuje, jak Zagajewski z Owsiakiem robili sobie jaja z Sądu, wchodząc na I termin rozprawy z 4 pudłami i obiecując, że w każdej chwili dostarczą pełną dokumentację, która ledwie się pomieści w 4 busach. Jak słusznie zauważył STACH (Użytkownik Portalu i prawnik) odmowa dostarczenia dokumentacji księgowej tłumaczona tym, że oskarżyciele nie mogą udowadniać swojej niewinności jest prawnym pośmiewiskiem. Sam na to nie wpadłem, ale STACH po prostu rozniósł tę „argumentację” prostym stwierdzeniem – dokumentacją księgową Owsiak i WOŚP mieli UDOWODNIĆ WINĘ OSKARŻONEMU. Innymi słowy twardymi dowodami Owsiak mógł pokazać, że Matka Kurka pisał bzdury. Dlaczego tego nie zrobił? Ponieważ dostarczyłby dowód nie na swoja niewinność, tylko winę! Reszta w odpowiedzi na apelację i siłą rzeczy są to same fakty i konkrety.

 

                                               Odpowiedź na apelację Oskarżycieli Prywatnych
 
 
            Na mocy art. art. 428 § 1 k.p.k. udzielam odpowiedzi na apelację i wnoszę o:
 

  1. Oddalenie apelacji oskarżycieli prywatnych w całości.
  2. Obciążenie oskarżyciela prywatnego Jerzego Owsiaka pełnymi kosztami sądowymi.

 
Uzasadnienie
 
            Merytoryczna ocena apelacji oskarżycieli prywatnych, bez przyjęcia odpowiedniego klucza, jest zadaniem niemal niewykonalnym, ponieważ ciężko rzeczowo polemizować z publicystycznymi i osobistymi refleksjami pełnomocnika, mecenasa Jacka Zagajewskiego. Nawet przed lekturą apelacji oskarżycieli łatwo odczytać intencje mecenasa Jacka Zagajewskiego. Objętość odwołania od wyroku Sądu I instancji wielokrotnie przekracza objętość aktu oskarżenia. Jest to pierwszy, choć najmniej istotny, element projektu, którego zadaniem było wywołanie w Sądzie II instancji wrażenia, że oskarżycielom Sąd Rejonowy w Złotoryi wyrządził straszną krzywdę. Tym  prostym zabiegiem retorycznym, mecenas Jacek Zagajewski usiłuje przekonać Sąd, że liczba błędów w ustaleniach faktycznych i co więcej naruszeń przepisów prawa, których dopuścił się Sąd I instancji jest zatrważająca. Jednocześnie zabieg ów miał skutecznie odwrócić uwagę Sądu Okręgowego w Legnicy od najistotniejszej okoliczności procesowej, która nie jest swobodną interpretacją, lecz faktem potwierdzonym przez samych oskarżycieli i Sąd Rejonowy w Złotoryi. Zwracam szczególną uwagę Sądu Okręgowego w Legnicy, że wbrew bezzasadnym i sztucznie pomnażanym zarzutom podnoszonym przez mecenasa Jacka Zagajewskiego, jedynym podmiotem postępowania procesowego o sygn. akt 358/13, który z całą pewnością naruszył przepisy prawa procesowego są oskarżyciele prywatni: Jerzy Owsiak i Fundacja WOŚP oraz nie będąca stroną spółka „Złoty Melon”.  Wymienione podmioty odmówiły realizacji prawomocnych zarządzeń Sądu. Powyższego faktu nie może przesłonić publicystyka mecenasa Jacka Zagajewskiego spisana na 38 stronach i nie sposób oceniać apelacji oskarżycieli prywatnych w oderwaniu od naruszenia prawa procesowego przez:Jerzego Owsiaka, Fundację WOŚP i spółkę „Złoty Melon”. Biorąc pod uwagę naruszenie przepisów prawa procesowego przez oskarżycieli, a także formę apelacji, praktycznie pozbawioną merytorycznej treści, za jedyny właściwy klucz do rzeczowej oceny należy uznać zasadę dochodzenia do prawdy materialnej. Odpowiedź na apelację zostanie oparta o tę właśnie zasadę i konkretne odniesienie do każdego punktu apelacji oskarżycieli prywatnych, które w miażdżącej większości nie polegają na prawdzie, rzeczywistych ustaleniach Sądu Rejonowego w Złotoryi i są ze sobą rażąco sprzeczne. Dla przejrzystości i uwypuklenia stanu faktycznego przyjęto formułę odpowiedzi na punkty apelacji cytowane w całości.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
1. mające wpływ na treść wyroku obrazę przepisów postępowania (art. 438 pkt 2 kpk), tj. art.
7 K.p.k. w zw. z art. 410 K.p.k. i 424 § 1 pkt. 1 K.p.k. poprzez generalne powołanie
dowodów przy ustaleniu podstawy faktycznej oraz dokonanie ustaleń faktycznych na ich
podstawie, w sytuacji gdy dowody te pozostają ze sobą w sprzeczności, przy czym takie
powołanie dowodów uniemożliwia przeprowadzenie analizy co do procesu intelektualnego
Sądu Rejonowego w zakresie dokonania tychże ustaleń, co z kolei powoduje brak
możliwości oceny co do prawidłowości wydanego rozstrzygnięcia, w szczególności:
 
a. poprzez pominięcie w zważeniach dowodowych kwestii związanych z wskazaniem przez oskarżonego, że Jerzy Owsiak sprzedał Fundacji WOŚP spółkę Złoty Melon za 1 550 000 PL, przy braku jakiegokolwiek odniesienia się do materiału dowodowego w postaci wydruków z KRS i uchwał Zarządu Fundacji, oraz zeznań świadków, co miało to znaczenie, że Sąd Rejonowy uznał twierdzenia Piotra Wielguckiego, co w oczywisty sposób doprowadziło do jego uniewinnienia;
 
***
 
Powyższe twierdzenia w całości nie mają najmniejszego odzwierciedlenia w faktach, aby to stwierdzić wystarczy przytoczyć treść uzasadnienia wyroku Sądu I instancji:
 
Określenie, iż spółka „Złoty Melon” w 100% należy do Jerzego Owsiak trudno uznać za zniesławienie i podanie nieprawdziwego faktu, skoro w tym samym miejscu publikacji odnosił to oskarżony to jednoosobowego prezesostwa Jerzego Owsiaka w tej spółce. W tym miejscu należy przypomnieć to, o czym sąd już nadmieniał, a mianowicie, iż prawne rozróżnienie własności spółki z ograniczoną odpowiedzialnością od bycia prezesem jej zarządu nie pokrywa się z rozróżnieniem potocznym i nie jest z tego punktu widzenia nadużyciem odpowiedź na pytanie – do kogo należy spółka z o.o., właśnie odpowiedź - do jej prezesa.
 
Zacytowany fragment nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że Sąd Rejonowy w Złotoryi nie pominął kwestii wskazania przez oskarżonego, że Jerzy Owsiak sprzedał Fundacji WOŚP swoje udziały w spółce „Złoty Melon” za 1 550 000 zł i nie uznał twierdzeń Piotra Wielguckiego za sformalizowane odniesienie do zapisów KRS. Sąd stwierdził, że w języku potocznym i w rozumieniu przeciętnego człowieka zdanie mówiące o tym, że spółka należy do prezesa nie jest nadużyciem, kwestionującym prawne pojęcie własności spółki. W postępowaniu procesowym mecenas Jacek Zagajewski wielokrotnie podnosił i nie potrafił wykazać, jakoby oskarżony stwierdził w swoich publikacjach, że Jerzy Owsiak otrzymał 1,5 miliona złotych „dla siebie”. Nigdy takich słów nie napisałem i nigdy takich zarzutów nie stawiałem. Jednocześnie w całości podtrzymuję wyjaśnienia złożone w Sądzie odnoszące się do faktów, które potwierdzają czerpanie prywatnych korzyści przez Jerzego Owsiaka i Lidię Niedźwiedzką-Owsiak  ze spółki „Złoty Melon”, które odbywało się przy pomocy dwuznacznych moralnie zabiegów:
 

  • W ramach ciała zwanego Konwentem Fundatorów Lidia Niedźwiedzka-Owsiak i Jerzy Owsiak powołali spółkę „Złoty Melon”. Na jedynego członka zarządu i prezesa zarządu spółki  wybrali Jerzego Owsiaka. Jedyną przedstawicielką Fundacji WOŚP na zgromadzeniu wspólników Konwent Fundatorów głosami Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak i Jerzy Owsiaka wybrał Lidię Niedźwiedzką-Owsiak. Następnie głosami Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak i Jerzego Owsiaka zdecydowano o wykupieniu wszystkich udziałów przez Fundację WOŚP w spółce „Złoty Melon”. Sprzedaż udziałów spółki, jako prezes jej zarządu, zatwierdził Jerzy Owsiak.
  • Jerzy Owsiak będąc prezesem zarządu „Złoty Melon” Sp. z o. o. i prezesem zarządu Fundacji WOŚP był jednocześnie kupującym i sprzedającym udziały spółki „Złoty Melon”.
  • Jerzy Owsiak sam siebie zatrudnił na stanowisku dyrektora graficznego spółki „Złoty Melon” i sam sobie wypłacał wynagrodzenie (około 13 tysięcy złotych brutto/miesięcznie). Zapytany w Sądzie o ten stan rzeczy stwierdził, że nie pamięta, czy jest prezesem „Złotego Melona” i kto go zatrudnił na stanowisku dyrektora graficznego.
  • Jerzy Owsiak jako prezes zarządu „Złotego Melona” podpisywał umowy zlecenia i umowy o dzieło, sam ze sobą, ze swoją Żoną i zlecał usługi prywatnej firmie Żony „Mrówce Całej”. Czynności tych dokonywał, reprezentując jednocześnie spółkę z o. o. „Złoty Melon”  jako prezes zarządu oraz druga strona umowy, jako prezes zarządu Fundacji WOŚP.

 
Z powyższych faktów w sposób niezbity wynika, że zarówno Jerzy Owsiak, jak i Lidia Niedźwiedzka-Owsiak z powołania spółki „Złoty Melon” czerpali liczne korzyści finansowe i to te fakty były przedmiotem zarzutów, a nie formalno-prawne niuanse dotyczące własności (posiadania udziałów) spółki „Złoty Melon”.
 
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
b) poprzez zupełne pominiecie zważeń co do materiału dowodowego w zakresie sprawozdania finansowego WOŚP za 2011 r. i wyliczeń oskarżonego podanych w artykułach, oraz uznanie, że oskarżony dokonując swoich wyliczeń, działał w sposób rzetelny i odpowiedzialny, co miało wpływ na stwierdzenie, że materiał zawarty w artykułach miał zawartość merytoryczną, co w oczywisty sposób doprowadziło do uniewinnienia, podczas gdy obliczenia - podane jako fakty - dokonane przez oskarżonego w żadnej mierze za rzetelne uznane być nie mogły, co więcej celowo wprowadzały w błąd czytelników i zmierzały do
stwierdzenia, że niemal połowa przychodów Fundacji jest cyt.: ,,przeżerana”;
 
***
 
Nie jest prawdą, że Sąd I instancji pominął analizę sprawozdań finansowych, za jakikolwiek rok, Sąd odniósł się do sprawozdań i co więcej zwrócił się do oskarżycieli prywatnych o ich przekazanie do akt sprawy. Trudno oczekiwać, aby Sąd szczegółowo analizował każdą daną i porównanie statystyczne, skoro świadkowie oskarżenia, w tym Jerzy Owsiak, potwierdzali, że przytoczone przez oskarżonego dane są prawdziwe, a jedynie interpretacja danych nie odpowiada oskarżycielom. Tylko ten fakt wskazuje, że nie doszło do zniesławienia, ale jak słusznie zauważa Sąd:
 
Przede wszystkim, podkreślić trzeba po raz kolejny, iż oskarżony dochodząc do swoich wniosków oparł się o fakty, dane liczbowe wskazane w sprawozdaniach finansowych fundacji, o stosunek kwot uzyskanych przez fundację, a wydanych na cele medyczne oraz inne, głównie koszta administracyjne i wydatki propagatorskie (co znamienne, nawet oskarżyciele nie zaprzeczali, iż dane te są prawdziwe, a ich niezgodna wynikała z ich zdaniem manipulowania tymi danymi, a zatem jak się dobrze zastanowić to ich zarzuty nie dotyczyły faktów, a dokonanej przez oskarżonego oceny) (…)
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
c. poprzez pominięcie depozycji świadka Doroty Pilarskiej w całości, pomimo że świadek wyjaśniała w jaki sposób funkcjonowały zbiórki publiczne i jak były rozliczane środki uzyskane przez WOŚP, co miało to znacznie, że Sąd Rejonowy uznał, iż ustalenia Piotra Wielguckiego były prawdziwe;
 
***
 
Nie sposób zrozumieć na jakiej podstawie mecenas Jacek Zagajewski stawia kolejny zarzut Sądowi I instancji, który ma się nijak do treści pisemnego uzasadnienia wyroku. Sąd dał wiarę zeznaniom świadka Doroty Pilarskiej, tam gdzie te zeznania były wiarygodne, na przykład:
 
Nawet świadek Dorota Pilarska wskazała natomiast, iż na delegacje pracowników fundacji, wysyłanych na Przystanek Woodstock, środki pochodziły z takiego źródła. (…) Świadek Dorota Pilarska, pełniąca funkcję głównej księgowej w fundacji WOŚP od 15 lat, potwierdziła, iż środki, uzyskane z lokat kapitału, zebranego w czasie zbiórki publicznej, były przeznaczane na zakup nieruchomości.
 
Prawdą jest natomiast, że Sąd nie dał wiary przesłanej przez świadek Pilarską „dokumentacji”, która zawierała ewidentne sprzeczności wewnętrzne, na poziomie tak oczywistym, jak księgowanie na tych samych numerach ewidencyjnych różnych kwot:
 
W ocenie sądu, nadesłana a sporządzona przez Dorotę Pilarską w różnych formatach dokumentacja księgowa, budziła wątpliwości. Sam oskarżony dobitnie wykazał, że operacja finansowana, oznaczona tym samym numerem (vide k. 851i 852), w nadesłanej dokumentacji wskazuje różne kwoty. Z zeznań samej Doroty Pilarskiej wynikał szereg wątpliwości co do możliwości „odczytania” zawartych w nadesłanej dokumentacji danych (do szeregu kwestia sama główna księgowa nie była w stanie się jednoznacznie odnieść).
 
W tym miejscu należy podkreślić, że mecenas Zagajewski w trakcie rozprawy poprosił o 15 minut przerwy technicznej, aby świadek Pilarska mogła poszukać odpowiedzi na podstawowe pytanie oskarżonego: „Dlaczego kwoty faktur, zaliczek i przelewów nie są ze sobą skorelowane i nie bilansują się wzajemnie”. Po przerwie świadek udzieliła kuriozalnej odpowiedzi: „że to kwestia interpretacji”. Nie jest kwestią interpretacji, ale rachunkowości, czy podmiot potrafi wykazać na jaką kwotę nabył towary i usługi i jaką należność uregulował, bądź też jakie posiada zobowiązania.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
d. odniesienie się do zeznań Doroty Pilarskiej ze wskazaniem, że cyt.: ,,do zeznań tego świadka Sąd podszedł jednak ostrożnie” a to ze względu na fakt, że jako główna księgowa nie potrafi wytłumaczyć wielu kwestii związanych zdziałaniem programu księgowego, na którym na co dzień pracuje a nadto ze względu na sporządzenie przez nią wykazu operacji finansowych, które miały wzbudzać szereg wątpliwości, przy czym najprawdopodobniej ( bo tego z uzasadnienia nie wiadomo ) w ogóle uznanie tych zeznań za niezgodne z prawdą, pomimo ich zgodności z dokumentacją KRS, Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, sprawozdaniami finansowymi, zeznaniami świadka Mroczkowskiego, oraz pomimo tego, że główna księgowa nie jest informatykiem programistą ani specjalistą z zakresu działania programu Symfonia zaś jedyna rozbieżność, którą wskazał Sąd Rejonowy w zakresie dokumentacji wynikać miała z wydruku z tego programu, co miało oczywisty wpływ na uniewinnienie oskarżonego;
 
***
 
Ponownie fałszywie wskazane i przypisane Sądowi Rejonowemu w Złotoryi interpretacje. Oskarżony nie zadawał świadkowi Pilarskiej pytań z zakresu informatyki i oprogramowania, ale zadał podstawowe pytania z zakresu księgowania, które dotyczyły pojęć rachunkowych, np.:
 

  • Co oznacza skrót ZR (zobowiązanie rozliczone)?
  • Co oznacza skrót NR (należność rozliczona)?
  • Czym jest rachunek brakujący?
  • Które wydruki dokumentów były sporządzone w oryginalnym programie, a które w zewnętrznym (Excel)?
  • Dlaczego wydruki dokumentacji posiadają liczne filtry: wybrane konta, rachunki istniejące, itd.?

 
Jest to wiedza stricte użytkowa, bez której nie sposób prowadzić księgowości w programie Symfonia Forte i w jakimkolwiek innym programie. Trudno uwierzyć, nawet laikowi, że główna księgowa z 15 -letnim stażem nie znała takich pojęć jak: „zobowiązanie rozliczone” lub „należność rozliczona”. Stąd też Sąd wywiódł jedyny możliwy wniosek:
 
Do zeznań tego świadka sąd podszedł jednak ostrożnie, gdyż świadek był osobą, która sporządzała wykazy operacji finansowych, o które zwracał się sąd, a które wzbudziły szereg wątpliwości. Ponadto, co jest dla sądu zadziwiające, świadek nie potrafiła wytłumaczyć wielu kwestii związanych z działaniem programu księgowego, na którym na co dzień pracuje.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
e. poprzez zupełne pominiecie zeznań świadka Jana Mroczkowskiego w zakresie wykazania w jakim celu powstała spółka Złoty Melon, kiedy powstała, z jakich środków, jakie miała zadania, co miało oczywisty wpływ na uznanie, że oskarżony pisał prawdę, co doprowadziło do jego uniewinnienia;
 
 
***
 
Sąd odniósł się do zeznań świadka Mroczkowskiego i wskazał wyraźnie, że świadek poddawał ocenie finansową i gospodarczą racjonalność działalności Fundacji. Jednocześnie Sąd nie mógł nie zauważyć, ewidentnego konfliktu interesów, który polega na tym, że Jan Mroczkowski zasiada w radzie nadzorczej spółki „Złoty Melon”, a firma Audit C Land, w której świadek ma około 30%  udziałów wykonuje audyty dla Fundacji WOŚP, właścicielki „Złotego Melona”.
 
Podobnie, generalnie sąd nie miał zastrzeżeń co do wiarygodności zeznań świadka Jana Mroczkowskiego. Podkreślić trzeba jednak, iż również ten świadek przede wszystkim przedstawiał swoje oceny w zakresie racjonalności, ogólnie pisząc, finansowej i gospodarczej strony działalności fundacji. Zauważyć jednak również należy, mimo, iż przeprowadzanie audytu nie jest obowiązkiem fundacji, że świadek ten jest jednym z udziałowców firmy, która przeprowadza kilkukrotnie audyty w fundacji. Zdaniem sądu, z tego względu, do oceny świadka podchodzić należy ostrożnie.
 
