Quantcast
Channel: Blog użytkownika Matka Kurka

ACTA2 to bankructwo Hołdysa, cios w UE i wojna Facebooka z Axel Springer

$
0
0

Czasami robię taki wstęp, aby przeczytać tekst uważnie i do końca, no i to jest właśnie jeden z takich tekstów. Proszę przeczytać uważnie, od deski do deski, jednocześnie uspokajam wszystkich podnieconych i rozgorączkowanych, że cenzury i tym bardziej końca Internetu nie będzie, co wynika wprost z treści „kontrowersyjnych przepisów”. Skąd wiem? Ano stąd, że w przeciwieństwie do 99,99% komentujących zapoznałem się z biurokratycznym bełkotem roboczo nazwanym ACTA2. Gwarantuję, że nic nam nie grozi, ale politycznej histerii nie warto gasić, bo to zjawisko pożyteczne.

Próbowałem przeczytać całą dyrektywę, ale się nie da, to nie jest język prawa, tylko czysta nowomowa biurokratów, w efekcie skupiłem się na dwóch najbardziej „demonicznych” artykułach. W pierwotnej wersji był to art. 11 i 13, obecnie są to art. 15 i 17. Wypadałoby zacytować ich treść, nie wiedzę jednak takiej potrzeby, aby zalewać ekran bełkotliwym ciągiem znaków, który i tak wszyscy przewiną. Zamiast zaśmiecania treści, litościwie zrobię ściągę. Podstawa informacja brzmi następująco, z ACTA2 jest tak samo, jak było z RODO! Ludzie mieli pójść siedzieć za podawanie danych osobowych Donalda Tuska, strony miały być pozamykane, jeśli nie spełniają wymogów prawnych, czytaj brak darmowego skryptu z idiotyczną formułką, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Prócz odsiadki Kowalski i Nowak mieli też płacić milionowe kary.

Po RODO nic się w Internecie nie zmieniło i o RODO dziś mało kto pamięta Wprawdzie pierwszą milionową karę ma zapłacić duża spółka, która odstąpiła dane innemu podmiotowi, ale raczej nie zrobiła tego za darmo, tylko kosztem szaraczków. Z ACTA2 jest jeszcze nudniej, bo nawet w teorii internauta na podstawie tych zapisów nie pójdzie siedzieć i w ogóle nie stanie przed sądem. Żaden artykuł ACTA2 nie uderza po kieszeni zwykłego internautę i za nic nie będzie musiał płacić. W tym zakresie nadal obowiązuje ustawa o prawach autorskich. Nikt też nie zapłaci jednego grosza za korzystanie z linków, czy treści, z jakich korzystał do tej pory. O jakiejkolwiek cenzurze z definicji nie może być mowy, ponieważ rzecz dotyczy wyłącznie praw autorskich, czyli czegoś, co do nas zwyczajnie nie należy.

O co w takim razie cała ta afera? Wiadomo, że o dużą kasę dla żrących się pomiędzy sobą korporacji, reszta to ogłupianie ciemnego ludu. Pierwszy artykuł (11 potem 15) mówi o tym, że wydawcom gwarantuje się określone prawa autorskie, w ramach publikacji elektronicznych. W zasadzie nic nowego pod słońcem, zawsze tak było, ale nie w Internecie, gdzie od samego początku króluje wolna amerykanka. Drugi artykuł (13 potem 17) daje wyżej wymienionym wydawcom prawo do wyłącznego powielania treści i dokładnie to wywołuje serię histerycznych komentarzy, zupełnie bez sensu i bez powodu. Życie szybko zweryfikuje teoretyczne założenia i to na korzyść Kowalskich.

Wreszcie ostatnia kwestia to cenzurowanie i filtrowanie treści, które nie jest filtrowaniem autorskiej treści, ale cytatów z innych twórców. Innymi słowy, jeśli wkleicie link do jakiegoś artykułu, piosenki, czy filmu albo wkleicie nie swoją grafikę, to bliżej nieokreślone i czysto teoretyczne filtry mogą Wam to wyciąć. Tylko tyle i nic więcej! Kiedy tak się stanie? W jednym przypadku, gdy na przykład Google, Facebook lub inny Twitter nie zapłacą… i tu uwaga, wydawcom, a nie twórcom. Opłata to nie koszt pojedynczego dzieła, ale coś w rodzaju dzisiejszego ZAIKS-u, trzeba zawrzeć kompleksową umowę. Tłumacząc najprościej, wojna toczyć się będzie pomiędzy Sonny Music, Disneyem, Axel Springer i TVN, a Facebookiem i Twitterem. Trzeba będzie odpalić „ZAIKS”, w przeciwnym razie wydawcy mają prawo wykasować swoją własność z portali unikających opłat. Tyle teorii!

