Przy okazji wczorajszego magla TVN24, prowadzonego przez pierwszą maglarkę RPIII, niejaką Monikę Wasowską, cześć portali przypomniała słynny film, który krążył po Internecie z Adamem Szechterem, Joskiem Urbahem i maglarką w roli głównej. Pod tekstem wklejam pełną wersję, w której znajdziemy znacznie więcej ciekawych i charakterystycznych dla okrągłostołowych przemian scen. W 1991 roku Semka i Kurski prowadzili swój autorski program „Reflex”. Jeden piętnastominutowy odcinek pokazuje cały prymitywny proces „przemian”, któremu Polacy dali się zwieść. Komuna, ze szczególnym uwzględnieniem żydokomuny, wcale się nie wysilała i zbudowała polskim gojom lepiankę pod szumnym szyldem Trzecia Rzeczpospolita Polska. Przyczyną porażki, za którą uznaję obecną rzeczywistość nie jest okrągły stół sam w sobie, ale beznadziejna głupota, bo to nawet ciężko nazwać naiwnością, jaka nastąpiła później. W latach dziewięćdziesiątych przyłapanie Szechtera z Urbahem, czy przyłapanie Moniki Wasowskiej z Urbahem było sensacją. Na filmie tylko Urbah czuje się pewnie, Szechter i Wasowska wyglądają jak zagonieni w kozi róg „bohaterowie” bez tożsamości. Josek Urbah robi swoje, a ta para miota się między starymi i na nowo przemalowanymi czasami. W oczy rzuca się paniczny sentyment, oni pewniej czują się w limuzynie rzygającego na Polskę czerwonego Żyda, niż przed okiem kamery „Wolnej Polski”. Roku Pańskiego 1991 jeszcze się wstydzili, jeszcze uciekali po kanałach, po dwudziestu czterech latach podobne sceny są nie do odtworzenia. Z Urbahem spotyka się cała plejada ze stajni Szechtera i Wasowskiej. Dziś taka poruta na nikim to nie robi wrażenia, nikt nie odczuwa dyskomfortu, a wręcz w dobrym tonie i bardzo zabawnie jest zaprosić Urbaha do jakiegoś durnego „szoł” i pośmiać się z emocjonalnych reakcji „oszołomów”. Trzeba bardziej bolesnego podsumowania miejsca i stanu w jakim tkwimy?
Błyskawiczne „pojednanie” esbeków z „legendami opozycji”, tak dobitnie pokazane w archiwalnej publicystyce, dopiero teraz dociera z ogromna siłą przekazu. Bujak w czasie aukcji organizowanej przez żonę Kiszka, sprzedaje esbekowi legitymację „Solidarności” nr 3, za przysłowiową flaszką wódki. Ta scena wystarcza za wszystkie „spalone” i ocalałe teczki. Żadnej finezji w wolnościowej „przemianie” nie było. Proszę sobie odtworzyć ten filmik 3 razy i utrwalić do bólu prostacki mechanizm. Ubecy dogadali się z „legendami opozycji”, czyli szantażyści posiadający teczki na swoich donosicieli zbudowali Trzecią Rzeczpospolitą Polską ogłupionym nadwiślańskim gojom. Tutaj urywają się wszelkie dywagacje na tematy oboczne, czy można było inaczej, czy należało odmówić udziału w „rozmowach”. Nie można było inaczej, bo nie można było odmówić, nie było komu i nie miał kto odmówić. Przy okrągłym stole siedziało 100% ubecji, z kierowniczą rolą żydokomuny i 90% kapusiów pod przywództwem marcowej żydokomuny, która za Bieruta wychwalała Stalina, a za Gomułki dostrzegła wypaczenia. Wszystko to rozegrało się na oczach 40 milionów Polaków nie mających zielonego pojęcia, co się tak naprawdę dzieje. Nieliczni wtajemniczeni usiłujący krzyczeć, że znów jesteśmy sprzedawani, przez ubeków i kapusiów momentalnie zostali przerobieni na wariatów, co zresztą trwa do dziś. Nad nietykalnością i utrzymaniem tej patologii czuwają w zasadzie wszystkie instytucje państwowe, z wymiarem sprawiedliwości na czele, gdzie układ jest dokładnie taki sam, jak przy stole. Wasowska powołała się na te właśnie sądy, czego nie zdołał wytrzymać Brudziński i bodaj pierwszy raz usłyszałem w telewizji kawałek rzetelnej dyskusji na właściwe argumenty.
Brudzińskiemu udało się pogonić Wasowską w takim samym stylu, jak Kurski i Semka pogonili Szechtera. Kpiny płynące z telewizorów o „państwie prawa” i pogróżki skierowane do „awanturującej się opozycji”, to przejaw bezczelnej pewności siebie opartej na 25 letnim porozumieniu bezpieki z kapusiami. W sądach mamy na przemian ubeckich namiestników i umoczonych w ubeckich aktach donosicieli, w pierwszym albo drugim pokoleniu. Domieszka 30% uczciwych (optymistycznie), ginie w korporacyjnych relacjach i hierarchii. Te same proporcje mamy w pozostałych „instytucjach”. Dlatego jeszcze raz powtórzę, że idiotyczne poddawanie się dyscyplinie „debaty publicznej”: rozmawiajmy merytorycznie, bądźmy kulturalni, nie plujmy jadem, to jest droga dla straceńców. Przedstawiciele nietykalnych zachowują respekt, a mówiąc wprost trzęsą gaciami, tylko i wyłącznie wtedy, gdy czują na sobie bat. Ponad dwadzieścia lat temu pokazał Semka i Kurski w jaki sposób rozmawiać z Szechterem, wczoraj Brudziński pokazał, jak rozmawiać z Wasowską i postawić „Kropkę nad i”. Ktokolwiek będzie zalecał inne metody powinien zostać uznany albo za szkodliwego naiwniaka (eufemizm) albo za jednego z NICH. Żadnej dyskusji, żadnych sentymentów i kurtuazji, to są spadkobiercy i zstępni najgorszego autoramentu, nawet nie antypolskiej dziczy, ale antyludzkiego marginesu. Czas najwyższy podjąć z patologią realną walkę, zamiast debilnej debaty „z poszanowaniem odmiennych poglądów”. Oni nie mają żadnych poglądów, za PRL ścigali i drwili z pedałów, dziś uczą tolerancji i definiują „płeć kulturową”. Normalność wróci wtedy, gdy Szechter z Wasowską będą wyglądali dokładnie tak samo, jak to zarejestrowała kamera ponad dwie dekady temu.