Podkreślić również trzeba, że kwoty pobierane za audyt przez firmę Audit C Land w latach 2012 i 2013 to blisko 24 tysiące złotych, jest to wartość prawie pięciokrotnie wyższa od ceny audytu wykonanego w roku 2011 przez jedną z najbardziej renomowanych firm, z tzw. Wielkiej Czwórki Audytorów działających na polskim rynku tzn. PricewaterhouseCoopers sp. z o. o. Ten stan rzeczy jest, co najmniej zastanawiający i musi budzić przynajmniej uzasadnione wątpliwości, a w tej konkretnej sytuacji procesowej wręcz wymaga wyjaśnienia.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
f. poprzez wyjątkowo ogólne odniesienie się do zeznań Jana Mroczkowskiego przez wskazanie, że depozycje świadka miały charakter jedynie ocenny, oraz stwierdzenie, że do depozycji świadka należy podchodzić ostrożnie, bez ustalenia w jakim zakresie Sąd Rejonowy uznał jego depozycje za zgodne z prawdą a w jakim nie przyznał waloru prawdziwości, przy czym najprawdopodobniej (gdyż z uzasadnienia w tym zakresie nic nie wynika ) uznanie tych depozycji za niezgodne z prawdą, pomimo że z zeznania tego
świadka znajdują szerokie potwierdzenie w zgromadzonym materiale dowodowym, w zeznaniach Krzysztofa Dobiesa, Doroty Pilarskiej, dokumentacji KRS, uchwał Fundacji, dokumentacji Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, co miało ten wpływ, że doprowadziło do uniewinnienia oskarżonego;
 
***
 
Trzy kolejne punkty apelacji oskarżycieli dotyczą praktycznie tego samego zagadnienia, których głównym bohaterem jest świadek Jan Mroczkowski i jego zeznania „niedocenione” przez Sąd I instancji. Nawet postronny obserwator, nie zaangażowany w spór prawny, z łatwością zauważy, że pełnomocnik, mecenas Jacek Zagajewski, usiłuje na ilości zarzutów zbudować jakość apelacji. Nic nowego ten bezpodstawny zarzut nie wnosi, jest powielaniem wcześniejszych fałszywych tez nie mających żadnego odzwierciedlania w faktach. Odniesienia do zeznań świadków zostały przytoczone w poprzednich punktach, natomiast do dokumentacji, wymienionej przez mecenasa Zagajewskiego Sąd odniósł się rzeczowo i uznał ją za wiarygodną:
 
Nie budziła wątpliwości co do wiarygodności dokumentacja nadesłana z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, wydruki z KRS, dotyczące spółki „Złoty Melon” i Fundacji WOŚP, akty prawne podjęte przez organa fundacji czy zawarte umowy, jak również sprawozdania z działalności zarządu fundacji czy raporty z badań sprawozdań finansowych bądź wykazy sprzętu przekazanego przez fundację do poszczególnych szpitali. Zasadniczo zresztą dokumenty te nie były kwestionowane, strony różniła przede wszystkim ocena tych dokumentów.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
2. mające wpływ na treść orzeczenia naruszenie przepisów postępowania (art. 438 pkt 2
k.p.k.), tj. art. 7 K.p.k. w zw. z art. 410 K.p.k. wskutek ustalenia, że zarzuty stawiane WOŚP
i Jerzemu Owsiakowi przez oskarżonego były prawdziwe i że oskarżony Wielgucki
rzetelnie przygotował się do sprawdzenia wskazanych w nim danych, jak również, w chwili
pisania artykułów posiadał dane potwierdzające jego tezy, co z kolei skutkowało
zastosowaniem przez Sąd Rejonowy kontratypu z art. 213 § 2 K.k., skutkującego
uniewinnieniem oskarżonego, w sytuacji gdy (…)
 
***
 
Niezwykle „interesujące” jest stanowisko pełnomocnika oskarżycieli w treści punktu 2 apelacji, ponieważ jest całkowicie sprzeczne ze stanowiskiem samych oskarżycieli, które wyrazili na oficjalnej stronie Fundacji WOŚP w następujący sposób:
 
Do Sądu Okręgowego w Legnicy trafiła apelacja od wyroku Sądu Rejonowego w Złotoryi w sprawie oskarżonego blogera „Matka Kurka”. Człowiek ten stanął na ławie oskarżony za to, że w swoich publikacjach wielokrotnie znieważył i zniesławił Fundację WOŚP i Jurka Owsiaka. Sąd w Złotoryi uznał, iż wpisy blogera, mimo iż są napisane ostrym językiem i mimo, że można je uznać za stronnicze, niesprawiedliwe, niewłaściwe  a nawet za obraźliwe, to jednak należy traktować je jako „dozwolone prawem oceny”, które mieszczą się w granicach wolności słowa.
 
Źródło: http://www.wosp.org.pl/archiwum/tekst_apelacji_w_sprawie_blogera
 
Powyższy tekst jest fragmentem komentarza, który  poprzedza publikację pełnej treści apelacji sporządzonej przez mecenasa Jacka Zagajewskiego. Nie jest to pierwszy, ani jedyny raz kiedy pełnomocnik, oskarżyciele i świadkowie oskarżenia, w zależności od bieżących potrzeb marketingowych i prawnych, wypowiadają całkowicie sprzeczne opinie. Czy w tej sytuacji można punkt drugi apelacji traktować jako poważny zarzut naruszenia przepisów postępowania procesowego? Oczywiście nie, ale konsekwentnie warto prostować nagromadzenie następujących po sobie serii nieprawdziwych twierdzeń i pozbawionych podstaw zarzutów.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
a. oczywistym było, że Piotr W/ielgucki w trakcie pisania artykułów nie dysponował materiałem wskazującym na ,,dojenie” Fundacji W.O.Ś.P. przez Jerzego Owsiaka albowiem przez całe postępowanie usilnie poszukiwał dowodów na te okoliczności, co wskazuje że pisząc artykuły zdawał sobie sprawę z faktu, że wszystkie okoliczności wskazane przezeń są
albo nieprawdziwe albo mogą być nieprawdziwe, nad czym Sąd Rejonowy w ogóle się nie pochylił, a co stanowi o istocie odpowiedzialności karnej oskarżonego;
 
***
 
Na wstępie pragnę podkreślić, że w krótkiej formie, jaką jest felieton, mecenas Jacek Zagajewski chciałby umieścić 6 tomów akt wraz z załącznikami. Naturalnie, że w publikacjach nie byłem w stanie przedstawić kilkuset stron dokumentów i dowodów „na dojenie”, ponieważ, podobnie jak apelacją mecenasa Zagajewskiego taką lekturą byłoby zainteresowanych kilku, góra kilkunastu Czytelników. W felietonach zawarłem opis mechanizmu finansowego w trójkącie: WOŚP, spółka „Złoty Melon” oraz „Mrówka Cała” i wskazałem na kwoty, które nie są przeznaczane na zakup sprzętu, ale głównie na cele marketingowe WOŚP, realizowane przez firmy świadczące usługi na rzecz Fundacji. Wbrew twierdzeniom pełnomocnika Jacka Zagajewskiego wskazałem na szereg przykładów, które potwierdzają niekorzystne dla Fundacji WOŚP transakcje. Mało tego, mecenas Zagajewski nie tylko przeczy stanowisku oskarżycieli, ale przeczy sam sobie, bo przecież w punkcie 1, podpunkt a, przywołuje mój zarzut niegospodarności polegający na sprzedaży udziałów „Złotego Melona” Fundacji WOŚP, która to transakcja de facto do dziś się Fundacji nie zwróciła. W felietonach zawarłem liczne przykłady niekorzystnych dla WOŚP operacji finansowych i wydatków, których beneficjentem był „Złoty Melon” i/lub „Mrówka Cała”:
 

  • Korzystanie z nieruchomości WOŚP przez "Złoty Melon" Sp. z o. o..
  • Organizowanie komercyjnych szkoleń przez "Złoty Melon" Sp. z o. o. w obiektach należących i OPŁACANYCH PRZEZ WOŚP.
  • Zlecanie "Złoty Melon" Sp. z o. o.  i Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak działającej pod firmą„Mrówka Cała” przez Fundację WOŚP intratnych usług związanych z organizacją festiwalu „przystanek Woodstock”
  • Próba doprowadzenia do zawarcia kontraktu na szkolenia ratowników przez "Złoty Melon" Sp. z o. o. na podstawie oferty przygotowanej dla ministerstwa zdrowia przez WOŚP.

 
W trakcie procesu dodatkowo wykazałem liczne przypadki wykorzystywania funduszów WOŚP do komercyjnych działań "Złoty Melon" Sp. z o. o., które przynosiły prywatne korzyści Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak i Jerzemu Owsiakowi. Wszystkie dane oparłem na sprawozdaniach finansowych, wskazując na te pozycje, jakich żadnych miarą nie można było uznać za działalność charytatywną. Sąd potwierdził moje szacunki, nie będące wynikiem zaniedbania, czy braku staranności, ale permanentnej i bezpardonowej blokady informacji ze strony Fundacji WOŚP, naruszającej porządek prawny w obrębie ustawy o dostępności do informacji publicznej, co w skrajnym przypadku skończyło się odmową realizacji prawomocnych zarządzeń Sądu.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
b. oczywistym było, że oskarżony wiedział jedynie o powiązaniu Złotego Melona z Fundacją W.O.Ś.P. i nie wskazał na ani jeden przypadek „dojenia” i żądał dalszego postępowania w celu doprowadzenia do wykazania jego twierdzeń za prawdziwe, podczas gdy już w chwili pisania artykułów powinien mieć wiedzę w tym zakresie.
 
***
 
Znów pojawia się monotonne powielanie i rozbijanie tych samych nietrafionych argumentów, na wiele podpunktów, które krążą wokół tych samych fałszywych twierdzeń. W odpowiedzi należałoby przywołać wymienione już sprostowania i wskazania na rozmijające się z prawdą zarzuty mecenasa Jacka Zagajewskiego. Jednak w mojej ocenie byłoby to działanie równie jałowe, jak machinalne produkowanie przez pełnomocnika oskarżycieli tej samej nieprawdziwej treści w różnej, choć mało oryginalnej formie. Powtórzę jedynie, że przykłady „na dojenie” podałem liczne, zarówno w publikacjach, jak i w trakcie postępowania sądowego.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
3. naruszenie przepisów prawa procesowego (438 pkt 2 K.p.k. ) tj. treści art. 7 K.p.k. w zw. z
art. 410 K.p.k. w zw. z art. 5 § 2 K.p.k. poprzez przerzucenie ciężaru dowodu prawdy na oskarżycieli prywatnych i rozstrzygnięcie wątpliwości w tym zakresie na korzyść oskarżonego, w wyniku zobowiązania Fundacji WOŚP do złożenia po raz kolejny dokumentacji księgowej (pomimo złożenia już wcześniej wielu innych dokumentów, w tym księgowych ), którego to zobowiązania Fundacja nie wykonała, w sytuacji w której ciężar udowodnienia prawdziwości zarzutu zniesławiającego obarczał oskarżonego a istniejące i nie dające się rozstrzygnąć wątpliwości do prawdziwości sformułowanego zarzutu, nie mogą zostać rozstrzygnięte na jego korzyść, albowiem w sprawach o zniesławienie istnieje domniemanie dobrego imienia pokrzywdzonego, co miało oczywisty wpływ na uniewinnienie oskarżonego;
 
***
 
Przede wszystkim należy przywrócić elementarny porządek i przebieg zdarzeń, który pełnomocnik oskarżycieli raczy traktować z pełną nonszalancją i w oderwaniu od rzeczywistości. W dniu 26 listopada 2013 roku na salę sądową mecenas Jacek Zagajewski, z pomocą pracowników Fundacji WOŚP, wnieśli cztery olbrzymie pudła. Na pytanie Sądu, czemu ten niezrozumiały spektakl ma służyć, padła odpowiedź, że Fundacja WOŚP na życzenie oskarżonego przywiozła skromną cześć dokumentacji finansowej, ale w każdej chwili jest gotowa dostarczyć pełną dokumentację, niemniej kosztami jej dostarczenia obciąży oskarżonego. Mecenas Zagajewski stwierdził, że  Fundacja WOŚP dysponuje materiałem, którego transport wymaga konwoju 3-4 busów. W dniu 14 marca 2014 roku, w czasie zadawania pytań, świadek Jerzy Owsiak powtórzył słowa pełnomocnika i zadeklarował, że w każdej chwili jest gotów dostarczyć pełną dokumentację, ale taka operacja wymaga olbrzymich nakładów finansowych i transportu kilkoma busami.

Po tych gestach i de facto kpinach z powagi Sądu, na wniosek oskarżonego Sąd zwrócił się o wydruki lub elektroniczne zestawienie wszelkich operacji finansowych między podmiotami: WOŚP, „Złoty Melon”, „Mrówka Cała” oraz  wszelkich wypłat ze strony „Złotego Melona” na rzecz Jerzego Owsiaka i Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak. Okazało się, że do Sądu nie trafiło żadne pudło, a tym bardziej kilka samochodów dostawczych, tylko dosłownie kilkanaście stron formatu A4, które zawierały kompletnie sprzeczne informacje, wewnętrznie ze sobą kolidujące. Sąd zwrócił uwagę, że oskarżony w sposób niezbity wykazał niezgodność dokumentacji i podał tak drastyczne przykłady, jak księgowanie różnych kwot na tych samych numerach ewidencyjnych. Sąd ostatecznie wydał zarządzenie o przekazanie kopii dokumentacji, która daje pełen obraz przepływów finansowych i wówczas pełnomocnik oskarżycieli Jacek Zagajewski złożył cztery sprzeczne ze sobą deklaracje:
 

  • W dniu 17 czerwca 2014 roku na sali sądowej, po ogłoszeniu przez Sąd treści zarządzeń, mecenas Jacek Zagajewski oświadczył, że Fundacja WOŚP nie ma nic do ukrycia i oczywiście wykona zarządzenie Sądu, ale z całą pewnością oskarżony znów uzna dokumentację za niewiarygodną.
  • W dniu 26 czerwca 2014 r. do Sądu Rejonowego w Złotoryi wpłynął wniosek mecenasa Jacka Zagajewskiego o reasumpcję zarządzeń Sądu z dnia 17 czerwca. Wniosek został przez Sąd oddalony.
  • W dniu 19 sierpnia mecenas Jacek Zagajewski odpowiadając na pytanie Sądu, dlaczego oskarżyciele nie wykonali zarządzeń Sądu, odpowiedział, że nie ma na ten temat żadnej wiedzy, ale być może związane jest to z terminem organizacji festiwalu „Przystanek Woodstock”.
  • Dopiero w dniu 5 września 2014 roku po wcześniejszym ustnym zarządzeniu Sądu, w którym Sąd zażądał jasnego stanowiska od pełnomocnika, czy zarządzenie dotyczące kopii dokumentacji księgowej zostanie wykonane, wpłynęło wielostronicowe pismo, w którym mecenas Jacek Zagajewski w imieniu oskarżycieli stanowczo odmawia udostępnienia dokumentacji, chociaż zarówno On, jak i Jerzy Owsiak wielokrotnie wcześniej składali deklaracje, że materiał dowodowy w każdej chwili, na życzenie Sądu, zostanie przekazany.

 
Wyżej wymienionych działań nie sposób traktować inaczej, jak mataczenia, naruszenia powagi Sądu, składania fałszywych wyjaśnień i deklaracji zarówno przez pełnomocnika, jak i oskarżycieli, ale przede wszystkim jest to ewidentne lekceważenie prawa. Zarządzenia, których nie wykonali oskarżyciele były prawomocne i nie podlegały zażaleniu. Mecenas Zagajewski i oskarżyciele zakpili sobie z wymiaru sprawiedliwości, łamiąc przepisy prawa procesowego, jednocześnie w apelacji wielokrotnie powołują się na naruszenie przepisów procesowych przez Sąd Rejonowy w Złotoryi. Taki stan rzeczy pozwala z całą mocą podkreślić, że mecenas Zagajewski i oskarżyciele, tym punktem apelacji usiłują naruszyć powagę Sądu Okręgowego w Legnicy, ponieważ kolejny raz strona procesowa okazuje swój lekceważący stosunek do wymiaru sprawiedliwości i jeszcze ma odwagę uważać się za pokrzywdzoną.
 
 
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
4. naruszenie przepisów prawa procesowego (438 pkt 2 K.p.k. ) tj. treści art. 7 K.p.k. w zw. z
art. 410 K.p.k. i art. 5 § 2 K.p.k. poprzez niezasadne przyjęcie, że wykazanie powiązań pomiędzy Złotym Melonem, Fundacją W.O.Ś.P. i Mrówka Całą (czego oskarżyciele
prywatni nigdy nie kwestionowali) wystarczyło do uznania, że opisywany w artykułach
mechanizm działał i następowała konieczność dalszej jego analizy, poprzez zbadanie
dodatkowych dokumentów księgowych, w sytuacji notorii w zakresie powiązania Złotego
Melona z Fundacją WOŚP i Mrówką Całą, a to chociażby ze względu na fakt, że duża
część produkcji filmowych WOŚP, dostępnych w sieci była realizowana przez Mrówkę
Całą, a Złoty Melon został założony przez WOŚP, wobec czego wykazywanie oczywistych
okoliczności przez oskarżonego nie mogło stanowić o przerzuceniu ciężaru dowodu
prawdy na oskarżycieli prywatnych,
 
***
 
Analizując dogłębnie punkt 4 trudno uznać, że pełnomocnik oskarżycieli, mecenas Jacek Zagajewski traktuje sporządzoną przez siebie apelację, jako jednolitą, spójną i logiczną całość. Pozostanie wielką tajemnicą mecenasa Zagajewskiego, w jaki sposób chciał pogodzić treść punktu 2, wraz z podpunktami a i b, w których stwierdza między innymi:
 
oczywistym było, że Piotr W/ielgucki w trakcie pisania artykułów nie dysponował materiałem wskazującym na ,,dojenie” Fundacji W.O.Ś.P. przez Jerzego Owsiaka albowiem przez całe postępowanie usilnie poszukiwał dowodów na te okoliczności (…)
 
 z treścią zawartą w podsumowaniu punktu 4:
 
(…)  wykazanie powiązań pomiędzy Złotym Melonem, Fundacją W.O.Ś.P. i Mrówka Całą (czego oskarżyciele prywatni nigdy nie kwestionowali) wystarczyło do uznania, że opisywany w artykułach mechanizm działał i następowała konieczność dalszej jego analizy, poprzez zbadanie dodatkowych dokumentów księgowych (…) wykazywanie oczywistych
okoliczności przez oskarżonego nie mogło stanowić o przerzuceniu ciężaru dowodu
prawdy na oskarżycieli prywatnych,
 
Z jednej strony mecenas Zagajewski twierdzi, że oskarżony nie miał absolutnie żadnej wiedzy na temat powiązań w trójkącie: Fundacja WOŚP, spółka powiązana „Złoty Melon” i firma „Mrówka Cała”, a z drugiej pada stwierdzenie, że oskarżony wykazał oczywiste powiązania i przepływy finansowe między podmiotami. Mecenas Zagajewski usiłuje zasypać Sąd Okręgowy w Legnicy 38 stronami luźnych refleksji, momentami o charakterze publicystycznym, które mogłyby posłużyć do sporządzenia kilku apelacji, w tym apelacji niezwykle korzystnej dla oskarżonego.

Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
5. naruszenie przepisów prawa procesowego (438 pkt 2 K.p.k. ) tj. treści art. 7 K.p.k. w zw. z
art. 410 K.p.k. poprzez uznanie wyjaśnień Piotra Wielguckiego za zgodne z prawdą w
całości a to ze względu na cyt.: ,,szczerość: jego wypowiedzi ( str. 15 uzasadnienia ) czy
fakt, że na wszystkie swoje twierdzenia przedstawiał wydruki z internetu, w sytuacji gdy
jego twierdzenia stanowiły tylko i wyłącznie linię jego obrony i nie znajdowały
potwierdzenia we wskazanych w skardze artykułach, przy czym nie znajdowały również
potwierdzenia w KRS, dokumentach Ministerstwa Zdrowia, sprawozdaniach finansowych i
zeznaniach świadków.
 