W praktyce Internet sprowadzi brukselską biurokrację na glebę i skończy się na następnym głupkowatym komunikacie, ewentualnie na paru miliardach euro wyłożonych przez internetowych monopolistów dla monopolistycznych wydawców. Proszę wybaczyć, ale mnie to kompletnie nie rusza, wręcz cieszy. Niech się tłuką ile wlezie, to będzie tylko i wyłącznie z pożytkiem dla niezależnych twórców, których interesy, jak zwykle, monopoliści mają w poważaniu. Facebook i Google po wejściu ACTA2 w ogóle nie będą się zajmować tym, co publikuje Matka Kurka i pozostali niezwiązani z korporacjami autorzy. Wszyscy mogą sobie teksty i linki z portalu kontrowersje.net kopiować do woli, bo wydawca portalu na łeb nie upadł, aby samemu sobie odcinać tlen. Dotyczy to każdego myślącego twórcy i wydawcy.

Pazerne koncerny wdepnęły w pułapkę: „mieć ciastko i zjeść ciastko”. Nie da się jednocześnie ograniczać dostępu do treści i liczyć na ich popularyzację. Tysiące artystów i pozostałych twórców zawdzięczają lub odgrzały swoją popularność dzięki Internetowi, bez tego byliby anonimami. Ograniczenie dostępu do publikacji Jacka Żakowskiego i Tomasza Lisa, to prezent dla niezależnych publicystów. Szlaban na piosenki Edyty Górniak to raj dla „Yutuberów” i tak dalej i tak dalej. Dlatego z tych i wielu innych powodów do niczego podobnego nie dojdzie. Odcięcie Internetu oznacza bankructwo najmniej połowy portali, o twórcach nie wspomnę. Wszyscy oni czekają na tysiące „lajków” i dym, jaki wywołują w sieci, przecież z tego żyją, a z ACTA2 kasę dostaną wydawcy i jakoś trudno mi uwierzyć, że cała ta kasa trafi do twórców.

Prosty przykład, jeśli Doda pokaże stringi, żeby wypromować swoją nową płytę, a film nakręci Onet.pl, to poza Onet.pl w myśl ACTA2 nie da się tego nigdzie indziej zobaczyć. Stringi Dody zostaną wycięte z Facebooka i Instagrama o ile te portale nie uiszczą Onet.pl opłaty. I w drugą stronę, Onet.pl, który ma konto na Facebooku i Twitterze ograniczy sobie darmową reklamę na skalę milionów odbiorców albo pomyśli, opublikuje stringi i ściągnie użytkowników, jak do tej pory. Takich pułapek są setki i potęga Internetu zmiecie wygłupy brukselskie w ułamku sekundy. Niezmiernie ważne jest to, że przepisy mają obowiązywać wyłącznie na terenie UE, co oznacza, że reszta serwerów działa na starych zasadach.

Na końcu jeszcze jeden niezwykle istotny „szczegół”, ACTA2 nie dają członkom UE gotowych rozwiązań prawnych, ale pozostawiają regulacje poszczególnym krajom i to jest bardzo poważny prezent polityczny. PiS już zapowiedział, że pomimo „cenzury” UE, w Polsce zrobi wszystko, aby ocalić wolność słowa, no i spełni tę obietnicę bez trudu. Kolejny kretyński wymysł UE bije w samą UE tak mocno i szeroko, że LGBT rzuca „słowami”. ACTA2 to wynik wojny monopolistów internetowych z tłustymi wydawcami, plus kompromitacja unijnych zamordystów, którzy „wyregulowali” prawie wszystko poza oddychaniem. Twórcy wspierający te chore przepisy, pierwsi zapłaczą i wrócą do Internetu na kolanach. Same pożytki i korzyści, ode mnie dla UE wielkie dziękuję!

Źródło foto: 

Bolek odleciał z UFO i wylądował w TVN

$
0
0

Lech „Bolek” Wałęsa, dostarczyciel codziennej dawki całkiem niezłego humoru, o ile przepuścić to przez odpowiednie filtry, pożegnał się z Ziemią i zabrał się na pokład UFO. Na jednym ze swoich spotkań, po zwyczajowej dawce megalomańskich przechwałek i pobożnych życzeń, Bolek kompletnie odleciał. Nie jest to nic nowego w wykonaniu tego ufoludka SB, ale tym razem było grubo, nawet jak na Bolka.