***

Ewidentne przekłamanie treści pisemnego uzasadnienia wyroku Sądu Rejonowego w Złotoryi, tak rażące, że pozwala zarzucić pełnomocnikowi oskarżycieli mecenasowi Jackowi Zagajewskiemu albo kompletny brak znajomości „cytowanego” wyroku Sądu albo działanie w złej wierze i przypisywanie Sądowi słów, które nigdy nie padły. Na stronie 15 uzasadnienia, Sąd I instancji jak najbardziej wspomina o szczerości, ale nie "wypowiedzi", tylko "odpowiedzi" i nie w zakresie całości wyjaśnień, tylko konkretnego pytania. Co więcej Sąd odrzuca szczerość odpowiedzi oskarżonego, jako kryterium staranności w dokumentowaniu faktów i przyjmuje, że działalności oskarżonego należy łączyć z poziomem właściwym dla dziennikarstwa, a nie blogów.

Tym samym osobę taką obowiązuje staranność w dokumentowaniu podawanych faktów na poziomie dziennikarza. Nie można jednak pominąć stanowiska oskarżonego, w ocenie sądu W pełni wiarygodnego i wynikającego ze szczerej odpowiedzi na pytanie przewodniczącego składu orzekającego, iż nie uważał on 'swoich publikacji za rodzaj prasy (z powodu braku
świadomości takiego stanu rzeczy nie sposób wyciągać z tego wobec oskarżonego negatywne konsekwencje). Z uwagi jednak na wykształcenie socjologiczne oskarżonego, jego zaangażowanie w komentowanie życia społecznego i politycznego, wysoką częstotliwość publikacji, sąd kryteria staranności wobec jego osoby usytuował na poziomie zbliżonym do dziennikarskiego, a z pewnością znacznie przekraczającym poziom zwykłego, przeciętnego obywatela.

 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
6. mającą wpływ na treść wyroku obrazę przepisów postępowania (art. 438 pkt 2 kpk), w
szczególności art. 7 kpk w zw. z art. 410 K.p.k. poprzez uznanie a priori e-maili Piotra
Wielguckiego z 9 i 16 marca 2012 r. ( k. 210 i 211 ) za mające istotne znaczenie dla rozpoznawanej sprawy i uznanie wskutek tego, że Piotr Wielgucki rzetelnie przygotowywał
swoje artykuły w sytuacji, kiedy treść tych maili nie dotyczyła zależności pomiędzy W.O.Ś.P. i Złotym Melonem oraz Mrówką Całą oraz wszelkich okoliczności związanych z
podnoszonymi w skardze zarzutami, co z kolei doprowadziło do uniewinnienia Piotra
Wielguckiego, a nadto wszystkie inne maile zostały wysłane do W.O.Ś.P. po pierwszym
terminie rozprawy;
 
***
 
Pełnomocnik oskarżycieli w punkcie 6 apelacji, wykonuje miły gest w stronę oskarżonego i przyznaje, że Fundacja WOŚP naruszając prawo w zakresie dostępu do informacji publicznej (art. 23 tejże ustawy), nie raczyła odpowiedzieć na żadne pytanie w trybie ustawy ani przed procesem, ani w jego trakcie. Nadmienić również wypada, że ten stan rzeczy trwa do dziś, Fundacja WOŚP w lekceważeniu prawa jest konsekwentna, niestety jest to jedno z nielicznych, jeśli nie jedyne, konsekwentne działanie WOŚP. Maile wysłane przed procesem w sposób oczywisty dotyczyły finansów Fundacji i odnosiły się do sposobu wydawania pieniędzy na cele odległe od działalności charytatywnej, jak choćby zakup nieruchomości za ponad 8 milionów złotych. Fundacja WOŚP nigdy i nikomu, łącznie z Sądem nie dostarczyła pełnej informacji na temat swoich finansów, chociaż jest do tego zobowiązana na każde wezwanie, ponieważ posiada status Organizacji Pożytku Publicznego i w szerokim zakresie korzysta ze środków publicznych.

 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
 
7. mające wpływ na treść orzeczenia naruszenie przepisów postępowania (art. 438 pkt 2
k.p.k.), tj. art. 4 k.p.k. w zw. z art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. w zw. z art. 424 § 2 k.p.k.
polegające na pozbawionej obiektywizmu oraz sprzecznej z zasadami prawidłowego
rozumowania i doświadczenia życiowego ocenie materiału dowodowego, obarczonej
fragmentarycznym odniesieniem się do zgromadzonych dowodów poprzez oparcie swych
rozważań na podstawie dokumentu prywatnego wystawionego przez Tomasza Tora jako
wskazującego na rzeczywiste wątpliwości w zakresie transakcji pomiędzy Fundacją WOŚP,
a spółką Mrówka Cała, podczas gdy do tego typu twierdzeń konieczne jest dopuszczenie
dowodu z opinii biegłego posiadającego specjalistyczną wiedzę w zakresie rachunkowości,
co ma to znaczenie, iż Sąd oparł się na dokumencie prywatnym, który nie może stanowić
po temu dowodu, jak również niepowołanie tego dowodu jako stanowiącego podstawę
ustaleń faktycznych, które następnie zawarto w treści uzasadnienia, co ma to znaczenie, iż
bezpodstawnie wskazano na istnienie wątpliwości do rzetelności przedłożonej do akt
sprawy dokumentacji księgowej;
 
***
 
Całkowicie nieprawdziwy, krzywdzący dla Sądu I instancji zarzut mecenasa Jacka Zagajewskiego, który stoi w kolizji z etyką zawodową adwokata występującego w roli pełnomocnika oskarżycieli prywatnych, nie zaś obrońcy, a zatem jest zobowiązany opierać się na prawdzie i tylko prawdzie. Mecenas Jacek Zagajewski jest również Zastępcą Rzecznika Dyscyplinarnego przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, stojącej na straży etyki zawodowej i nie powinien stosować argumentów, które w innych okolicznościach byłyby po prostu uznane za pomówienie. Dość przytoczyć rzeczywistą ocenę Sądu, aby zadać kłam powyższym konfabulacjom:
 
Sąd wprawdzie nie uznał tego za dowód (chodzi o dokument wystawiony przez
Tomasza Tora od k. 592), ale tym sposobem Piotr Wielgucki również wykazał
istnienie licznych i uzasadnionych zastrzeżeń co do formy nadesłanej dokumentacji
księgowej. Tę, niedopuszczalną na gruncie postępowania karnego, opinię prywatną
można uznać i tak sąd uczynił za tzw. początek dowodu, wskazujący na konieczność
dogłębnego zbadania danej kwestii, do czego nie doszło wskutek odmowy nadesłania
żądanej przez sąd dokumentacji księgowej.
 
Sąd chciał dogłębnie zbadać dokumentację finansową, ale jednocześnie stwierdził, że było to niemożliwe, ponieważ oskarżyciele naruszyli przepisy postępowania procesowego, odmawiając realizacji zarządzeń Sądu.  Dalsze argumentowanie i wykazywanie oczywistych wypaczeń stanowiska Sądu, których dokonał mecenas Jacek Zagajewski uznaję za bezcelowe i poprzestaję na tym jednym cytacie z pisemnego uzasadnienia wyroku, które jest rozstrzygające.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
8. mające wpływ na treść orzeczenia naruszenie przepisów postępowania (art. 438 pkt 2
k.p.k.), tj.: art. 193 § 1 k.p.k. polegające na niepowołaniu biegłego z zakresu rachunkowości
i księgowości dla określenia rzetelności przedstawionych w dokumentacji księgowej
Fundacji WOŚP, co ma to znaczenie, iż Sąd oparł swe rozważania na niekompletnym
materiale dowodowym, który nie pozwalał na kategoryczne stwierdzenie, iż wątpliwości co
do dokumentów rzeczywiście istniały, co ma to znaczenie, iż brak jest możliwości w takiej
sytuacji wyrażenia swobodnej oceny dowodów oraz dokonania prawdziwych ustaleń;, co
miało to znaczenie, że Sąd Rejonowy uznał przedstawione materiały za wzbudzające
uzasadnione wątpliwości, choć nie wskazał w uzasadnieniu na czym miałyby one polegać.
 
Próba powoływania przez oskarżycieli biegłego w sytuacji, gdy do Sądu nie wpłynęła dokumentacja, która mogłaby stanowić podstawę do rachunkowej analizy, a w materiale dowodowym znajdowały się jedynie bezwartościowe zestawienia, których treści i formy księgowa Dorota Pilarska, jako autorka, nie potrafiła wyjaśnić, było tylko i wyłącznie aktem desperacji ze strony mecenasa Zagajewskiego. Przy przekazaniu pełnej dokumentacji księgowej powoływanie biegłego jest całkowicie zbędne, ponieważ treść zarządzenia Sądu mówiąc w dużym skrócie odnosiła się do elementarnej wiedzy rachunkowej, jaką posiada każda gospodyni domowa. Dokumentacja miała po prostu zawierać spis wszystkich operacji finansowych, czyli innymi słowy rejestr zakupów, kosztów, wypłat, itd. Do oceny na podstawie pełnych zestawień dokumentów, jakie sumy Fundacja przelewała podmiotom, z którymi współpracuje wystarczy umiejętność dodawania i odejmowania na poziomie szkoły podstawowej.

Pełnomocnik oskarżycieli wnioskiem o powołanie biegłego przygotowywał tylko i wyłącznie rozpaczliwą odpowiedź dla opinii publicznej, która ciągle zadaje sobie pytanie: „Dlaczego Jerzy Owsiak odmówił ujawnienia dokumentacji, chociaż wcześniej wielokrotnie deklarował, że dokumentację księgową dostarczy?”. Ta odpowiedź bardzo szybko znalazła się w mediach: „Bo jakiś tam bloger się nie zna na fakturach”. Podkreślić należy, że materiał dowodowy jest dla Sądu, a nie dla „blogera” i dopiero po zapoznaniu się z materiałem dowodowym Sąd może zdecydować, czy konieczne jest odwołanie się do opinii biegłego. Sądy w każdym postępowaniu muszą się zmierzyć z wiedzą z wielu dziedzin. Nie znaczy to wcale, że w procesie, w którym oskarżonym jest kierowca prowadzący pojazd pod wpływem alkoholu Sąd ma obowiązek powołać biegłego chemika i producenta samochodów, aby Ci wyjaśnili, jakie skutki wywołuje alkohol na świadomość człowieka i co się stanie z samochodem po czołowym zderzeniu z innym pojazdem. Postępowanie II K 358/13 nie dotyczy błędów medycznych popełnionych w trakcie operacji neurochirurgicznej, ale rzekomego zniesławienia odnoszącego się do gospodarowania środkami Fundacji WOŚP.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
9. mające wpływ na treść orzeczenia naruszenie przepisów postępowania (art. 438 pkt 2
k.p.k.), tj.: art. 7 k.p.k.:
 
a. poprzez dowolne przyrównanie znaczenia stwierdzenia „Guru Owsiak w 11 lat
wyjął 46 Złotych Melonów”, którego autorem jest oskarżony Piotr Wielgucki,
które zdaniem Sądu użyto jako synonim słowa „przeznaczył” i porównanie do
stwierdzenia przez pokrzywdzonego Jerzego Owsiaka, iż Tadeusz Rydzyk wyrwał z
Unii Europejskiej miliony euro, podczas gdy z wypowiedzi oskarżonego w tej
płaszczyźnie wynika, iż Owsiak zatrzymał pieniądze z publicznej zbiórki dla
siebie, a zatem sytuacji tych nie da się osadzić w podobnych realiach, gdyż zakładają
zupełnie inne relacje podmiotowe i odnoszą się do zupełnie innego sposobu
pozyskiwania środków;
 
b. poprzez przyjęcie, iż oskarżony w sposób rzetelny i nienaganny przygotował swoje
publikacje, podczas gdy z treści samego uzasadnienia wynika, iż nie potrafi on
nadać właściwego znaczenia instytucjom funkcjonariusza publicznego, prezesa
zarządu, czy też podlegania przepisom o dostępie do informacji publicznej, nie ma
również kwalifikacji z zakresu rachunkowości, co ma to znaczenie, iż oskarżony
bez należytego przygotowania przystąpił do krytycznej oceny zjawisk co sprawia, iż
obraz pokrzywdzonych w inkryminowanych publikacjach w sposób rażący odbiega
od rzeczywistości;
 
***
 
Punkt 9 wraz z podpunktami a i b odnoszą się do prywatnej oceny mecenasa Jacka Zagajewskiego z zakresu sympatii i antypatii dla osób publicznych. Mecenas Jacek Zagajewski wyraża opinię, że kiedy Jerzy Owsiak zarzuca Tadeuszowi Rydzykowi  „wyrywanie” pieniędzy, to wcale nie uważa, że Tadeusz Rydzyk zatrzymał pieniądze dla siebie. Z kolei, gdy Piotr Wielgucki zarzuca Jerzemu Owsiakowi wyjmowanie pieniędzy z WOŚP i przeznaczanie ich na cele, które nie mają nic wspólnego z zakupem sprzętu medycznego, to w ocenie mecenasa Jacka Zagajewskiego, Piotr Wielgucki zarzuca prezesowi Owsiakowi „zatrzymanie pieniędzy dla siebie”. Dodatkowo mecenas Jacek Zagajewski zwraca uwagę, że Tadeusz Rydzyk „wyrywał” w ramach procedury europejskiej, tymczasem Jerzy Owsiak, „wyjmował” metodą krajową.

Naturalnie, każdy ma prawo do tego rodzaju dywagacji, szkoda tylko, że te groteskowe argumenty pojawiły się w dokumencie, któremu nadano rangę apelacji w procesie karnym. Mecenas Jacek Zagajewski przez blisko rok nie był w stanie wskazać, w którym fragmencie moich publikacji padły słowa zarzucające Jerzemu Owsiakowi „zatrzymanie pieniędzy dla siebie” i trzeba przyznać, że w tej materii wykazuje się konsekwencją. Oczekiwałbym również od pełnomocnika oskarżycieli wykazania, w którym artykule odnosiłem się do Jerzego Owsiaka jako funkcjonariusza publicznego. Nigdy nic takiego nie miało miejsca. W trakcie postępowania wskazałem jedynie na zapis w art. 213, który mówi nie o funkcjonariuszu publicznym, ale o „funkcji publicznej”. Sąd uznał, że Jerzy Owsiak jest osobą publiczną i pełni funkcje publiczne, natomiast nie jest funkcjonariuszem publicznym w rozumieniu ustawy. W jaki sposób fakt, że Jerzy Owsiak nie jest funkcjonariuszem publicznym miałby decydować o dorobku, dokonaniach i zachowaniach Jerzego Owsiaka nie sposób stwierdzić. Na pytanie, co ma wspólnego powołanie się na art. 213 kk, w trakcie procesu ze stanem świadomości i dochowaniem rzetelności przez oskarżonego w trakcie pisania artykułów, skoro publikacje w najmniejszym zakresie nie dotyczyły wspomnianej materii, jeszcze trudniej odpowiedzieć.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
10. naruszenie przepisów prawa materialnego ( 438 pkt 1 k.p.k ) w zakresie czynów
zarzucanych oskarżonemu poprzez błędną wykładnię i w wyniku tejże, niezastosowanie
art. 216 § 2 K.k., wskutek uznania, że określenia ,,romski macho”, ,,król żebraków i
łgarzy”, ,,guru sekty”, ,,sekta wośp” czy ,,lepkie ręce” nie stanowi fraz inwektywizujących,
przy wskazaniu Sądu, że określenia te stanowią metaforyczne podejście oskarżonego dla
ukazania kontekstu jego artykułów oraz stanowią dozwolone w żywym języku krytyki w
ramach bloga internetowego, dosadne opisy i oceny pewnych zjawisk, metafor oraz, że nie
implikują właściwości czy też cech pokrzywdzonych, które mogłyby poderwać zaufanie dla
nich konieczne do wykonywania działalności charytatywnej, podczas gdy znaczenie tych
zwrotów w powszechnym obrocie jak również znaczeniu słownikowym jednoznacznie
wskazuje na negatywne konotacje, a ich użycie wskazuje niemoralne i bezprawne działania
pokrzywdzonych, natomiast publikowanie za pośrednictwem bloga powoduje, iż zasięg
oddziaływania zachowań oskarżonego przekracza nośność tradycyjnych mediów;
 
W odpowiedzi na punkt 10 apelacji warto przytoczyć inny wyrok Sądu Rejonowego w Złotoryi. W dniu 31 lipca 2014 roku Sąd Rejonowy w Złotoryi, w osobie Sędziego Jacka Kielara nie tylko nie uznał sformułowań użytych przez Jerzego Owsiaka: „pierdol się”, „będziesz miał w dupę”, „wariat ze Złotoryi” oraz umieszczenia publikacji Piotra Wielguckiego w kontekście: „zbrodni ludobójstwa”, „zapachu komór Auschwitz”, „zbrodni Katyńskiej” za zniesławiające, ale prawomocnym postanowieniem umorzył postępowanie z braku znamion przestępstwa, sygn. akt II K 220/14. W uzasadnieniu Sąd powołał się na Kodeks karny. Część szczególna. Komentarz. pod redakcją prof. A. Wąska:
 
W cytowanym powyżej komentarzu autorzy zauważyli, że ,,dozwolona jest też krytyka osób w ramach przyjętej krytyki dzieł naukowych czy literackich, w ramach polemiki publicystycznej itp. nawet jeśli skutkiem tej krytyki jest poniżenie kogoś lub wystawienie na szwank zaufania do niego”.
 
Mecenas Jacek Zagajewski przed napisaniem powyższego punktu apelacji, chyba nie porównał wyroków tego samego Sądu Rejonowego w Złotoryi i nie zestawił określenia „król żebraków” z określeniem „pierdol się”  czy „lepkie łapki” z „zapachem komór Auschwitz”. Gdyby to zrobił z całą pewnością napisałby zażalenie na umorzenie postępowania, w którym reprezentowany przez niego klient był oskarżonym albo nie napisałby apelacji w przedmiotowym postępowaniu. Głęboko wierzę, że stało się inaczej, ponieważ mecenas Jacek Zagajewski nie skojarzył tych dwóch postępowań i wyroków Sądu Rejonowego w Złotoryi. Jakimi torami biegło rozumowanie i doświadczenie życiowe mecenasa Jacka Zagajewskiego, w chwili, gdy stwierdzał, jakoby: (…)publikowanie za pośrednictwem bloga powoduje, iż zasięg oddziaływania zachowań oskarżonego przekracza nośność tradycyjnych mediów (…) najprawdopodobniej nie rozstrzygnie już nikt, nawet najbardziej doświadczeni medioznawcy. Z własnej praktyki i teorii mogę jedynie oświadczyć, że jako wieloletni i nie skromnie mówiąc, rozpoznawalny bloger, nie znam w Polsce, ani jednego blogera, którego strona internetowa zasięgiem przekroczyłaby nośność tradycyjnych mediów. Publikuję na stronie o średniej miesięcznej oglądalności na poziomie 50 tysięcy. Jerzy Owsiak krzyczał do mnie „pierdol się” w mediach, których oglądalność miesięczna to kilka milionów odbiorców.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
11. naruszenie przepisów prawa materialnego ( 438 pkt 1 K.p.k. ) poprzez błędną wykładnię i
w skutek tego niezastosowanie art. 212 § 2 K.p.k. poprzez uznanie, że tezy stawiane przez
Piotra Wilguckiego w artykułach w znakomitej większości stanowią jego oceny w sytuacji,
w której Sąd Najwyższy wyraźnie wskazał, że nawet oceny nie mogą wykraczać poza
pewne przyjęte ramy ogólnie rozumianej kultury, co miało wpływ ten, że uniewinniono
Piotra Wielguckiego;
 
***
 
Jestem zmuszony raz jeszcze przytoczyć wyżej spisane zestawienie i pozostawiam ocenie Sądu Okręgowego w Legnicy, które sformułowania „wykraczają poza pewne przyjęte ramy ogólnie rozumianej kultury”:
 
Zestawienie: „król żebraków” vs „pierdol się”,  „lepkie łapki” vs „zapach komór Auschwitz”. Dodatkowo zwracam uwagę Sądu na fakt, że Jerzy Owsiak w debacie publicznej używał również i takich „ram ogólnie rozumianej kultury” jak: „Ruch Wypierdolenia Krystyny Pawłowicz w Kosmos”, „Panie Macierewicz, kurwa, dosyć”, „Powiem to za Pana - to jest kurestwo” – do Rzecznika Praw Dziecka,  „chuje złamane” – pod adresem muzyków, którzy oczekiwali wynagrodzenia za koncerty na rzecz WOŚP.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
12. błąd w ustaleniach faktycznych przyjęty za podstawę orzeczenia, która miał wpływ na
wynik sprawy (art. 438 pkt 3 k.p.k.) polegający na niezasadnym i dowolnym przyjęciu, iż
Jerzy Owsiak odpowiedział zniewaga wzajemną wobec Piotra Wielguckiego, podczas gdy
słowa kierowane pod adresem oskarżonego wypowiedziane zostały po rozpoczęciu
procesu tj. w listopadzie 2013 r. ( k. 212, 213 ),w okresie prawie roku od publikacji
będących przedmiotem procesu, a dotyczyły artykułów, w których relacjonował i
komentował on na bieżąco przebieg procesu, co ma to znaczenie, iż pokrzywdzony
Owsiak nie dopuścił się zniewagi wzajemnej w odniesieniu do inkryminowanych
artykułów, lecz późniejszej działalności oskarżonego, który w kolejnych publikacjach
przedstawiał kolejne twierdzenia, w tym o dopuszczaniu się przez pokrzywdzonych
obstrukcji procesowej poprzez składanie fałszywych dowodów i zeznań, co wyklucza
możliwość odstąpienia od wymierzenia kary.
 
***
 
W punkcie 12 ponownie mamy do czynienia z rażącym i oderwanym od faktów zbiorem nieprawdziwych informacji. Wydaje się, że pełnomocnik oskarżycieli powinien mieć wiedzę przynajmniej w tym zakresie, jakie publikacje były przedmiotem aktu oskarżenia i w jakim czasie oskarżyciel odpowiedział zniewagą wzajemną. Po pierwsze nie jest prawdą, że zniewaga wzajemna miała miejsce po rozpoczęciu procesu. Sformułowanie „pierdol się” padło z ust Jerzego Owsiaka w dniu 18 listopada 2013 roku, a więc na 8 dni przed pierwszym terminem rozprawy głównej. Po drugie, ostatni zaskarżony artykuł jest datowany na 6 marca 2013 roku, a zatem nie rok, tylko pół roku od publikacji nastąpiła zniewaga wzajemna.
Po trzecie artykuł 216 kk mówi wyraźnie o „odpowiedzi zniewagą wzajemną”, co za tym idzie trudno oczekiwać, aby odpowiedź nastąpiła przed słowami drugiej strony sporu. Wreszcie art. 216 kk odnosi się także do wyzywającego zachowania oskarżyciela prywatnego i takich przykładów w tracie procesu przytaczałem całymi plikami. Jeśli zaś chodzi o przebieg procesu i zachowanie stron procesowych, to również Sąd wskazał, że Jerzy Owsiak dopuszczał się skandalicznych wypowiedzi pod moim adresem, prowokował i pomawiał, co czyni zresztą do dziś.
 
Cytat z apelacji oskarżycieli:
 
Nadesłanie kolejnych dokumentów nic by nie dało, albowiem okazałoby się z pewnością, że są sfałszowane. Nadto zaś pokrzywdzeni zdali sobie sprawę, że sami muszą udowodnić swoją niewinność. Spostrzegli również, że akt oskarżenia ich nie obejmował zakresie zarzucanych czynów karalnych. Pokrzywdzeni przesłali mnóstwo dokumentacji.
 
W ocenie oskarżonego Pokrzywdzeni dopuszczają się tutaj nieuprawnionej insynuacji na przyszłość. Bowiem (jak wynika z pierwszego zdania cytowanego fragmentu) usiłują przewidywać co by się „okazało” gdyby jednak zestawienie transakcji przedłożyli. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż Pokrzywdzeni próbują insynuować Sądowi I instancji jakoby ten miał kwestionować wartość dowodową (a być może nawet ich autentyczność) transakcji,  które zostałyby przedłożone. Nie może bowiem profesjonalny pełnomocnik reprezentujący Pokrzywdzonych nie wiedzieć, iż to Sąd dokonuje wartościowania poszczególnych dowodów w ramach swobodnej ich oceny, a nie strona procesowa (w tym wypadku Oskarżony) toteż Pokrzywdzeni nie mogą się zasłaniać swoim li tylko przeświadczeniem, że nawet gdyby rzeczoną dokumentację przedstawili to „nic by nie dało”. Nie ocena stron procesowych jest tu decydująca, ponieważ w każdej konkretnej sprawie to Sąd indywidualnie waży znaczenie poszczególnych dowodów i w realiach tego indywidualnego postępowania postanawia, którym dowodom dać wiarę, a którym dowodom odmówić wiarygodności całkowicie lub częściowo. Skąd więc u Pokrzywdzonych przekonanie o tak surowej ocenie tegoż dowodu przez Sąd ?
 
Nie polega również na prawdzie twierdzenie Pokrzywdzonych jakoby musieli udowadniać swoją niewinność. Przedłożenie bowiem przez nich rzeczonego zestawienia transakcji miało na celu udowodnić WINĘ Oskarżonego, a to już jest obowiązkiem oskarżyciela. Skoro zestawienie transakcji miałoby przeczyć twierdzeniom Oskarżonego to jak wytłumaczyć niechęć Pokrzywdzonych (oskarżycieli) do udowodnienia mu winy?
 
Wreszcie Pokrzywdzeni twierdzą, iż „(...) przesłali mnóstwo dokumentacji.”
Oskarżony w istocie przyznaje rację temu stwierdzeniu z tym zastrzeżeniem, że nie była to dokumentacja o jaką wnioskował Oskarżony i jakiej zażądał Sąd I instancji. Nie chcąc, aby odpowiedź na apelację stała się kąśliwą ripostą na twierdzenia strony przeciwnej, pragnę jednak zwrócić uwagę, iż niekoniecznie w grę wchodziła ilość dokumentów, a ich merytoryczna zawartość.
 
Podsumowując, w każdym postępowaniu procesowym, a w postępowaniu karnym szczególnie, bez względu na indywidualne interpretacje poszczególnych prawników, które to interpretacje zazwyczaj cechują się skrajnie odmiennymi stanowiskami, musi obowiązywać przynajmniej jedna niezmienna wartość – przestrzeganie prawa przez uczestników postępowania procesowego. Bez względu na wszelkie argumenty szczegółowo przedstawione w odniesieniu do poszczególnych zarzutów oskarżycieli prywatnych, trzeba postawić zasadnicze pytanie. Czy można uznać apelację oskarżycieli prywatnych za zasadną w sytuacji, gdy oskarżyciele i pełnomocnik nie tylko okazali lekceważący stosunek do przepisów prawa procesowego, ale de facto dopuścili się naruszenia powagi Sądu, deklarując pełną wolę dostarczenia materiału dowodowego i ostatecznie odmawiając dostarczenia tegoż w chwili wydania przez Sąd prawomocnych zarządzeń? Co chciał osiągnąć mecenas Jacek Zagajewski wnosząc na salę sądową pudła z rzekomą dokumentacją finansową i przedstawiając Sądowi wizję potężnej operacji logistycznej? Odpowiedź jest bardzo prosta i jednocześnie przecząca wszelkim cywilizowanym normom życia publicznego.

Oskarżyciele prywatni i pełnomocnik Jacek Zagajewski z chwilą złożenia aktu oskarżenia usiłowali uczynić wszystko, aby dokumentacja finansowa Fundacji WOŚP, Organizacji Pożytku Publicznego, nigdy nie ujrzała światła dziennego. Naruszając ustawę o dostępności do informacji publicznej, kpiąc z powagi Sądu i przepisów prawa procesowego, oskarżyciele prywatni bronili się i nadal bronią przed pełną transparentnością i czytelnym rozliczeniem kwot uzyskiwanych od donatorów oraz pozyskiwanych ze środków publicznych. Celem procesowym oskarżycieli prywatnych nigdy nie była obrona dobrego imienia, rozumiana jako prawo do zachowania własnej godności i wiarygodności, ale było nim utrzymanie wysokiego wskaźnika zaufania społecznego, poprzez przykładne i drastyczne ukaranie krytyków, którzy odkryli powiązania finansowe w trójkącie: WOŚP, „Złoty Melon”, „Mrówka Cała”. Proces karny i apelacja ma służyć Jerzemu Owsiakowi do utrzymania dotychczasowego stanu posiadania. Stąd też pojawiało się szereg żenujących zabiegów ze strony Jerzego Owsiaka i mecenasa Jacka Zagajewskiego, które zamiast skupiać się na faktach i dokumentach, czym oskarżyciele mogli w sposób nie budzący najmniejszych wątpliwości obronić swoje racje, skupiły się na próbie ośmieszania krytyków i w efekcie Sądu.

Wnoszenie pudeł do Sądu czy niesławne skakanie po stole w poszukiwaniu słoika, to anegdoty kompromitujące Jerzego Owsiaka, które na stałe zadomowiły się w przestrzeni publicznej. Lektura i sam tryb składania apelacji świadczy również, że dla oskarżycieli priorytetem nie jest obrona dobrego imienia, bo w takim przypadku mecenas Jacek Zagajewski nie przedłużałby do ostatniego dnia odebrania pisemnego uzasadnienia wyroku i przesłania apelacji do Sądu. Jest rzeczą oczywistą, że przed najważniejszym wydarzeniem w roku, jakim dla Fundacji WOŚP jest „23 Finał”, zarówno pełnomocnik, jak i oskarżyciele powinni zrobić wszystko, aby do 11 stycznia 2015 roku zapadł wyrok w Sądzie II instancji. Tymczasem stało się dokładnie odwrotnie, oskarżyciele celowo i nie pierwszy raz przedłużali terminy dostarczania istotnych dokumentów, aby odwrócić uwagę od niekorzystnego dla siebie obrotu spraw.

W trakcie procesu pojawiły się też zachowania za strony oskarżycieli, które powinny budzić istotne wątpliwości. W dniu 16 kwietnia 2014 roku Lidia Niedźwiedzka-Owsiak zawiesiła prowadzoną przez siebie działalność gospodarczą pod nazwą „Mrówka Cała”, co miało miejsce po pierwszych zarządzeniach Sądu Rejonowego w Złotoryi, który domagał się zestawień obrazujących „wszelkie operacje finansowe” między prywatną firmą, Fundacją WOŚP i „Złotym Melonem”. W dniu 24 kwietnia Jerzy Owsiak założył własną działalność gospodarczą pod firmą „Jasna Sprawa”, o profilu działalności tożsamym z zawieszoną firmą „Mrówka Cała”, gdzie pełnomocnikiem została Lidia Niedźwiedzka-Owsiak. 5 września 2014 roku do Sądu Rejonowego w Złotoryi po wielu tygodniach kluczenia i przedstawiania sprzecznych informacji, wpłynęło pismo, w którym mecenas Jacek Zagajewski w imieniu Jerzego Owsiaka ostatecznie odmawia przekazania kopii ksiąg rachunkowych Sądowi.

Powyższe działania same układają się w sekwencję ukazującą rozpaczliwe próby ukrycia przepływów finansowych między Fundacją i spółką powiązana, a prywatną firmą Jerzego Owsiaka i Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak. Ponadto do dziś Jerzy Owsiak oraz Fundacja WOŚP dopuszcza się kolejnych bezprawnych działań, szykanując oskarżonego na wiele sposobów. W dniach 18-29 grudnia 2014 roku, na adres oskarżonego trafiło ponad 120 anonimowych listów, w których znajdowały się prośby o udzielenie pomocy. Ludzie oczekujący pomocy, w zaufaniu zwrócili się do Fundacji WOŚP, a ta uczyniła z ludzkich dramatów kolejny odrażający spektakl. To haniebne zachowanie dobitnie pokazuje, że dla Jerzego Owsiaka marketing, psychomanipulacja i socjotechnika, także naruszająca prawo, są codziennymi narzędziami walki nie o dobro potrzebujących, ale o własny interes. Powyższa sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów.

 Jerzy Owsiak i Fundacja WOŚP wysłała również do 1467 swoich sztabów list, pełen inwektyw, pomówień i zniesławień, w którym przedstawia mnie, jako człowieka niezrównoważonego psychicznie i niebezpiecznego dla otoczenia (treść w załączniku). Widać wyraźnie, na licznych przykładach, że poczucie bezkarności i brutalna walka o zachowanie swoich dwuznacznych moralnie interesów, była i jest strategią Jerzego Owsiaka. Oskarżony działając w najlepiej pojętym interesie społecznym od wielu miesięcy zmaga się z agresywnymi zachowaniami Jerzego Owsiaka, który nie przebierając w środkach usiłuje utrzymać swój stan posiadania.

Sąd Okręgowy w Legnicy z mocy obowiązującego prawa będzie musiał ocenić, czy taki styl, forma i treść prezentowana przez rzekomych pokrzywdzonych zasługuje na prawne usankcjonowanie działań w żaden sposób nie licujących z działalnością w ramach Organizacji Pożytku Publicznego. Treść apelacji oskarżycieli to zbiór niczym nie popartych tez publicystycznych, w wielu miejscach pełnomocnik oskarżycieli Jacek Zagajewski nawet nie pokusił się o właściwe zacytowanie ustaleń Sądu Rejonowego w Złotoryi albo też z premedytacją te stwierdzenia wypaczył. Postawa oskarżycieli przed, w trakcie i po zakończeniu procesu w Sadzie I instancji, jest dyskwalifikująca. Pisemne uzasadnienie wyroku sporządzone przez Sąd Rejonowy w Złotoryi nie pozostawia najmniejszych złudzeń, że prywatny akt oskarżenia, przekazane do sądu dowody i zeznania ze strony świadków reprezentujących oskarżycieli najłagodniej mówiąc były zbiorem nieścisłości i czynności zmierzających do zdyskredytowania krytyków WOŚP i Jerzego Owsiaka, a nie uczciwą obroną dobrego imienia oskarżycieli. W związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
 
 
Piotr Wielgucki
 
 

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(6 votes)

Jan Czochralski – polski Tesla, o którym zapomniał nie tylko świat, ale i Polska

$
0
0

Na Targach Książki Historycznej w Warszawie miałem przyjemność porozmawiać z miłymi ludźmi, którzy pytali o mój tekst o profesorze Janie Czochralskim. Zarumieniłem się i tłumaczyłem parę minut, że niestety nigdy nie popełniłem takiego tekstu i nie mam najmniejszej wiedzy o tym człowieku. Dziś wklejam opracowanie, które jest naprawdę fascynujące i przypomina historię "polskiego Tesli". Wiem, że to bardzo ryzykowne sformułowanie, podobne do „Maradony Karpat” albo „polskiego Ronaldo”. Niemniej polecam z całego serca materiał, który pokazuje, że prawdziwi profesorowie zostali pogrzebani żywcem, a „profesor” z małą maturą i nic ponad to, wiecznie żywy. Opracowanie nie jest moje, co więcej z Autorką nie jestem w stanie polemizować, ponieważ brak mi odpowiedniej wiedzy i wykształcenia. W nawale zajęć zapomniałem też w odpowiednim czasie spytać, czy mogę podać imię i nazwisko Autorki dlatego publikuję tekst w wersji anonimowej. Zafascynowała mnie ta historia między innymi dlatego, że znam podobne batalie z wiatrakami w znacznie mniejszej skali. Proszę przeczytać i porównać życiorys tego człowieka z tym czymś, co widzimy w „mediach”.
 

Wybór materiałów i źródeł o życiu, i twórczości profesora Jana Czochralskiego - Polaka, który jako pierwszy przetarł drogę umożliwiającą zamianę piasku w złoto.
 
 
1. Jan Czochralski, człowiek z charakterem, przedsiębiorczy, twórczy i ciekawy świata
 
Chociaż w sześćdziesiątą rocznicę śmierci tego genialnego wynalazcy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2013 „Rokiem Jana Czochralskiego”, to generalnie rocznica ta przebiegła bez echa adekwatnego do dokonań tego wielkiego Polaka. Dlatego miejmy w pamięci choćby kilka z opracowań, które powstały właśnie w związku z tą ustawą, a miały na celu godne uczczenie pamięci profesora Jana Czochralskiego podczas obchodów związanych z tą rocznicą.
 
Poniżej zamieszczony jest link do króciutkiego wideo traktującego o profesorze. To najdłuższy z kilku wideo, bazujących na identycznych ujęciach, które zawierają jednak drobne różniące je szczegóły. Na przykład nie we wszystkich z nich znajduje się informacja, stanowiąca przekaz rodzinny Czochralskich, że przyszły profesor podarł swoje świadectwo dojrzałości w akcie protestu przeciwko niesprawiedliwej ocenie jego wiedzy przez niemieckich egzaminatorów.
 
JAN CZOCHRALSKI WIELKI NIEZNANY – POCZTÓWKI Z ŻYCIA reż. Andrzej Kałuszko prod. Mateusz Kalbarczyk

https://www.youtube.com/watch?v=EIfvSGMjQqg
 
 
2. Czochralski wykluczony po II wojnie światowej z życia akademickiego
 
Aby zrozumieć powód zaprzestania pracy naukowej na PW (po II Wojnie Światowej) tego genialnego odkrywcy, warto przeczytać książki jego biografa dr inż. Pawła E. Tomaszewskiego.
 
W 2012 roku wydawnictwo ATUT wydało już drugą książkę pióra dr inż. Pawła E. Tomaszewskiego, biografa Jana Czochralskiego p.t. „Powrót. Rzecz o Janie Czochralskim”. Jest to fascynująca książka, od której dosłownie nie sposób się oderwać.
 

 
Możemy w niej między innymi przeczytać, w jaki sposób nie dość, że wykluczono J. Czochralskiego ze środowiska akademickiego Politechniki Warszawskiej to jeszcze obłożono infamią.
 
Pomimo postanowienia Sądu Karnego z Łodzi o umorzeniu dochodzenia podjętego w dniu 1 września 1945 roku, na podstawie wniosku prokuratorskiego z dnia 13 sierpnia 1945 roku,

dochodz.png
 
obecni w dniu 19 grudnia 1945 na posiedzeniu senatu profesorowie:

protok.png
 
podjęli uchwałę o wykluczeniu Jana Czochralskiego ze środowiska akademickiego Politechniki Warszawskiej.
 
Profesor zmarł na serce w wieku 67 lat (po drugim zawale), wczesnym rankiem dnia 22 kwietnia 1953 roku w Kolegium im. Święcickiego Państwowego Szpitala Klinicznego nr 2 w Poznaniu.
 
Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że do tego drugiego ataku serca doprowadziło najście na kcyński dom profesora funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa poszukujących dolarów pochodzących ze sprzedaży warszawskiego domu profesora. Swój warszawski dom, willę przy ulicy Nabielaka 4, częściowo zniszczony w czasie działań wojennych Czochralscy sprzedali jeszcze w styczniu 1948 roku, gdyż w przeciwnym razie - na mocy dekretu z 26 października 1945 roku o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze Warszawy podpisanego przez B. Bieruta i W. Gomułkę - mogli tylko ten majątek całkowicie utracić. Wtedy nie stracili, ale niewiele lat potem, w Kcyni, profesor przerażony demolowaniem swojego rodzinnego azylu wskazał funkcjonariuszom schowek kryjący złote dwudziestodolarówki.
 
W ówczesnym czasie o profesorze pisano „były kapitalista Czochralski”, toteż „wrogowi klasowemu” nawet na akcie zgonu wpisano „inżynier chemik” a nie profesor chemii i metalurgii, a jego grób pozostał bezimienny przez 45 lat.
 
W zasadzie dopiero w latach 80-tych próbowano w środowisku akademickim przywrócić J. Czochralskiemu dobre imię. Niestety wszystkie te starania spotykały się z dużym oporem tego środowiska, opartym w dużej mierze na nierzetelnych, lub tendencyjnie podawanych informacjach.
 
Dopiero 23 czerwca 1993 roku Senat PW podjął uchwałę, o której P. Tomaszewski pisze, że była: „…nie tylko połowiczna, ale szybko okazało się, że jest gestem bez znaczenia.”
Uchwała nr 134/XLI/93:
 

 
3. Rehabilitacja Jana Czocharlskiego (choć niechęć środowiska naukowego wobec jego osoby nadal pozostaje)
 
Na szczęście w dniu 29 czerwca 2011 roku, Senat Politechniki Warszawskiej Uchwałą nr 338/XLVII/2011, uważał za konieczne przywrócenie (mu) Jego dobrego imienia:


 
Na przekór wymuszonej (przez koła akademickie PRL i III RP) banicji – najpierw samego profesora Czochralskiego, a potem jego dzieła, dzięki niezwykłej determinacji, hartowi ducha i tytanicznej pracy dr inż. Pawła E. Tomaszewskiego, autora opublikowanej w 2003 roku książki biograficznej o Janie Czochralskim oraz licznych innych publikacji, a także jego aktywnym staraniom na rzecz przywrócenia dobrego imienia profesorowi, udało się zainteresować społeczeństwo i zgromadzić pewną krytyczną wartość jego determinacji, pozwalającą na podjęcie szeregu inicjatyw. Zaczęły się pojawiać nieliczne, ale prawdziwie oddające stan rzeczy publikacje o Janie Czochralskim innych polskich autorów i wreszcie przełamana została zmowa instytucjonalnego milczenia. Rozpoczęty został formalno-prawny proces przywrócenia dzieł i zasług profesora Czochralskiego polskiemu społeczeństwu.
 
Znacznie wcześniej Niemcy docenili osiągnięcia profesora Czochralskiego, patrz praca:
Evers J., Klüfers P., Staudigl R., Stallhofer P. (2003) Czochralski's Creative Mistake: A Milestone on the Way to the Gigabit Era, Angewandte Chemie Volume 42, Issue 46, pages 5684–5698.
 
W dalszym ciągu najpełniejszą pracą o Janie Czochralskim jest wspomniana już powyżej, wydana w 2012 roku przez wydawnictwo ATUT, książka p.t. „Powrót. Rzecz o Janie Czochralskim”. Jak już podkreślaliśmy jest to druga książka pióra dr inż. Pawła E.Tomaszewskiego, biografa Jana Czochralskiego, wydana przez to wydawnictwo.
 
Bardzo obrazowe opracowanie o Janie Czochralskim odpowiadające na pytania: „Kto jest jednym z najbardziej znanych na świecie polskich uczonych?”, i „Którego z polskich uczonych najczęściej wymienia się w literaturze światowej?”, można znaleźć pod linkiem:
http://zbigwie.salon24.pl/486230,2013-rok-ojca-swiatowej-elektroniki-prof-jana-czochralskiego
 
Autor powyższego opracowania: zbigwie, w swoim tekście o ojcu światowej elektroniki profesorze Janie Czochralskim zamieścił bardzo poglądowe widea, które w sposób niezwykle przejrzysty pozwalają zrozumieć jak metoda Czochralskiego wpłynęła na rozwój i stan współczesnej elektroniki.
 
Każdy, kto poznał osobę profesora Jana Czochralskiego dzięki zebranym powyżej opracowaniom zgodzi się - mam nadzieję - z opinią, że nazwisko tego genialnego Polaka powinno zająć właściwe mu miejsce w świadomości polskiego społeczeństwa.

Edycja: Mam zgodę, Tekst opracowała Pani Halina Ziółkowska.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.893332
Average: 5.9(9 votes)

Co Jerzy Owsiak i Lidia Niedźwiedzka-Owsiak sami sobie podpisują i wypłacają?

$
0
0

Bardzo się cieszę, że media publikują dokumenty, które zamieszczałem na portalu kontrowersje.net kilka miesięcy temu. Skoro jeden wątek dużo większego molarnego oszustwa Państwa Owsiaków robi taką karierę, to opublikuje jeszcze ciekawsze dokumenty. O tym, że Jerzy Owsiak zatrudnił swoją żonę na stanowisku dyrektora medycznego, żeby było śmieszniej, już wiemy. Precyzyjnie rzecz ujmując Lidia Niedźwiedzka-Owsiak powstrzymała się od głosu przy podejmowaniu decyzji o swoim zatrudnieniu, ale uchwałę podpisała. Wypłaty dla „Dzidzi” dawno się zdezaktualizowały, w ostatnim dostępnym sprawozdaniu merytorycznym pensja dyrektor medycznej zawiera się w widełkach 14 do 19 tysięcy. Jednak to nawet nie jest czubek góry lodowej, jeśli chodzi o podpisywanie umów i wypłatę środków w układzie Owsiak płaci żonie, żona płaci Owsiakowi, Owsiakowie płacą Owsiakom. Takie „filantropijne” decyzje w większości podejmuje Konwent Fundatorów w skład, którego wchodzą założyciele fundacji, a było ich siedmioro: Jerzy Owsiak, Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, Bohdan Maruszewski, Piotr Burczyński, Paweł Januszewicz, Walter Chełstowski, Beata Bethke. Dwa ostatnie nazwiska nie pojawiają się na Konwencie od wieków, co najwyżej przysyłają jakiś list informujący, że nie wezmą udziału w posiedzeniu Konwentu. Aby decyzje podjęte przez Konwent były prawomocne muszą się zebrać co najmniej 4 osoby i uchwalić większością głosów na przykład pensję dyrektorki WOŚP. Od lat Konwent zbiera się maksymalnie w pięcioosobowym składzie: Jerzy Owsiak, Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, Bohdan Maruszewski, Piotr Burczyński, Paweł Januszewicz. W minimalnym składzie czteroosobowym małżeństwo Owsiaków ma 50% głosów, a gdyby zabrakło, to trzecim bliźniakiem jest Bohdan Maruszewski, ten najbardziej znany lekarz kojarzony z WOŚP. Tak czy siak wszystkie uchwały, jakie znam, były podejmowane jednogłośnie, zatem skład i proporcje nie mają większego znaczenia. I teraz zapraszam do czytelni Sądu Rejonowego w Złotoryi, gdzie można znaleźć takie oto perełki.

W ramach ciała zwanego Konwentem Fundatorów Lidia Niedźwiedzka-Owsiak i Jerzy Owsiak powołali spółkę „Złoty Melon”. Na jedynego członka zarządu i prezesa zarządu spółki wybrali Jerzego Owsiaka. Jedyną przedstawicielką Fundacji WOŚP na zgromadzeniu wspólników Konwent Fundatorów głosami Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak i Jerzego Owsiaka wybrał Lidię Niedźwiedzką-Owsiak.

Następnie głosami Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak i Jerzego Owsiaka zdecydowano o wykupieniu za kwotę 1,5 miliona złotych wszystkich udziałów przez Fundację WOŚP w spółce „Złoty Melon”. Sprzedaż udziałów spółki, jako prezes jej zarządu, zatwierdził Jerzy Owsiak. Innymi słowy Jerzy Owsiak będąc prezesem zarządu „Złoty Melon” Sp. z o. o. i prezesem zarządu Fundacji WOŚP był jednocześnie kupującym i sprzedającym udziały spółki „Złoty Melon”.

Jerzy Owsiak sam siebie zatrudnił na stanowisku dyrektora graficznego spółki „Złoty Melon” i sam sobie wypłacał wynagrodzenie (około 13 tysięcy złotych brutto/miesięcznie). Zapytany w Sądzie o ten stan rzeczy stwierdził, że nie pamięta, czy jest prezesem „Złotego Melona” i kto go zatrudnił na stanowisku dyrektora graficznego.

Jerzy Owsiak jako prezes zarządu „Złotego Melona” sam ze sobą podpisywał umowy zlecenia i umowy o dzieło.

Jerzy Owsiak jako prezes „Złotego Melona” i Lidia Niedźwiedzka-Owsiak jako jedyny reprezentant WOŚP na zarządzie wspólników „Złotego Melona” podpisali umowy o dzieło i umowy zlecenia z Lidią Niedźwiedzką-Owsiak.

Jerzy Owsiak jako prezes „Złotego Melona” i Lidia Niedźwiedzka-Owsiak jako jedyny reprezentant WOŚP na zarządzie wspólników „Złotego Melona” zlecali usługi prywatnej firmie Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak „Mrówce Całej”.

Jerzy Owsiak jako prezes zarządu WOŚP i Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, jako członek zarządu oraz dyrektor medyczny WOŚP zlecali usługi prywatnej firmie „Mrówce Całej” świadczone na rzecz Fundacji WOŚP.

Jerzy Owsiak jako prezes zarządu WOŚP podpisał umowę wynajmu lokalu dla WOŚP z dyrektorem medycznym i członkiem zarządu WOŚP oraz właścicielką firmy „Mrówka Cała” Lidią Niedźwiedzką-Owsiak.

 

Jerzy Owsiak jako prezes zarządu „Złotego Melona” podpisał umowę wynajmu lokalu dla „Złotego Melona” z jedynym reprezentantem WOŚP na zarządzie wspólników „Złotego Melona” oraz właścicielką firmy „Mrówka Cała” Lidią Niedźwiedzką-Owsiak.

 

W trakcie procesu i między innymi po ujawnieniu wyżej wymienionych dokumentów Lidia Niedźwiedzka-Owsiak zawiesiła działalność „spalonej” firmy „Mrówka Cała”. W tym samym czasie Jerzy Owsiak założył swoją firmę „Jasna Sprawa”, a jej pełnomocnikiem została… tak, Lidia Niedźwiedzka-Owsiak. Zakres działalności „Jasnej Sprawy” i „Mrówki Całej” jest tożsamy i głównie opiera się na szkoleniach edukacyjnych i medycznych, produkcji gadżetów reklamowych, produkcji filmowej oraz muzycznej. Ile z zleceń „Jasna Sprawa” pośrednio lub bezpośrednio otrzymała od WOŚP i „Złotego Melona” musiałby ustalać kolejny sąd, a najlepiej prokuratura, bo sąd Jerzy Owsiak i Lidia Niedźwiedzka-Owsiak mają w poważaniu, ale tym najgłębszym – odmówili dostarczenia pełnej dokumentacji w ramach prawomocnego zarządzenia Sądu Rejonowego w Złotoryi. oczywiście ludzi naiwnie pytają o "Jasną Sprawę" w Fundacji WOŚP, a to w swoim stylu kłamie, że firma należąca do prezesa zarządu WOŚP i której pełnomocnikiem jest dyrektor medyczny WOŚP "nie ma żadnych powiązań z WOŚP.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(10 votes)

Czy kiedyś usłyszę chóralne: „pocałujcie mnie w dupę dziady”?

$
0
0

Brakuje mi czasu na uważne śledzenie ostatnich wydarzeń, ale wyczynom Arłukowicza przyglądam się regularnie i wnioski przygnębiają. Nie jest niczym nowym, że do polityki garnie się największa miernota, karierowicz, cynik cwaniak, jednak kogoś takiego, jak Bartek linoskoczek jeszcze nie było. Pomijam konflikt z Porozumieniem Zielonogórskim, które darzę podobnym „szacunkiem” i przede wszystkim skupiam się na nieprawdopodobnym kabotyńskim bełkocie, jaki płynie z ust ministra. Skala tandetnych socjotechnik, parawanów propagandowych i wybiegów służących tylko i wyłącznie mąceniu ludziom w głowach, nawet na mnie robi wrażenie, chociaż widziałem już wiele. Z drugiej strony jest to robione tak topornie i niewiarygodnie, że oczy pieką. Zadanie każdej propagandy polega na odwracaniu ludzkiej uwagi od spraw, które chce się ukryć i przykuwaniu uwagi do rzeczy nieistotnych albo wygodnych dla propagandzisty. Arłukowicz robi dokładnie odwrotnie, ma niezwykły dar do autokompromitacji i kompromitowania całego towarzycha tworzącego ten pożałowania godny rząd. W takich przypadkach zawsze należy sobie zadać pytanie, jak to możliwe, że taki człowiek jeszcze się utrzymuje na stołku. Niestety brakuje mi jednoznacznej odpowiedzi i muszę się odwołać do całego pakietu, dość klasycznego. Arłukowicz nadal pozostaje ministrem, bo to doskonałe tło dla słabiutkiej Ewki premier. Tusk zażartował sobie powołując Ewkę, ta z kolei od lat poniewiera Bartkiem z SLD i ma swojego chłopca do bicia. Inną odpowiedzią jest odpowiedź przygnębiająca. Służba zdrowia zdycha i zwłaszcza w ramach tego rządu, nie ma takiego człowieka, który miałby odwagę przejąć palaczkę po ministrze zdrowia. Kolejny trop. Nigdy nie można wykluczyć modelowej dla tej sitwy sytuacji, mianowicie za Arłukowiczem stoi jedna koteria, za jego przeciwnikami inne. Dalej. Ewka premier nie może zdymisjonować ministra z tych samych powodów, dla których Tusk nie dymisjonował swoich – przyznanie, że lebiegi wchodzą w skład rządu.

Znalazłoby się jeszcze parę, no właśnie, nie tyle odpowiedzi, co podpowiedzi. Na przykład: chaos, totalna zgnilizna w szeregach, marazm, brak zdolności decyzyjnej i w końcu kłopoty samej Kopacz, o której coraz głośniej się mówi, że wyleci z fotela premiera. Nie wiem tylko, czy jest sens mnożyć podpowiedzi, skoro najważniejsze pytanie brzmi zupełnie inaczej. Ile jeszcze Polak wytrzyma? Przepraszam za brak oryginalności, ale prócz tej przysłowiowej michy i telenoweli w telewizorze są jeszcze kwestie ostateczne. Domyślam się, że w każdej rodzinie znajdziemy przynajmniej jednego wujka, siostrę, babcię, mamę, kuzyna, potrzebujących jeśli nie stałej, to częstej pomocy medycznej. Nie mówimy przecież o talonie na czekoladę, czy też o wycieczce do Bułgarii. Mówimy o życiu i śmierci, o zdrowiu i kalectwie. To mało? Widać, że ciągle za mało, aby się przebudzić i zobaczyć, w jakim syfie i wśród jakich miernot na szczytach władzy przyszło nam żyć. Broń Boże nie oczekuję wyjścia na ulicę, czy innej krwawej demonstracji, chociaż w wielu i to europejskich krajach dawno doszłoby do zamieszek. Zastanawiam się głośno nad dużo łagodniejszą formą sprzeciwu, takim zwykły ludzkim: „pocałujcie mnie w dupę dziady”.

Kiedy z polskich okien popłynie ta radosna melodia dająca początek kawałkowi normalności i kończąca ze skrajna paranoją? Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? Jeśli ludzie ciężko chorzy, zdesperowani, de facto nie mający nic do stracenia idą do tych przychodni i szpitali jak baranki Boże na rzeź, to cholernie ciężko zachować w sobie skrawki optymizmu. Tym trudniej wypatrzeć iskierkę otuchy, gdy się widzi w telewizji to, co teraz widzę. Wybrani lekarze na urządzonej przez ministra masówce odczytują listy pochwalne dla władzy i mieszają z gnojem swoich kolegów. I gdy się wydawało, że nic bardziej odrażającego się nie przydarzy, wtedy wstała „wybrana dziennikarka” i zaapelowała do koleżanek i kolegów redaktorów o poważne traktowanie „pakietu onkologicznego” przygotowanego przez wybitnego pana ministra Bartosza Arułkowicza. A może mnie się to wszystko śni, może nietrzeźwy jestem albo chory i majaczę. Nie wiem, ale dopóki nie usłyszę chóralnego: „pocałujcie mnie w dupę dziady” nie chcę mi się budzić i trzeźwieć.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(8 votes)

Jutro o 21.30 w TV Republika w „Zadaniu specjalnym” kolejne kwity na Owsiaka!

$
0
0

O 5.00 wyruszyłem o 22.00 wróciłem z Warszawy, z nagranie w TV Republika. Owocem tej długiej podróży (1000 km) będzie wywiad na temat wiadomy i ciągle nie załatwiony do końca. W środę o 21.30 ukaże się program Anity Gargas „Zadanie specjalne” z materiałem dotyczącym biznesów Owsiaka. Pani Gargas będzie zdawać pytania „wariat ze Złotoryi” udzieli odpowiedzi i przedstawi „nienawistne” dokumenty. O ile dobrze pamiętam powtórka z programu pojawi się w sobotę o 10.30 i w dniu 23 Hucpy WOŚP (11 stycznia, niedziela) o godzinie 17.00. Jak pisałem wiele razy telewizja to kompletnie nie mój żywioł i nie zmieniam zdania nawet po komplementach ze strony ludzi, dla których to codzienność. Nie dałbym rady robić w tym biznesie, chyba trzeba to kochać, aby być. Nie ma jak klawiatura, palce i wolny umysł. Cała ta magia szkła na mnie nie działa, ale pora wyjść do ludzi i pokazać w przystępnej formie, jakie cuda i fajerwerki odpala pan „filantrop” i jego żona zasłaniając się kwestującymi i chorymi dziećmi. W programie pojawi się podsumowanie mojej dotychczasowych ustaleń oraz bieżący komentarz do wypowiedzi Tomasza Lipińskiego.

Niezmiernie mnie cieszy, że w końcu odważyli się mówić ludzie, którzy żadną miarą nie dają się skojarzyć w „prawicową nienawiścią”. Oczywiście Lipiński ma rację, chociaż zdradził tajemnicę poliszynela. Na antenie TV Republika pokażę dokument potwierdzający wypłaty dla artystów i co więcej odprowadzenie kasy do ZAIKS-u. Polecam też felieton, który będzie zapowiedzią rozmowy ze mną. Jan Pospieszalski opowiada cholernie ciekawe rzeczy z życia młodego „buntownika” Owsiaka. Powiem tylko tyle, że dla mnie wiele historii z tego wywiadu to absolutna nowość. Na dziś mam serdecznie dość, przepraszam za opóźnienie, próbowałem się dorwać do jakiegoś WiFi, ale na trasie z Legnicy do Warszawy graniczy z cudem dorwanie się do stacji benzynowej, o frykasach można zapomnieć. Mam jeszcze kilka hitów na niedzielę, bo sekta zaczyna pękać. W tej chwili mogę już powiedzieć, że zgłosiło się do mnie kilku ludzi, którzy pracowali dla Owsiaka i chcą mówić. Większość boi się ujawnienia danych czemu się nie dziwię, ale być może będzie rozmowa z kimś kto Owsiaka opisze pod imieniem i nazwiskiem. Coś pękło i togo na mój gust zaklajstrować się nie da.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(11 votes)

Jerzy Owsiak – „HEJTER” z sercem na czole!