O jaką „koncpecjem” chodzi? Cała ta codzienna szarpanina na Ziemi nie znaczy, bo lada chwila można się spodziewać UFO, które przekroi naszą planetę na pół. Wiem jak to brzmi, ale chyba nikogo, kto choć pobieżnie zna możliwości Bolka, nie muszę przekonywać, że to autentyczne słowa. Póki co nie padła konkretna data odwiedzin, w każdym razie przecięcie Ziemi na pół rodzi dość jednoznaczne konsekwencje polityczne i temu warto się na poważnie przyjrzeć.

Wyłamię się z grona rozbawionych i powiem, że taka inwazja o jakiej mówi Bolek, to nic innego jako ogólny poziom intelektualny oraz faktograficzny wszelakich publikacji polskojęzycznych mediów. Czego to już PiS nie robił na czołówkach medialnych? Wszystko robił, stalinizm, nazizm, putinizm, Białoruś, no to czemu nie miałby poszatkować Ziemi. Trzeba pamiętać, że PiS poza wymionami plagami „podzielił Polaków”, a to jest nic innego jak orzeszek wbity w lodowiec, co doprowadzi do rozpadu kontynentów na Europejski i Ciemnogród i to bez udziału UFO, wystarczy jeden news w TVN.

Źródło foto: 

Oszołoma Międlara osobiście wsadziłbym do więzienia albo na oddział zamknięty

$
0
0
Ulubiona metoda wszelkich służb specjalnych, to mieszanka żarliwości, przy jednoczesnym ośmieszeniu idei. Przykładów na wdrożenie tego patentu jest multum, od sławetnego Hadacza, przez „Joannę od krzyża”, aż po zadymiarza Rybaka i oszołoma Międlara. Pojęcia nie mam, czy Międlar jest na usługach służb, czy nie, gdybym miał zgadywać postawiłbym, że nie jest, bo w tym co robi nie ma żadnego ładu i składu, a kompromitacja przewyższa gorliwość. Natomiast nie mam cienia wątpliwości, że jego działa idealnie wpisują się w ulubioną zagrywkę bezpieki i co za tym idzie reszta zupełnie mnie nie interesuje. Oddanie wartości i świętości w ręce człowieka ewidentnie niezrównoważanego, który w poczuciu swojej misji zatracił jakiekolwiek kontakt z rzeczywistością, to najprostszy przepis na porażkę. Wiem, wiem, zaraz usłyszę, że bolszewicy też robili wariatów z patriotów i bandytów z księży, ale po pierwsze tu nie trzeba nic robić, samo się zrobiło, a po drugie i dzięki Bogu, Międlar nie jest już księdzem. Jego publiczne występy od dawna nie nadają się do żadnego usprawiedliwienia. Bóg, Honor i Ojczyzna, brzmią w ustach Międlara jak wiązanka wulgaryzmów rzucona przed budką z piwem. Mamy do czynienia z pełną profanacją, nawet nie kompromitacją, tylko dokładnie z profanacją świętości. No i nie poświęciłbym jednego słowa na te żałosne występy z tłem psychiatrycznym, gdyby nie szkodliwy wymiar aktywności kapłana żenady. Poważny człowiek podpisze się wszystkimi czterema kończynami pod stwierdzeniem, że polityka multikulti w połączeniu z tęczową deprawacją, to degrengolada zmierzająca do upadku cywilizacji jaką znamy. Staram się z tym walczyć jak umiem i często opisuję zjawisko na rózne sposoby, zwracając uwagę, że żartów nie ma „Hulajnoga smoleńska” to nie żart i głupota, to śmiertelna broń inżynierii społecznej. Trzeba do upadłego walczyć, ale nikt rozumny nie wyjdzie na ambonę i nie będzie krzyczał o Europie białej rasy, nawałnicy żydostwa i inkwizycji dla pedałów. Jeśli ktoś oczekuje ode mnie, że podam konkretne cytaty, które potwierdziłyby powyższe oceny, to oświadczam, że na tym cała ta „zabawa” polega. Wydźwięk „kazań” Międlara jest dokładnie taki i nie ma absolutnie znaczenia, jakich dokładnie środków wyrazów używa. Liczy się wyłącznie to, że świętości są reprezentowane i profanowane przez oszołoma, a potem jest już z górki: „oto obraz prawdziwego Polaka, katolika”. Eksponuje się ekstremizm połączony z objawami fiksum dyrdum, aby zgnoić cały naród, który od wieków na Bogu, Honorze i Ojczyźnie się wychowywał. Nie przekonuje mnie też, w tej konkretnej jednostce chorobowej, argument, że lewacy wygadują nie mniejsze idiotyzmy, czy wręcz popełniają przestępstwa i jakoś organa ścigania tak zaangażowane nie są. Żadne alibi dla szkodnika Międlara, wręcz przeciwnie, on się doskonale we wszystkie lewackie scenariusze wpisuje i tankuje im paliwo po brzegi. Marzenie zwolenników „ubogacenia kulturowego” to cała seria krwawych zamachów dokonanych przez ekstremistów z katolickim Bogiem na ustach. Większych marzeń po tej stronie politycznej barykady nie ma i gdy Międlar zaczyna „niuansować” to, co się wydarzyło w Nowej Zelandii, czas najwyższy, aby małpie zabrać brzytwę. Całym sercem i rozumem kibicuję prokuraturze i domagam się postawienia zarzutów, w dodatku ze słynnego art. 256 kk, czyli propagowanie ustroju totalitarnego. Jakikolwiek mruganie okiem, czy pobłażania takim ludziom i ich „występom” prowadzi do tragedii, którą jest triumf marksistowskiej ideologii. Skuteczna walka z marksistowską rewolucją powinna pójść w całkowicie przeciwnym kierunku. Nie produkcja własnego ekstremizmu i firmujących ten obłęd oszołomów, ale ekspozycja ekstremizmu, obłędu i oszołomów po drugiej stronie. Jeśli postawimy obok siebie Międlara i Mieszkowskiego, to uzyskamy obraz obustronnej paranoi, a nie podstawy cywilizacji i każdy przekaz staje się farsą. Wszelkiej maści prawicowi szamani, prorocy, czy inni wodzowie prowadzący lud na barykady to wynalazek szatana nie Boga, tchórzostwa nie Honoru i internacjonalistów, nie Ojczyzny. Oszołoma Międlara osobiście wsadziłbym do więzienia albo na oddział zamknięty.
Źródło foto: 
https://i.iplsc.com/byly-ksiadz-jacek-miedlar-podczas-marszu-srodowisk-narodowos/000807PSFRKK78LA-C123-F4.png