$
0
0

Do tej pory pokazywałem dokumenty i dowody, w jaki sposób Owsiak wytacza propagandowe machiny oblężnicze, do których przywiązuje kwestujące i chore dzieci, aby bronić swoich prywatnych sejfów, a ma ich kilka. Dziś, w związku z klasycznym dla Owsiaka, prymitywnym graniem na emocjach, przedstawionym w wywiadzie dla Wyborczej, gdzie z agresora przerobił się na ofiarę, opowiem o czymś innym. Pokażę i również potwierdzę dokumentem, w jaki sposób ten człowiek potrafi gnoić ludzi, by w mediach, czy nawet przed Sądem udawać prześladowanego. 4 lutego 2014 roku przed Sądem Rejonowym w Złotoryi zebrał się tłum, złożony głównie z dzieci pobliskich szkół. Owsiak czuł się w swoim żywiole, fachowo ustawiał się do kamery i z uśmiechniętą gębusią opowiadał swoje stare dowcipy. Na pełnym luzie i pewny swego przyjechał załatwić „wariata ze Złotoryi”. O godzinie 9.00 Sędzia Michał Misiak rozpoczął posiedzenie Sądu, przekazując kilka komunikatów porządkowych, następnie wywołał głównego świadka oskarżenia, Jerzego Owsiaka. Prezes „Złotego Melona” wstał, zakołysał barami i zamierzał ruszyć do boju. W tym momencie oskarżony Piotr Wielgucki oświadczył, że chce złożyć nowe wyjaśnienia, zdziwiony Owsiak usiadł i zaczął coś szeptać do mecenasa Zagajewskiego. Przez kilka godzin udowadniałem przed Sądem dziesiątki kłamstw Owsiaka i ludzi z nim związanych, które potem Sąd Rejonowy w Złotoryi jako kłamstwa potwierdził w pisemnym uzasadnieniu wyroku. Owsiak 4 lutego zabrał w Sądzie głos, ale na krótko i dopiero 14 marca przesłuchiwałem pana prezesa około 3 godziny. On stał i purpurowiał, ja sobie siedziałem i ze spokojem pytałem: „czy naprawdę nie pamięta, że jest prezesem „Złotego Melona” – potwierdził, że nie pamięta.

Kłamstwa zmęczyły Owsiaka i Sędzia, na wniosek mecenasa Zagajewskiego, ogłosił przerwę, w czasie której wydarzyło się coś, o czym do tej pory nie pisałem, a czego nie zapomnę do końca życia. Na korytarzu sądowym wokół Owsiaka zgromadziło się kilka osób, ale nie byli to już zwolennicy Owsiaka, tylko ludzie, którzy od dawana z nim polemizują. Zdziwiło mnie, że zaczęli z Owsiakiem rozmowę, wydawało mi się to dość odważne, biorąc pod uwagę ścisły kordon speców od propagandy otaczający pana prezesa, do tego Lidia Niedźwiedzka-Owsiak i Bogdan Maruszewski. Później się dowiedziałem, że byli to ludzie ze starej „Solidarności” internowani i represjonowani, czynnie protestujący między innymi w trakcie krwawych strajków w Lubinie i zrozumiałem, że Owsiak dla Nich to żadne wyzwanie. Co się dokładnie wydarzyło na korytarzu Sądu Rejonowego w Złotoryi? Starsi od Jerzego Owsiaka, kulturalni ludzie, którzy niejedno w życiu przeżyli i nie jedną ubecką prowokację widzieli, zapytali pana prezesa o słynny słoik. Nie krzyczeli do niego „ej Juras, ty taki owaki”, nie używali żadnych agresywnych, czy niemiłych słów. Po prostu spytali: ”Panie Owsiak, gdzie jest ten słoik?”. W pierwszej części „odpowiedzi” usłyszeli chóralne rżenie samego Owsiaka, jego żony i większości świty. Ten śmiech na zawsze będzie mi się kojarzył ze sceną pokazaną w „Konopielce” po wyczynie „Pierduna”, to był prymitywny ubaw na poziomie chłopstwa, które boi się elektryczności i szkoły. W drugiej części „odpowiedzi” Owsiak zaczął na głos śpiewać stary przebój, a w ramach refrenu przerywał melodię i krzyczał do starszego od siebie człowieka: „zapomnij sobie rozporek”, „zapnij sobie rozporek”. Z dowcipów męża znów się ubawiła zacna pani dyrektor Lidia Niedźwiedzka-Owsiak i kilku klakierów. Ten popis chamstwa i kołtunerii zaczął przybierać coraz głośniejszą formę i treść, w końcu przerażony mecenas Zagajewski posłał księgową Dorotę Pilarską, aby uspokoiła Owsiaka, bo dosłownie za minutę kończyła się przerwa.

Księgowej Pilarskiej cudem udało się okiełznać szefa, ale na odchodne Owsiak i tak rzucił w kierunku swojej świty: „Zadzwońcie po policje, są świadkowie, oni mnie nagabują, zadzwońcie po policję”. Owsiak ostatecznie zamilkł na pół minuty przed wejściem Sędziego. Na sali sądowej od razu podszedł na miejsce przeznaczone dla świadka i w pierwszych słowach autentycznie przerażanym głosem, z miną dziecka, które przed chwilą starszy pan usiłował zaciągnąć w ustronne miejsce, zwrócił się do Sędziego z chaotycznym żądaniem: „Wysoki Sądzie ja jestem atakowany, ja się boję, ja, proszę o zabezpieczanie, żeby sąd zabezpieczył, domagam się”. To był bełkot, jaki zapamiętałem, ale zaprotokołowano to następująco: „ Ja jestem nagabywany przez dwie osoby na korytarzu, ja się boję”. Sędzia nie mając żadnej wiedzy na temat tego, co się wydarzyło pouczył publiczność, żeby uszanowała prawa świadka. Oczywiście z sali padły głosy protestu, ale Sędzia nie może polemizować z osobami, które nie są stroną postępowania i te głosy zostały uciszone. Dlaczego o tym napisałem w ogóle i dlaczego dopiero teraz, w końcu równie dobrze można to potraktować, jako zmyślona plotkę. Można i fanatycy od Owsiaka pewnie tak zrobią, ale po pierwsze jest zapis w protokole z posiedzenia Sądu, który zawiera końcową scenę „występu” Owsiaka, po drugie są świadkowie i uczestnicy wydarzenia, z którymi mam ciągły kontakt i którzy w każdej chwili potwierdzą, jak było.

Napisałem o tym z kilku powodów, przede wszystkim chcę pokazać, że Owsiak non stop stosuje tandetne prowokacje, gdy słyszy konkretne pytanie. W Wyborczej dostał pytanie o „Jasną Sprawę”, a odpowiedział „nienawiścią hejterów” i swoją „niewymowną dobrocią”. Na korytarzu sądowym zrobił dokładnie to samo. Owsiak to człowiek o łagodnie mówiąc przeciętnej inteligencji i talentach, ale posiada jedną naturalną i genialną na swój sposób umiejętność. Opisana scena pokazuje, że prezes „Złotego Melona” dosłownie w ciągu pół minuty potrafi na twarz niezrównoważonego emocjonalnie, aroganckiego, nienawistnego błazna, nałożyć maskę ofiary, która wrażliwym głosem mówi o dramatycznych i wzruszających historiach, jakie się nigdy nie wydarzyły. Kiedyś powiedziałem, że Owsiaka fakty i dokumenty w końcu położą na łopatki i tak się stanie, ale „Jurka” można by znokautować w 5 minut, wystarczy pokazać nagrania złożone z „hejterskich” zachowań Owsiaka, przed wejściem na antenę, czy nawet do Sądu. Owsiak to chodząca definicja „hejtera” tyle, że w kilka sekund do autentycznej twarzy aroganta i komedianta, potrafi przykleić maskę z serduszkiem na czole i odegrać wrażliwego filantropa. On nienawidzi wszystkich, którzy nie klękają przed „Jurkiem”. Mało tego, Owsiak nienawidzi i gardzi ludźmi, którzy poszliby za nim w ogień, takiej opinii, jakie Owsiak wygłaszał na temat uczestników „Przystanku Woodstock” słynny Tadeusz Rydzyk nigdy nie wyraził. Gdy słyszę, że Owsiak mówi o „hejterstwie” widzę oszalałego błazna w korytarzu sądowym, w asyście rechoczących klakierów i to jest pełen obraz „hejtera” z sercem na czole. A dla uzupełnienia dwie charakterystyczne wypowiedzi fanatyków sekty WOŚP

sekta.png

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(7 votes)

Żądam aby „HEJTER” Jerzy Kali-Owsiak przeprosił Sąd Rejonowy w Złotoryi

$
0
0

Dzisiejsza konferencja Jerzego Owsiaka pokazała pierwszego filantropa Polski w całej okazałości. Zaczęło się od laurki dla firmy matki (WOŚP), potem pan prezes przeszedł do walki z „hejterami” i „zażądał”, aby „hejterzy” mu nie przeszkadzali, czytaj nie zadawali pytań o kasę, którą wyjął z WOŚP i przelał do małżeńskiej kieszeni. Szło mu beznadziejnie, tak źle, że wszystkie telewizje informacyjne przerwały lamenty i błazeństwa przeplatane serią kłamstw dotyczących między innymi mojej działalności, a także ustaleń sądów. Niestety ja na taki komfort pozwolić sobie nie mogę i przy pomocy Internetu zmogłem cały występ pana prezesa. Dzięki temu dowiedziałem się, że walka „HEJTERA” Jerzego Kali-Owsiaka z „hejterstwem” ma polegać na ukróceniu wolności słowa zanim z Polski zrobi się Paryż. Jerzy Kali-Owsiak narzekał, że Sąd w Złotoryi nie skazał Piotra Wielguckiego za pisanie o wyciąganiu kasy z fundacji WOŚP i spółki powiązanej „Złoty Melon” do prywatnej kieszeni i firm Owsiaków. Zapomniał przy tym dodać dlaczego Sąd Rejonowy w Złotoryi wydał taki wyrok, w związku z tym przypomnę fundamentalne zdanie z pisemnego uzasadnienia: "Wszystkie twierdzenia Piotra Wielguckiego, zawarte w wymienionych publikacjach i objęte skargą oskarżycieli prywatnych, były prawdziwe". Dalej Jerzy Kali-Owsiak, który wytoczył kilka procesów internautom z art. 212 kk, a na rozprawę do Złotoryi przyjechał w koszulce „Nie mam focha” ubolewał, że został przezwany: „romskie macho” (ach ta polszczyzna pana prezesa), „król żebraków”. Sąd uprzejmie odpowiedział Jerzemu Kali-Owsiakowi, że musi się nauczyć z tym żyć, bo jako osoba publiczna został podsumowany dozwolonymi ocenami w ramach wolności słowa.

Wyrok Sądu Rejonowego w Złotoryi Jerzy Kali-Owsiak uznał za kuriozalny i wyraził oburzenie, że sądy tak liberalnie podchodzą do ocen i opinii. Jest to niezwykle ciekawe stanowisko „HEJTERA” Jerzego Kali-Owsiaka, który temu samemu Sadowi Rejonowemu w Złotoryi zawdzięcza umorzenie prywatnego aktu oskarżenia wniesionego przez Piotra Wielguckiego z art. 212 kk, przeciw Jerzemu Kali-Owsiakowi. A tak wyglądały najbardziej chamskie, nienawistne, idiotyczne i zniesławiające wypowiedzi Jerzego Kali-Owsiaka, które stanowiły akt oskarżenia:

Oskarżam Jerzego Owsiaka, Prezesa Fundacji WOŚP o to, że:

1. W dniu 14 marca 2014 roku składając zeznania w Sądzie Rejonowym w Złotoryi, w obecności mediów i licznie zgromadzonych obserwatorów procesu wypowiedział następujące słowa: „Tak też powiedział Łukasz ze Szczecina, dla którego jest jego ważną rzeczą w jego życiu. Niektórzy blogierzy wychowani być może na tekstach oskarżonego obrazili go nienawiścią, zamieniając jego chorobę w obżarstwo, śmiejąc się z niego, dlatego pojechaliśmy do niego, aby zrobić u niego koncert pod domem.” Jerzy Owsiak zarzucając mi bezpodstawnie wpływanie na blogerów, którzy dopuszczali się znieważania małoletniego Łukasza, wolontariusza fundacji WOŚP, dopuścił się zniesławienia tj. o czynu z art. 212 Kodeksu karnego.

3. W dniu 8 lutego 2014 roku na stronie http://niezalezna.pl/51613-owsiak-czuje-sie-jak-w-obozie-w-auschwitz-pytania-o-wosp-porownuje-do-nazizmu zapoznałem się z artykułem, w którym pojawił się cytat z wypowiedzi Jerzego Owsiaka:
"Jeśli ten człowiek ma taką wizję świata, to jest to naprawdę wizja dla mnie budowania społeczeństwa upodlającego, społeczeństwa, które można upodlić, gdzie można powiedzieć, że jeden jest lepszy od drugiego. A takie standardy były w obozie w Auschwitz, takie standardy wprowadzili naziści, takie standardy wprowadził głęboki komunizm i za Stalina, który segregował ludzi, mówił kto jest kim i kogo należy, być może, zlikwidować. Hieny cmentarne się rozstrzeliwuje, uważa się tych ludzi za szkodników. Czy to miał na myśli blogger MatkaKurka? Że trzeba np. wykonać wyrok na mnie?".

4. W dniu 18 listopada 2013 roku, na stronie internetowej http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103088,14970087,Owsiak_o_internautach__Mamy_klopocik_w_postaci_chamowy_.html zapoznałem się z treścią wykładu, który Jerzy Owsiaka wygłosił na spotkaniu z blogerami w Gdańsku, gdzie bezpośrednio do mnie zwrócił się z następującymi słowami:
a) „To jest ta siła, ta radość, która pozwala blogerowi Matce Kurce powiedzieć: pierdol się (…).
b) „To daje nam tę siłę, że jeśli ktoś na blogu pisze bzdury, to robimy trzy razy podejście. Słuchaj, przestań, to robić, robisz bzdury, bardzo dokładnie się rozliczamy. I za trzecim razem mówimy: OK. Idziemy do sądu. I wtedy ten bloger mówi: No tak, no przecież oni mają sądy kupione, no to ja już jestem skazany, już mam w dupę. Dobra, będziesz miał w dupę.”.

***

W dniu 31 lipca 2014 roku Sąd Rejonowy w Złotoryi w osobie Jacka Kielara, przewodniczącego II Wydziału Karnego umorzył postępowanie przeciw Jerzemu Owsiakowi, a w uzasadnieniu sędzia Kielar napisał między innymi:

Uprzedzając rozważania prawne należy zauważyć, że zarówno Jerzy Owsiak, jak i Piotr Wielgucki stali się osobami publicznymi i powszechnie znanymi. Jerzy Owsiak w wyniku swojej aktywności w telewizji i radiu a Piotr Wielgucki w wyniku swojej aktywności w mediach internetowych. Obaj muszą się więc liczyć krytyką swojej działalności i negatywnymi opiniami,. Taką właśnie krytyką i opinię jest cytowane w trzecim zarzucie zdanie. Można się z opinią Jerzego Owsiaka zgadzać lub nie, można ją uznać za nadmiernie dosadną lecz nie sposób przyjąć, że ona kogokolwiek zniesławia. W cytowanym wyżej Komentarzu autorzy jednoznacznie zauważyli, że ,,dozwolona jest też krytyka osób w ramach przyjętej krytyki dzieł naukowych czy literackich, w ramach polemiki publicystycznej itp. nawet jeśli skutkiem tej krytyki jest poniżenie kogoś lub wystawienie na szwank zaufania do niego”.

Postanowienie Sądu Rejonowego w Złotoryi o umorzeniu postępowania, jest prawomocne, całość poniżej:

Jerzy Kali-Owsiak jest niczym karp Leszka Millera, który domaga się przyśpieszenia Świąt Bożego Narodzenia. Pan prezes zarzuca temu samemu Sądowi, że uznał „hejterskie” sformułowania: „romski macho” i „król żebraków” za dopuszczalne, ale już nie płakał nad umorzeniem postępowania w sprawie: „pierdol się”, „będziesz miał w dupę”, „pachniesz komorą Auschwitz”. Konferencję Jerzy Kali-Owsiak na temat „hejterstwa” i wolności słowa zakończył po pytaniu dziennikarza Michała Rachonia o najnowszy biznes pana prezesa firmę „Jasna Sprawa”. Najpierw dziennikarz w odpowiedzi dostał wideo z jakimś pajacem przebranym za Murzyna, potem „Pokojowy Patrol” wykręcił dziennikarzowi ręce i przy oklaskach celebrytów wywalił za drzwi.

W związku z tym czas najwyższy zgodnie z prawomocnym wyrokiem Sądu bez najmniejszych obaw zadedykować „HEJTEROWI” Jerzemu Kali-Owsiakowi jego własne, pełne miłości, muzyki i przyjaźni słowa: „dość już kurwa”, „pierdol się”, „będziesz miał w dupę”.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(9 votes)

Agresja, przemoc fizyczna i bandyckie metody Jerzego Owsiaka!

$
0
0

Z różnych przyczyn dbam o to, żeby wszystko, co publikuje na temat WOŚP i Jerzego Owsiaka było wsparte, jak największą liczbą dokumentów i wiarygodnymi źródłami. Nie inaczej będzie i tym razem, chociaż zabraknie dokumentów i nawet nazwiska osoby, która zwróciła się do mnie ze swoją historią, to wszystkie zweryfikowane źródła są w moim posiadaniu, łącznie z danymi osobowymi i adresem Autora tekstu. Nim opublikuję kolejny przykład w jaki sposób działa Owsiak i jego fanatycy w dresach, pokażę kilka potwierdzonych aktów agresji, które zbudują właściwe tło. Wczoraj, pomimo blokady informacyjnej w głównych mediach, wielu ludzi zobaczyło, jak po trudnym pytaniu Owsiak poszczuł gorylami nie żadnego „prawicowego dziennikarza”, ale po prostu dziennikarza Michała Rachonia. Nie był to, ani pierwszy i zapewne nie będzie ostatni przejaw fizycznej agresji ze strony Owsiaka lub jego bojówkarzy. W 2003 roku Jerzy O. usłyszał dwa prokuratorskie zarzuty, jeden dotyczył napaści na właściciela i zdemolowanie trzech straganów, drugi wywożenia nastolatków do lasu i zastraszenia. Na to są dokumenty i nawet wyroki sądu, ale wystarczy spojrzeć na opis zdarzeń na stronie portalu, który od lat pokazywał Owsiaka jako półboga:

Zielonogórska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko organizatorowi Przystanku Woodstock i jednocześnie szefowi fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurkowi O. - pisze "Trybuna".

Prokuratura zarzuca mu zniszczenie straganu podczas sierpniowego koncertu w Żarach. Jurek O. miał zniszczyć trzy stoiska z okularami przeciwsłonecznymi. Właściciel straganu szacuje straty na około tysiąc złotych. Według organizatorów, stragan stał nielegalnie, bo właściciel nie miał pozwolenia od fundacji na handlowanie podczas Przystanku - odnotowuje gazeta.

Zielonogórska prokuratura prowadzi jeszcze jedną sprawę, w którą zamieszany jest szef fundacji WOŚP. Zarzuca mu się wywiezienie do lasu grupy młodych ludzi, którzy nieodpowiednio zachowywali się podczas koncertów. Oskarżenia organizatora spowodowały, że koncert, na który co roku przyjeżdżało ponad 300 tys. młodych ludzi, więcej się nie odbędzie. Przynajmniej nie w Żarach i, z pewnością, nie na taką skalę - zauważa "Trybuna".

Według niej, Jurek O. dziś występuje w koszulce z nadrukiem "Jestem woodstockowym chuliganem", i ponoć produkcja t-shirtów ruszyła na masową skalę.

Źródło: http://m.onet.pl/wiadomosci,xqmbe

Drugim, wręcz modelowym „incydentem” jest pobicie dziennikarza przez "ochroniarzy" i zastraszanie przez samego Owsiaka. Chyba zaskoczę wszystkich, bo chodzi o dziennikarza TVN, nie Radia Maryja, czy TV Republika. Ponownie odsyłam do pełnej relacji zachęcając krótkim fragmentem:

Jak powiedział PAP Zakrzewski w wydzielonym miejscu jadł obiad z resztą ekipy. W pewnym momencie zauważyli, że kilku ochroniarzy prowadzi młodego mężczyznę. Wprowadzono go do białego namiotu. "Część namiotu uchyliła się i zobaczyliśmy jak ochroniarze biją chłopaka. Uderzali go pałką i kopali po całym ciele" - opowiadał Zakrzewski.

Dodał, że wysłał operatora po kamerę i policję a sam pobiegł do namiotu. Wtedy jeden z ochroniarzy uderzył go. "Otrzymałem cios w klatkę piersiową. Aż się wywróciłem" - mówił Zakrzewski. "Przybyłym na miejsce policjantom chłopak przyznał, że został pobity" - zaznaczył dziennikarz.

Tymczasem rzecznik lubuskiej policji powiedział PAP, że funkcjonariusze nie otrzymali zgłoszenia o pobiciu przez ochroniarzy imprezy.

Później do ekipy TVN 24 podbiegł Jurek Owsiak. "Zerwał nam akredytacje i powiedział, że złamaliśmy regulamin" - powiedział producent PAP TVN 24. Dodał, że Owsiak nie reagował na żadne próby porozumienia. "W końcu krzyknął do nas: 'to mój teren. Ja tu rządzę'" - przyznał producent.

Następnie ze sceny Owsiak krzyknął do prawie 400 tys. tłumu, że TVN złamał regulamin i jest tu "niepożądany". Po tym oświadczeniu do samochodów ekipy TVN 24 podbiegali młodzi ludzie i wulgarnie wyzywali stojące tam osoby.

Te dwie historie z jednej strony pokazują, w jaki sposób Owsiak w pełnym poczuciu bezkarności funkcjonował przez blisko 25 lat, a z drugiej, jak łatwo udawało mu się robić „wariatów” i „hejterów”, ze wszystkich, których wystawiał dyspozycyjnym mediom na tacy. Proszę sobie zestawić w jedną całość schemat działania i wtedy łatwo zrozumieć, dlaczego ludzie nawet po wielu latach nadal boją się głośno mówić o tym, co ich spotkało. Boją się ofiary Owsiaka i boją się świadkowie lub ludzie posiadający wiedzę, bo nie chcą podzielić losu ofiar. Mnie Owsiak nigdy nie przerażał, mnie Owsiak śmieszy, to jest mięczak, przerażony, zakompleksiony i niezrównoważony emocjonalnie mięczak, który zawsze się chował albo za mundurem ojca milicjanta albo za dresami swoich goryli. Mocny w gębie drobny cwaniaczek i gdyby nie dostał od resortu swoich zdań w najlepszym razie pompowałby dętki albo wylewał gipsowe krasnale. Biorę pełną odpowiedzialność karną i cywilną za tekst, który nie jest mój, ale jego autentyczność potwierdzam własnym nazwiskiem. Z archiwum Piotra Wielguckiego, format i treść oryginalna:

****

Witam,
na swoim blogu pisał Pan, że zbiera różne informacje o świętym Jurku.
Mogę opowiedzieć pewną historię która mi się przydarzyła kiedy znalazłem się przed jego obliczem.
W 2005 roku zdarzyło mi się być na Przystanku Woodstock, jako usprawiedliwienie mogę dodać, że miałem wtedy 17 lat. Wynikła wtedy taka sytuacja, że z kolegami nieco nabroiliśmy, chodziło o lekkie pobicie jednego osobnika, innego uczestnika. Wyglądało to tak, że został pogoniony przez pole namiotowe i dostał nieco mocniejszego klapsa. Nie było to nic chwalebnego, ale wydarzyło się, w tym wieku miewa się różne głupie pomysły. Kiedy uznaliśmy sprawę za zakończoną, po jakimś czasie pod parasole obok stoisk z piwem przyjechał niebieski patrol (w odróżnieniu od czerwonego, to wynajęta firma ochroniarska i raczej nie wyglądają jak niedożywieni studenci). Był z nimi również ten wyżej wspomniany który został uderzony. Wskazał na mnie więc dosyć sprawnie zostałem zakuty, i wrzucony do jakiegoś minivana czy tego typu auta na pakę z tyłu. Leżało tam już kilku innych, nie mam pojęcia za co. W każdym bądź razie wrzucali jednego na drugim, oczywiście kajdanki na nadgarstkach maksymalnie zaciśnięte co przy dużym ścisku i innym facecie na plecach było średnio przyjemne. Przy okazji oprócz mnie został zatrzymany inny chłopak, zupełnie przypadkowo, co się z nim później stało nie mam pojęcia.
W końcu wywieźli nas na zaplecze całej imprezy do swojego namiotu który miał chyba pełnić rolę miejsca przesłuchań. Tam mnie całkiem przyjemnie stłukli, wyrwali kolczyki z uszu i rzucili twarzą do ziemi.
Teoretycznie sprawa powinna się zakończyć i mógłbym wylecieć z imprezy lub trafić na komendę. Sprawa się jednak skomplikowała ponieważ ochroniarze (ciągle niebieski patrol) kiedy już kazali mi usiąść na ziemi stwierdzili, że znaleźli przy mnie narkotyki i pokazali małą torebkę strunową z lekko pomarańczowym proszkiem. W tym czasie w namiocie zjawił się sam Jurek, zapytał jedynie ile mam lat. Dwa razy się upewniał czy na pewno mam 17 lat po czym się ucieszył i stwierdził, że "przynajmniej odpowiem jak dorosły".
Następnie spisanie danych i przekazanie policji, noc w areszcie, wyrok pół roku w zawieszeniu na trzy lata i 600 zł grzywny.

Nie miałbym do nikogo pretensji gdyby te narkotyki, amfetamina, mogły być znalezione przy mnie. Nie ma takiej możliwości. Oczywiście nie miałem na to żadnych dowodów (stąd też chcąc niechcąc przyznałem się do winy na komisariacie, zresztą nie miałem wtedy pojęcia jak z tego wybrnąć, dodatkowo dowiedziałem się, że zostali poinformowani rodzice, przeszukanie w domu itd.). Nigdy żadnych narkotyków przy sobie nie miałem, nie zażywałem ich ja ani żadna z osób z którymi tam byłem i tego jestem pewien. Na komisariacie oczywiście robiono mi test, wynik był negatywny. Na znalezionej torebce nie było żadnych odcisków palców.
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego ta sprawa tak się potoczyła, czy ochroniarze chcieli sobie podnieść statystykę, czy pomysł tego typu metod poszedł z góry (na samej imprezie Owsiak w swoich przemówieniach co jakiś czas mówi ilu do tej pory zatrzymano dilerów na PW).

W historię oczywiście nie musi Pan wierzyć bo to tylko moje słowa, a o tym jakim bucem jest Owsiak nie muszę przekonywać. Jednak skoro Pan zbiera różne informacje postanowiłem dorzucić coś od siebie. Na marginesie dodam, że na komisariacie w Kostrzynie dowiedziałem się, że ze mną i tak nie było źle bo wcześniej przywieźli chłopaka ze złamaną nogą i jasno zasugerowali, że wiedzą co tamtejsza ochrona robi.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w sądzie.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(9 votes)

Oświadczenie Piotra Wielguckiego w sprawie transparentności WOŚP i Jerzego Owsiaka

$
0
0

W związku z kolejną tanią propagandową sztuczką Jerzego Owsiaka, który wszem wobec oświadcza, że nie ma nic do ukrycia, pragnę złożyć własne oświadczenie. Będąc w pełni władz umysłowych i fizycznych oraz trzeźwym, jak niemowlę, publicznie i uroczyście przyrzekam, że natychmiast przeproszę WOŚP oraz Jerzego Owsiaka, jeśli „transparentna” fundacja i jej prezes dobrowolnie w ciągu tygodnia zrealizują WSZYSTKIE prawomocne zarządzenia Sądu Rejonowego w Złotoryi, który nakazał dostarczyć Sądowi kopie ksiąg rachunkowych. Ponadto przyrzekam na wszelkie świętości i swój marny żywot, że po zrealizowaniu zarządzeń Sądu wycofam wszystkie apelacje i zawiadomienia do prokuratury, przyznam się do winy, zamieszczę przeprosiny na kontrowersje.net, w GW, Onet.pl, Niezalezna.pl, a na końcu wezmę kredyt i wpłacę na rzecz WOŚP 10 000 złotych, o ile w księgach nie znajdę milionów przelanych na konta prywatne i prywatnych firm Owsiaków. Proszę niniejszej deklaracji nie traktować, jako żartu, czy prowokacji, w przeciwieństwie do pana prezesa i fundacji piszę zupełnie poważnie i jestem gotów sporządzić odpowiedni cyrograf notarialny. Czekam panie prezesie Owsiak na pańską decyzję, czasu ma pan bardzo mało i wcale nie wykluczam, że ma pan w księgach rachunkowych 100% wydatków na chore dzieci i starców, tym bardziej jest się czym chwalić i tym łatwiej pozbyć się „hejterów”.

Pozdrawiam serdecznie, pański najwierniejszy i najbaczniejszy obserwator wszelkich poczynań.

Piotr Wielgucki (Matka Kurka)

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(8 votes)

Do puszki Owsiaka: „12 groszy, tylko nie płacz proszę"

$
0
0

Mamy Finał WOŚP i moim zdaniem należy czytać to wydarzenie dosłownie. Gdy półtora roku temu sztab fachowców Jerzego Owsiaka od propagandy, prawa, medycyny i biznesów postanowił za wszelką cenę utrzymać gigantyczny interes zbudowany wokół przenajświętszej fundacji, fanatycznie wyznawcy Owsiaka krzyczeli: „Matka Kurka to oszołom prawicowy, katol, Jurek nie ma z tego ani grosza”. Mylili się, we wszystkim i chociaż nie mają odwagi się do tego przyznać, to gremialnie zmienili szyld przyklejony do WOŚP i Jerzego Owsiaka: „Nawet jeśli Jurek połowę kradnie, to mu się należy, tyle dobrego zrobił dla chorych dzieci”. Prócz udowodnienia Owsiakowi w sądzie serii jego kłamstw i oszustw, z tej radykalnej zmiany oceny sytuacji cieszę się najbardziej. Zgadza się, mamy do czynienia z człowiekiem, który robi wiele, ale dla siebie, a z chorych dzieci tworzy alibi. Finał WOŚP jest bliski i nieuchronny, zatem czas na podsumowanie w formie popularnonaukowego epitafium. 12 groszy do puszki: WOŚP, Złotego Melona, Mrówki Całej i Jasnej Sprawy. Zamykamy ten kram!

1. Nakłady na służbę zdrowia z NFZ i WOŚP.
nfzwosp.png
Przepraszam, że słupka WOŚP nie widać, ale pierwszy milimetr w Excelu pojawił się dopiero po rozcięgnięciu wykresu na dwie strony.

2. Przeciętne wynagrodzenie pielęgniarki, lekarza, Jerzego Owsiaka i Lidii Niedźwiedzkiej- Owsiak.

zarobki.png
 
3. Finał WOŚP to wspaniała zabawa i radość dla dzieci?.
 
Dzieci w czasie Finału WOŚP

dzieciwosp.jpgdzieciwosp3.jpgdzieciwosp2.jpg
 
Jerzy Owsiak w czasie Finału WOŚP

owsiakf16.jpgowsiakmotor.jpegowsiakkosmos.jpg
 

4. „Chuje złamane” – Jerzy Owsiak ze Zbigniewem Hołdysem o tych, którzy chcieli zapłaty za pracę na rzecz WOŚP.

 
Wypłaty dla Jerzego Owsiaka z firmy „Złoty Melon”, która należy do WOŚP

Umowy zlecenia dla Jerzego Owsiaka z firmy „Złoty Melon”, która należy do WOŚP


 
Wypłaty dla Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak za pracę w Fundacji WOŚP

zaroblid.png

Umowy zlecenia dla Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak z firmy „Złoty Melon”

Zlecenia dla "Mrówki Całej" firmy należącej do Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak z firmy „Złoty Melon” i Fundacji WOŚP na sumę co najmniej 1 300 000 złotych.
 


 
5. Nie wrzucasz nie masz prawa krytykować i leczyć się na sprzęcie WOŚP? Nie martw się, bo wszyscy wrzucają pod groźbą złamania prawa skarbowego. Finansowanie WOŚP, przekraczające wartość zbiórki:

a. Samorządowa kieszeń podatnika. Po 100, p 70, po 50, po 30 tysięcy złotych na imprezy w 1000 miast i maisteczek.

gdansk.png

b. Budżetowa kieszeń podatnika.

Milionowe koszty związane z zabezpieczeniem imprez WOŚP przez służby mundurowe.
Milionowe sponsorowanie przez spółki skarbu państwa, zwolenia z VAT.
Bizantyjskie przygody "Jurka" - godzina lotu F16, 20 000 złotych.

c. Abonamentowa kieszeń podatnika.

Szef TVP2 Wojciech Pawlak: Niczego nie zabieramy, my dajemy. Inwestujemy w tę imprezę 1,6 mln zł, angażujemy ponad tysiąc ludzi. Jesteśmy otwarci na rozmowy z fundacją, ale nie w tej formie.

Czas antenowy dla WOŚP: TVP2 6,10 h, TV Regionalna 45 m, TV Polonia 4,10 h,  łącznie 11,5h. Przy tym była cała masa wejść w najbardziej atrakcyjnym czasie antenowym i w najbardziej oglądalnych serwisach, jak Teleekspress, Wiadomości, Panorama, plus regionalne ośrodki Polskiego Radia.

Licząc tylko i wyłącznie wejścia WOŚP w TVP2 według cennika reklam uzyskujemy: 8 776 650

Analiza kosztów czasu antenowego TV publicznej daje ponad 10 milionów dla samej TVP2.
 
6. Gdyby nie sprzęt WOŚP, dzieci umierałyby w szpitalach?
 
To nie dzieci żyją dzięki Owsiakowi, ale Owsiak i jego żona żyją z instrumentalnego traktowania dzieci. Jerzy Owsiak po śmierci 2,5 letniej Dominiki wszczyna awanturę, grozi zamknięciem WOŚP, obarcza winą za śmierć dziecka ratowników i dyspozytorów medycznych. Następnie spotyka się ministrem Arłukowiczem, wręcza mu projekt szkoleń sfinansowany przez WOŚP i zapowiada, że wystawi do przetargu na szkolenia firmę „Złoty Melon”. Obrzydliwe granie na emocjach, sznataż emocjonany, działania na poziomie sekty, które bardzo łatwo tą samą idiotyczną metodą można odwrócić. Bliźniaki w szpitalu we Włocałwku umarły pomimo sprzętu WOŚP, 8 letni chłopak umarł we Wrocławiu pomimo sprzętu WOŚP. Mały Adaś przeżył na sali szpitalnej w Prokocimiu bez jednego "serduszka" WOŚP, a obiecany przez Owsiaka sprzęt do dziś nie dotarł.
 
7. Czy ty zrobiłeś więcej dla chorych dzieci od „Jurka Owsiaka”?
 
Jedynymi osobami, które do puszki nie tylko nie wrzucają, ale wyjęły co najmniej 3 miliony złotych, to Lidia Niedźwiedzka-Owsiak i Jerzy Owsiak. Każdy zrobił więcej dla dzieci, bo nikt im tyle nie zabrał.
 
8. Artyści grają za darmo, a ZAIKS zwalnia z opłat?

Wielka i od samego początku ściema! Po polsku mówiąc gówno prawda, połaczona z potężnym biznesem robionym na chorych i zmarzniętych dzieciach.

ziel.png
 
9. "Przystanek Woodstock" to podziękowanie dla wolontariuszy, bezpłatna, najbezpieczniejsza i najpiękniejsza impreza rockowa.
 
Nie dołączę do krytyków, którzy twierdzą, że na „Przystanek Woodstock” przyjeżdżają przyszli złodzieje, bandyci, gwałciciele, alkoholicy itd. Festiwal rockowy ma swoje prawa, chociaż dla mnie to festyn ludowy z tanim wyszynkiem z konserw Lidla, ciepłą lurą udającą piwo i dymem „zioła” unoszącym się nad namiotami. Młodzi ludzie mają to do siebie, że korzystają z życia i nawet jeśli się upodlą, co na „Przystanku Woodstock” jest zjawiskiem masowym, to wcale nie wyznacza moralnej czy intelektualnej degrengolady. Poszaleją, dorosną, zrozumieją. Patologia w tej imprezie tkwi w kilku innych miejscach. Dla Owsiaka „Przystanek Woodstock” to największe żniwa, „Złoty Melon” ma wyłączność na obsługę, a „Mrówka Cała” prawa autorskie i wielosettysięczne zlecania na obsługę medialną. Owsiak maksymalizuje zyski i do bólu tnie koszty.

Cała ta ludowa zabawa przez lata była organizowana w fatalnych warunkach higienicznych i bez należytego zabezpieczenia ze strony odpowiednich służb. Założę się, że w Polsce może kilka tysięcy osób wie, że „Przystanek Woodstock” przez wiele lat odbywał się na polu minowym, czyli teranach po radzieckich poligonach, gdzie w kolejnych latach wyjmowano tysiące min, niewypałów, niewybuchów i pocisków. Powyższe fakty potwierdza nie „wariat ze Złotoryi”, ale raport NIK. Prawdziwy Woodstock wykreował legendy muzyki: Joe Cocker, Carlos Santana, Jenis Joplin. Polski Jarocin wypromował kultowe kapele: TSA, Tilt, Brygada Kryzys, Dezerter. Owsiak najpierw zarżnął największy i fenomenalny festiwal rockowy w Jarocinie, potem z „Woodstocku” zrobił coś pomiędzy karaoke i wiejską dyskoteką, gdzie od czasu do czasu ściąga emerytów udających „metalowców”.

Kogo wypromował Owsiak? Nieśmiertelni są „ortalionowi sataniści” z grupy „Hunter”, to też legenda, ale pobliskich gmin i powiatów. Wszystko to jest dyskwalifikujące, ale są jeszcze tragiczne statystyki. „Przystanek Woodstock” jest jedynym festiwalem w Polsce, na którym od 4 lat giną ludzie. W sumie, w latach 2010-2014 było 6 zgonów, większość to wynik upojenia alkoholowego. Każdego organizatora podobne statystyki zniszczyłyby w ułamku sekundy, Owsiak bezczelnie wychodzi przed kamery i krzyczy o „najwyższych standardach bezpieczeństwa”, ale to też się kończy.
 