Wołodia budowniczy – dziecko Sąsiadów

$
0
0
Któż za nas, szczególnie z pokolenia czterdziestolatków, nie pamięta kultowych bajek produkcji czechosłowackiej i brytyjskiej. Bob Budowniczy, jak na Anglika przystało, flegmatyczny, uporządkowany, ale zabójczo skuteczny. Żadnego efekciarstwa i pustych obietnic: „zrobi się kierowniczko”. Zawsze z klasą, wysoką kulturą osobistą i techniczną, za co wdzięczni byli Bobowi okoliczni mieszkańcy, szczególnie mieszkanki. „Sąsiedzi” to inny świat, czechosłowacki film. Pełna spontaniczność, poszukiwanie dziury w całym, krojenie całego na kawałki i obracanie w perzynę. Potem nieudolne klejenie taśmą, gwoździem i co tam do ręki wpadnie. Na końcu pierwotny stan czegokolwiek, szafy, stołu, czy całego pokoju, zamieniał się w kupę gruzu i trocin. Zderzenie tych dwóch cywilizacji i mentalności, jeszcze nie oddaje tego, co się stało w białowieskiej leśniczówce należącej do Polaków, a wynajmowanej przez 17 lat, na bliżej nieokreślonych zasadach, towarzyszowi Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. Do pełnego obrazu niezbędne jest wprowadzenie kolejnej nacji, ale o tym za chwilę. Towarzyszowi Cimoszewiczowi przyszło się pożegnać z darmowym opierunkiem i zrobił to w stylu mieszanym. Otrzymał solidnie wykonany dach nad głową, co prawda w standardzie peerelowskim, ale za to klasa biznes lub jak kto woli „Sekretarz KC”. Zostawił po sobie… no właśnie niewiele zostawił, z leśniczówki zniknęły: meble, samowar, piec, gniazdka i instalacja elektryczna, drzwi, ościeżnice, parapety i boazeria. Taki remont generalny zafundował towarzysz Polakom i nie warto pytać kto to wszystko zmajstrował, warto podpowiedzieć, kto zmajstrował Cimoszewiczów. Byli to sąsiedzi, dla ułatwienia dodam, że nie z Czechosłowacji.
Źródło foto: 
https://niezalezna.pl/265014-co-cimoszewicz-zostawil-w-lesniczowce-ruina-ujawnia-gazeta-polska-zobacz-zdjecia

Wszystkie instytucje muszą być PiS-wskie, całe państwo w rękach PiS!