10. Oddajesz 1% podatku WOŚP na sprzęt dla chorych dzieci?
 
W roku 2011 za całą kwotę uzbieraną z 1% WOŚP kupiła nową siedzibę.

siedziba.png
 
W roku 2012, tak zostały podzielone pieniądze z 1% podatku.

wodstoc1prc.png

11. Kup coś na Allegro, tak też wrzucasz do puszki (Finał WOŚP)
 
Allegro nigdy nie należało do zbiórki zwanej Finałem i nigdy pieniądze z Allegro w całości, a nawet w połowie nie zostały przeznaczone na cele zbiórki. Treść uchwały WOŚP:

W wyniku zbiórki Fundacja WOŚP zebrała 50 657 747,68 zł. Po odliczeniu kosztów przeprowadzenia
zbiórki  oraz  środków  uzyskanych  poza  wymogami  ustawy  z  dnia  15  marca  1933  
o zbiórkach publicznych (aukcje Allegro dopisek red.), do rozliczenia w MAiC pozostała kwota 45.023.597,47 zł.

12. Jerzy Owsiak nic nie ma z WOŚP i „Mieszka w bloku”?
 
"Mieszkanie w bloku" to połaczone dwa apartamenty o wartości ponad milion złotych, kupione za gtówkę, a w każdym razie mieszkanie w księdze wieczystej nie jest obciążone hipoteką.

apartament.jpg  apartament2.jpg

Skromne auto za 250 000 zł w wyposażeniu podstawowym ile Owsiak dokupił dodatków wie, ale nie powie. Za paliwo, serwisowanie, ubezpieczenie płaci WOŚP, śmiga "Jurek" do pracy, na dyskoteki i wycieczkę do Paryża.

landek.jpg

Cztery nieruchomości do pełnej dyspozycji Owsiaka i rodziny.

dominikanska.jpgwarszawa-niedzwiedzia-2b.jpg
szadowo_0.jpgszadowo2.jpg

Flota co najmniej 15 samochodów i 2 400 000 zł wypłat dla 33 pracowników WOŚP.

BMW X1, samochód ratowniczy.jpg

PS Wersy poświęcone Jadzi, z dedykacją dla mojego Przyjaciela.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(14 votes)

Nieważne ile Owsiak zbierze, ważne w jaki sposób 40-50 milionów wyda

$
0
0

Sam guru Jerzy zwykł mawiać, że "nie gramy na rekord" i w połowie mówi prawdę. W telewizji rekord ładnie wyglada i podtrzymuje biznes, ale tak naprawdę nieważne ile Owsiak zbierze, ważne w jaki sposób 40-50 milionów wyda. To nie będą zwykłe zakupy, ani nawet raty 0%, tylko każdego dnia nowe kłamstwo, o każdej godzinie świeża blaga, słowem żelazna dewiza człowieka zagonionego w kozi róg. W piątek Fundacja WOŚP oświadcza, że nie ma nic do ukrycia i odda dokumenty księgowe do kontroli. Tego samego dnia składam własną deklarację, w której oświadczam, że po zrealizowaniu prawomocnych zarządzeń Sądu przez WOŚP i "Złotego Melona" natychmiast przepraszam Owsiaka, poddaję się we wszystkich procesach sądowych i wpłacam 10 tysięcy złotych na przenajświętszą fundację. Efekt? W sobotę na blogu Owsiaka i w paru innych miejscach pojawia się nagła wolta, pan prezes „Złotego Melona” wycofuje się z obietnic i tłumaczy zmianę stanowiska "tajemnicą handlową". Od soboty najnowsze kłamstwo brzmi: „Nie możemy ujawnić pełnej dokumentacji, ponieważ tam są tajemnice handlowe odnoszące się do cen zakupu sprzętu medycznego”. Dla ludzi, którzy nie mają sił przebijać się przez propagandę WOŚP ten argument wyda się racjonalnym, ale prawo, fakty i wreszcie sam Owsiak mówi dokładnie coś odwrotnego. Na wstępie proszę obejrzeć występ "Jurka" od 17 do 18 minuty:
 

Jak słychać, widać i czuć, Owsiak na konferencji w Białymstoku sam zdradził „tajemnicę handlową”, ale oczywiście i jak zwykle kłamał, tak bardzo, że go małżonka Lidia Niedźwiedzka-Owsiak kopnęła w kostkę pod stołem. Darujmy "Jurkowi" i powiedzmy, że ta informacja jest ogólna, mówi tylko tyle, że WOŚP kupuje sprzęt niemal po cenach dumpingowych, ale nie zdradza konkretnych cen za konkretne urządzenia. I co teraz? Bardzo prosta rzecz, która nazywa się dostępem do informacji publicznej w trybie ustawy. To za ile Owsiak kupuje sprzęt i przekazuje szpitalom nie tylko nie jest tajemnicą handlową, ale należy do zakresu informacji publicznej. Zwróciłem się w odpowiednim trybie do szpitala w Siemiatyczach, nie było łatwo, jednak po długich bojach prezentuję „tajemnicę handlową” Jerzego Owsiaka:
 


Tajemnica handlowa została zdradzona również na.... stronach internetowych WOŚP, gdzie mamy listę sprzętów zakupionych po konkretnych cenach albo pozycje, z których jasno wynika, za ile sprzęt został nabyty.

Kolejne kłamstwo. Owsiak nie dostarczy do Sądu ksiąg rachunkowych, by nie zdradzić cen sprzętu, które ujawni „wariat ze Złotoryi”. Ależ panie Owsiak, dostarczył pan dokumenty do Sądu z cenami sprzętu i oczywiście, że je upublicznię, bo pana firma to Organizacja Pożytku Publicznego.

Nigdy nie chodziło o "tajemnicę handlową", bo tej po prostu nie ma. Czerwone portki wypełnia strach przed ujawnieniem: przelewów na osobiste i prywatne konta firm Owsiaków. Do tego dochodzi panika przed pokazaniem: delegacji, kosztów reprezentacyjnych, faktur za paliwo, "ośmiornice", "wina", loty i podróże. Jerzy Owsiak kupuje sprzęt po 1,5 roku, wcześniej wyjmuje z puszki około 5,6 miliona złotych (Allegro i koszty finału przelane na konto „Złotego Melona"). Po półtora roku dodatkowo kasuje 2-3 miliony odsetek i znów pakuje do „Złotego Melona” na organizację festynu ludowego: „Przystanek Woodstock”. Cała ta operacja jest tłumaczona niezwykle trudnymi negocjacjami i faktem, że sprzęt medyczny to nie chińska zupka, która leży na każdej półce sklepu spożywczego. Sprawdziłem i te bajeczkę. Poszedłem śladami zakupów WOŚP i dotarłem do tych samych firm. Jako detalista, z tak zwanej ulicy, dostałem ofertę niemal na tym samym poziomie, co Owsiak, a jeśli chodzi o koszty materiałów zużywalnych, to zdarzało się, że miałem cenę niższą, w każdym razie nigdy nie była wyższa. Termin realizacji zamówienia to 2 tygodnie.
 
 

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.84769
Average: 5.8(13 votes)

Co wynika z tego, że fanatycy zastrzelili kretynów?

$
0
0

Takich rzeczy nie robią przypadkowi ludzie, których mama nie przytulała. Zamach we Francji śmierdzi metodami KGB na kilometry, a już w każdym razie dla Moskwy to fantastyczna wiadomość, ale nie o tym będę pisał. Miałem to szczęście, że w szkole zawsze trafiałem na wymagającą polonistkę, a właściwie na tak zwane „kosy”. Korzystając z tych na poły traumatycznych doświadczeń przywołam pierwszy z brzegu temat wypracowania: „Andrzej Kmicic – charakterystyka postaci”, by od razu wystawić oceny wszelkiej maści „dziennikarzom” i „publicystom”. Po kolejnym „bulwersującym wydarzeniu” czytam wypowiedzi, którym stawiam pałę za pałą i lufę za lufą. Jeden niegramotny napisał, że Kmicic strzelał do portretów przodków, druga niemota krzyknęła, że to nie prawda, bo wysadził Szwedom kolubrynę. Jeśli się ktoś w tym momencie pociesza, że napisałby w wypracowaniu o jednym i drugim wydarzeniu, to z satysfakcją w imieniu moich polonistek, stawiam frajerowi pałę. Kmicic wysadził kolubrynę, kochał Oleńkę, złożył przysięgę zdrajcy Radziwiłłowi, uratował Wołodyjowskiego i Zagłobę, został ciężko ranny i upokorzony przez „Małego Rycerza”, et cetera, et cetera. Czy to już wystarczy, by zaliczyć klasówkę? W mojej szkole nie, no może przy dobrym humorze Pani ktoś by się załapał na =3. Charakterystyka postaci musi zawierać fakty z życia bohatera, jego postawy, wybory i otoczenie, ale też kompletną ocenę dorobku ze wskazaniem na dobro i zło. Zacząłem od elementarza, ponieważ to, co się wydarzyło w Paryżu i potem w komentarzach społecznych przede wszystkim pokazuje wtórny analfabetyzm. Praprzyczyną tragedii w wyniku, której dwóch sterowanych fanatyków zabiło 10 kretynów, jest wtórny analfabetyzm. Dziennikarskie i obywatelskie przerzucanie się tak żałosnymi refleksjami, jak: „słoń ma trąbę”, „gówno prawda, słoń jest duży”, pokazuje zmierzch cywilizacji. Jeszcze 25 lat temu, żaden z dzisiejszych asów szpalty i ekranu nie przeszedłby z takimi wypocinami z VIC do VIIC, dziś ci ludzie nie tylko są prymusami, ale nauczycielami.

O tym co się wydarzyło w Paryżu napiszę wypracowanie. Zacznijmy od przedstawienia faktów. Dwóch obywateli Francji zabiło 12 obywateli Francji, tak powinien brzmieć komunikat prasowy we wszystkich poprawnie politycznych mediach, zwłaszcza lewicowych. Tymczasem nagle została odkryta Ameryka, że mordercami nie byli Francuzi, tylko któreś tam pokolenie emigrantów, potem się okazało, że świat nie składa się z jednej płci i uniwersalnego pakietu jedynie słusznych poglądów, ale istnieją na świecie odrębne religie, kultury, cywilizacje. I tym sposobem dwóch Francuzów stało się fanatycznymi islamistami, pokoleniem emigrantów, którzy trafili albo urodzili się we Francji. Z kolei wśród ofiar przez dłuższy czas byli tylko Francuzi, aż tu nagle zastrzelony policjant został zidentyfikowany jako arabski muzułmanin z francuskim paszportem. Faktów jest znacznie więcej, jednak gdy się próbuje podjąć walkę z analfabetyzmem nie można przesadzać z poziomem wypracowania. Wnioski i oceny. Trzeba się wybrać w kolejną podróż i odkryć kolejne Ameryki. Pierwszy ląd to ludzka natura znana od zarania, która praktycznie się nie zmienia, zmieniają się jedynie narzędzia pozwalające okiełznać naturę człowieczą. Najprostsza socjalizacja polega na edukacji metodą góralską: „jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz”. Tak zaczynają nowicjusze i dzieci, bo ludzie z jako taką wiedzą i doświadczeniem życiowym przekazywanym z pokolenia na pokolenie, potrafią z precyzją niemal 100% przewidzieć, zwłaszcza oczywiste, konsekwencje konkretnych działań. Drugim lądem, do którego warto dopłynąć jest kodeks, umowa plemienna, jedni nazywają to prawem, inni etyką, jeszcze inni dekalogiem. Wreszcie trzecia ziemia obieca, która nie jest wyspą, ale integralną częścią powyższego kontynentu i nazywa się wspólnota plemienna.

Odkąd świat stał się światem trwa wojna o pokój. Historia ludzkości zbudowana jest z człowieczej natury, którą jedni potrafili utrzymać w ryzach, a inni robili za mięso armatnie. Francja i cały kontynent w czasach swojej świetności posiadali bogate doświadczenie życiowe, które nakazywało ściśle trzymać się spisanych zasad, aby wspólnota plemienna nie został wbita na pale przez barbarzyńców folgujących swojej naturze. Któregoś bardzo smutnego dnia cwani wodzowie jednego z plemion wkradli się do pozostałych wspólnot, wyłowili największych kretynów i sprzedali im receptę na szczęście: nie zdobywaj nudnej „encyklopedycznej wiedzy” – kieruj się sercem, podetrzyj się kodeksem, dekalogiem – bądź wolny, sraj na państwo, granice, naród, swojego rodaka, rodzinę, płeć – wszyscy jesteśmy równymi ludźmi i wszystko jest wspólne. Niestety życie pokazało, że najwięcej kretynów mieszka w Europie, a na drugim miejscu jest Ameryka Północna i tak narodził się nowy świata porządek. Za przyczyną nowoczesnej edukacji ludzkość wraca na drzewa.

Plemiona, które zachowały nieśmiertelny schemat bezpieczeństwa: wiedza, kodeks, wspólnota, biorą maczugę i leją po łbach bezbronne stada bezpłciowych baranów. Co więcej, te barany nawet widząc rzeź części stada, dalej beczą tak, jak zostały „nauczane”. Trzy potężne plemiona, chodź potęga każdego z nich wynika z innych zalet, bez najmniejszego wysiłku kręcą światem: Żydzi, Arabowie, Chińczycy. Wszystkie trzy są symbolicznymi wyznacznikami trzech części kontynentu: Żydzi to wiedza, Arabowie kodeks, Chińczycy wspólnota. Dodatkowo każde ze zwycięskich plemion dba o pozostałe zasady wspólnoty. Kompletnie zdezintegrowane stado barnów, targa tygrysy za wąsy, wkłada rękę do ognia, skacze na łeb do mętnej wody i na końcu pojawia się „zaskakujący” pogrzeb. Na pogrzebie baranów jeden baran beczy do drugiego: „ty baranie, to fanatycy i terroryści zabili wolność słowa”, a drugi do pierwszego: „ty baranie, to byli kretyni, którym się należała kula w łeb”. Wszystkie barany mają rację i dlatego żadnej wspólnoty nie stworzą. To jest początek i jednocześnie koniec dramatu. Póki co popłoch sieją pojedyncze wilki, ale za chwilę przyjdzie wataha i zrobi z barnów kebab, potem usiądzie przy stole baranów, napije się z kubeczków baranów, założy harem owieczek i na „Łuku Triumfalnym” sporządzi graffiti ze słów Proroka czytanych na opak. Amen.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.54727
Average: 5.5(11 votes)

Co się stanie, gdy podłączymy miernik do rozumku i sumienia Tomasza Lisa?

$
0
0

Wczoraj w programie niejakiego Lisa, którego ciężko nazwać dziennikarzem, a nawet na miano zapiewajły nie zasługuje, usłyszałem wiele bzdur na swój temat. Pani Wielowieyska popisała się naręczem frazesów o IV RP i pustosłowiem w stylu: „bloger nie rozumie, bloger się nie zna”. Jałowość jej wypowiedzi nie zasługuje na większą uwagę, widać wyraźnie, że ten typ „publicystyki” i osobowości ma swój potencjał, którego nie jest w stanie przekroczyć, nie ma więc sensu setny raz odsyłać do wyroku sądu i tekstów o finansach WOŚP naszpikowanych danymi. Proponowano mi też, aby występ satyra w tęczowym kapeluszu skierować do sądu, za serię kłamstw, tak idiotycznych, że nawet Wielowieyjska instynktownie chowała głowę w ramiona. Nie zrobię tego, wiecznie zawiany klezmer rzucający „ch..jami” na lewo i prawo, w ramach walki z nienawiścią, nurkuje w kisielu tak głęboko, że i w masce tak nisko nie zejdę. Jedno mnie natomiast niezmiernie cieszy, w programie telewizji publicznej, za sprawą Łukasza Warzechy i w pewnym stopniu Tomasza Terlikowskiego, miliony Polaków po raz pierwszy usłyszało na czym polega problem z Jerzym Owsiakiem i jego kłamstwami. Warzecha wbił w fotel i ośmieszył Lisa, który usiłował udawać eksperta, myląc proces cywilny z karnym. I to właściwie wszystko, co miałbym do powiedzenia, ale pod koniec widowiska padły charakterystyczne dla Lisa słowa: „Wielgucki to mistrz insynuacji”. Machnąłbym i na to ręką, w końcu czego innego się spodziewać po człowieku, który z kłamstwa i insynuacji uczynił profesję, jednak nadarzyła się doskonała okazja, żeby pokazać z jakim poziomem moralnym i intelektualnym mamy do czynienia. Poniżej wklejam tekst będący kwintesencją i wizytówką Lisa, znajdziecie w nim Państwo nie tylko insynuacje, ale popularny, zwłaszcza w szerokim świecie, wskaźnik IQ. Nie podam tej wartości, niech każdy Czytelni samodzielnie się przyjrzy, co pokazuje wskazówka podłączona do rozumku i mentalności redaktora Lisa.

Opluwaczowi odpowiadam

Wybaczą Państwo, ale dziś wpis osobisty. Od jakiegoś czasu pod moimi tekstami w NaTemat pojawia się komentarz insynuacyjny kogoś kto podpisuje się "Piotr Wielgucki". Piszę "podpisuje się", bo prawdę mówiąc nie wierzę, że to prawdziwe nazwisko wPISowicza. Co więcej podejrzewam, że podpis "anonimowy wPISowicz" byłby bardziej na miejscu.

Otóż ów wPISowicz odsyła czytelników do jakiegoś linku, z którego wynika, że moi rodzice, głównie ojciec, uczestniczyli w jakiejś akcji inwigilowania opozycjonistów, działaczy Solidarności, księży, żołnierzy LWP i cholera wie kogo jeszcze. Teoretycznie wPISowicz pyta, ale w praktyce insynuuje. A by swe insynuacje wzmocnić wymienia jakieś nazwiska osób znanych, jak twierdzi, moim rodzicom i miejsc, oczywiście też im znanych.

Do rzeczy. Ja rozumiem, że wPISowicz dostał partyjne zadanie oplucia mnie i mojej rodziny. Inni wPISowicze, opłacani za kliki, na różnych portalach robią to od lat. Tak jak umieją - po chamsku, z inwektywami, kłamstwami, insynuacjami. Odpowiadam jednak wPISowiczowi, ale wyłacznie dlatego, że sprawa nie mnie dotyczy, ale moich rodziców.

Otóż wPIS-owiczu, moi rodzice nikogo nie inwigilowali, w żadnej SB-eckiej akcji żadnego udziału nie brali, wymienionych osób nigdy nie znali, wymienionych miejsc też. W czasach, gdy najlepsza partia na ziemskim padole sprawowała w Polsce władzę, na pewno zostali zlustrowani tak jak ja. Niczego nie znaleziono? No to trzeba kłamać i pluć zza węgła. Wystarczy?

Ok, to teraz, ponieważ zgodnie z partyjnym zadaniem wrzucasz to wPIS-owiczu na różnych forach i portalach, ostrzegam. Rozumiem, że wykonujesz zadanie zlecone. Rozumiem, że twoi mocodawcy od lat stosują goebelsowską zasadę - kłamać, kłamać, zawsze coś się przylepi. Rozumiejąc to zastrzegam jednak, że jeśli ta akcja będzie trwała, sprawę przekażę policji, prokuraturze albo i policji i prokuraturze.

A teraz pytanie do wPISowicza. Jak się naprawdę nazywasz? Gdzie naprawdę mieszkasz? Ile masz lat? Czym się zajmujesz? Nazwa firmy na przykład? Czy prawdą jest, że jesteś Piotrem Wielguckim czy też jesteś członkiem internetowych szwadronów do opluwania i zniesławiania. Ja odpowiedziałem, czekam na odpowiedź.

Źródło: http://tomaszlis.natemat.pl/26639,opluwaczowi-odpowiadam

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(5 votes)
Viewing all 1688 articles
Browse latest View live