$
0
0
Zbliżam się do pięćdziesiątki, zostało tylko trzy lata i czuję w kościach każdy rok, który minął i te trzy nadchodzące lata. Jednym z objawów starzenia się jest spadek libido, u mnie to działa w nieco innej niż powszechnie znana forma. Nie che mi się, przyznaję, że już mi się nie chce wykrwawiać pod Termopilami, poszukiwać złotego runa i przede wszystkim samotnie walić głową w mur. Marzy mi się mała stabilizacja, takie ramy, poza które nic nie wyjdzie i najlepiej, żeby to były ramy normalności, bodaj szczątkowej. Polsce potrzeba takich samych marzeń i ram, solidnego punktu oparcia chroniącego nas przed upadkiem. Najkrócej marzenia da się spełnić osiągnięciem tytułowego celu. Wcale nie prowokuję, no może odrobinę, ale poza tym z czystym sumieniem mogę powtórzyć raz jeszcze. Wszystkie instytucje muszą być PiS-wskie, całe państwo w rękach PiS! Jedyne, co wymaga małego wyjaśnienia to użyte skróty partyjne i myślowe. Co w tej konfiguracji oznacza PiS? Prawo i sprawiedliwość zostawiłbym na swoim miejscu, nie ma się tu do czego przeczepić, ale konieczne jest dodanie drugiej interpretacji skrótu – Pewność i Stabilizacja. Jeśli nie będziemy pewni, że instytucje państwa i całe państwo zachowa się przewidywalnie, szczególnie przy ochronie interesów państwa, czeka nas nieustanna walka z wiatrakami i dreptanie w miejscu. 25 marca 2019 roku zapadł wyrok Trybunału Konstytucyjnego, w fundamentalnej dla Polski sprawie, chodziło o konstytucyjność KRS i co za tym idzie wszelkie nominacje sędziowskie do Sądu Najwyższego, a także funkcjonowanie dwóch nowych Izb. Jednym słowem od tego wyroku zależały losy niemal całej reformy sądownictwa. Wyrok nie był dla nikogo niespodzianką, do tego stopnia, że interesowano się nim góra półtora dnia. Tymczasem gra się toczy o coś znacznie większego, bo nie jest tajemnicą, że wyrok TK miał zapaść przed wyrokiem TSUE, który również niespodzianką nie będzie. Innymi słowy państwo polskie walczy o swoje elementarne prawo do samostanowienia, w tym przypadku chodzi o prawo wyboru ustroju sądowniczego. Ale czy na pewno państwo polskie jako całość i poszczególne instytucje o to walczą? Nic podobnego, zdecydowana większość instytucji państwowych walczy, ale z własnym państwem. Konstytucyjność KRS podważył Sąd Najwyższy, poza proceduralnie albo jak kto woli wbrew procedurom. Pytania prejudycjalne do TSUE i inne wygłupy Gersdorf wszczęły tę wojnę. Po drodze przeciw państwu polskiemu wystąpili sędziowie i całe sądy, od rejonowych po Sąd Najwyższy. Przeciw państwu wnioski złożył RPO, nieszczęsny obrońca pseudo elit i prześladowca zwykłych obywateli, Adam Bodnar. W końcu w samym Trybunale Konstytucyjnym sześcioro sędziów, znów poza wszelką procedurą, usiłowało storpedować wydanie wyroku, zarzucając Trybunałowi zachowania niekonstytucyjne. Licznych protestów, oświadczeń i paneli z udziałem akademickich ekspertów, stowarzyszeń sędziowskich, aktorów i fundacji, nie będę w szczegółach opisywał. Taki mamy obraz państwa polskiego zbudowanego z wielu instytucji, które nie w połowie, ale może w jednej trzeciej są PiS-owskie. Gdzie na świecie. poza republikami bananowymi i juntami, funkcjonuje drugie takie państwo trawione przez wewnętrzny konflikt na tak dramatycznym poziomie? Około 60-70% instytucji państwowych stanowi największe zagrożenie dla państwa. Wystarczyło, aby w TK było o 3 sędziów z peerelowskiego rozdania więcej i wszystko by się posypało, jak domek z kart. W tych warunkach i przy takim marnym potencjale PiS-owskim za fenomen, wybitnie polski fenomen, trzeba uznać, że Polska działa i to naprawdę nieźle, nawet z wieloma sukcesami. Problem w tym, że długo tak działać nie będzie, bo nie może. Do prowadzenia skutecznej polityki wewnętrznej, o międzynarodowej nie mówiąc, potrzebujemy całego państwa PiS lub chociaż odwrotnych proporcji, 70% dla PiS, 30% dla PRL.
Źródło foto: 
https://dorzeczy.pl/_thumb/4e/17/69ec55645ccd91b4e91324724d53.jpeg